Myślę że warto podzielić się takimi przeżyciami

Może innym się przydadzą.
Czas jakiś temu przygodę z motoryzacją zaczynałem od autka które zmotoryzowało Polskę

To to czerwone było charczało warczało ale jeździło i jeździć mnie nauczyło.
Naszło mnie na zmianę więc "parcha" sprzedałem znajomemu.Ów znajomy nie pokwapił z rejestracją auta i po jakimś czasie autko puścił dalej. Sprawa ucichła. Zaczęło się od telefonu z jakiejś warszawskiej komendy.Jakiś cicho ciemny zadzwonił wypytując o mnie i owego parcha.
Zdziwiony byłem ale gość nie dzwonił więcej więc odpuściłem temat. No i się zaczęło....telefony na zmianę ==> Straż miejska ==> Policja ==> straszenie sądem,kara 3000 złociszy + koszta sprawy itp.
Zapytacie o co chodzi?Otóż ktoś w przypływie radości rozbił parcha na warszawskiej Pradze a ja po sprzedaży stwierdziłem że wyrejestruję auto jak mi się przypomni.Efekt? Wizyta na komendzie, słanie pism i składanie wyjaśnień że to nie ja porzuciłem auto. Fakt wyrejestrowałem je pół roku po sprzedaży a za kolejne kilka miesięcy zaczął się ten meksyk.
Okazało się że jakoś system nie strawił mojego oświadczenia o sprzedaży a Policja zapytała kto był/jest właścicielem a informacji że autko było sprzedane nie dostali.Tym samy jechałem jako oskarżony

.Trochę nerwów i biegania mnie to kosztowało.
Reasumując, wiem że może to brzmi wręcz śmiesznie ale po sprzedaży zawsze pamiętajcie o wyrejestrowaniu auta i proście o poświadczoną kopię tego że sprzedaż zgłosiliście ( czasami się zdarza że zapominają dać ) bo nawet nie wiecie kiedy się to może przydać
Pzdr
CiOoS