Proceder bardzo powszechny. Typ ma ustawionego przy granicy diagnoste TUV, ktory za odpowiednią działke wpisuje w papiery wszystko co typ chce. Robicie zmiane przeznaczenia auta osobowego na auto specjalne (pomoc drogowa albo woz do przewozu pieniedzy), dalej idziecie do wydzialu komunikacji w DE ktory na podstawie zaswiadczenia z Dekry wydaje wam tablice celne na Twoje nazwisko, gdzie auto widnieje jako auto juz specjalne. Jedziesz do kraju, robisz przegląd, rejestrujesz bez akcyzy.
W praktyce okazuje sie ze urzedy celne i skarbowe zaczynają mocno węszyć, sprawdzają wyrywkowo takie auta po CEPiK-u. Ja mam doplate za legalnego Multivana ktory w DE od nowosci byl pojazdem specjalnym (kamping), sprawe raczej wygram ale posiadacz 530d pomocy drogowej bedzie mial ciezko. Takze pewne ryzyko jest. Aha, nie odpiszesz vatu od takiego auta, proceder jest jedynie w celu ominiecia akcyzy.
U mnie w wydziale komunikacji w Gorlitz codziennie sa kolejki swiezo sprowadzonych luksusowych aut po 50 i wiecej tysiecy euro, pilotowanych przez jednego z zalatwiaczy. Przerabiaja kilkanascie aut dziennie.
Ze 2 lata temu sprowadzalem z klientem Touarega W12, wartego wowczas sporo - sama akcyza wyszlaby z 25 tys zl. Zdecydowal sie na taka usluge (przerobka na ciezarowy z PKW na LKW) w Gorzowie, kolo Orlenu - ulicy nie pamietam, ja mialem pilotowac sprawy zakupu auta w Niemczech a przerobke mial sobie zalatwiac sam, bardzo prosil zeby pojechac do gorzowa przerobic z nim. OK. Auto kupilismy, przyjechalismy do PL. Stawilismy sie tam u takich typkow o 7 rano, typki zdemontowaly tylna kanape, wsadzili sklejke opisana markerem "Touareg", zdemontowali pasy i jedziemy do Frankfurtu na TUV. Tam okazalo sie, ze nie ma ich czlowieka, tylko kierownik, ktory ich wysmial i wygonil. Trudno, mowia goscie, jedziemy do Berlina, tam zrobimy bez problemu. W miedzyczasie zorientowalem sie ze typki po niemiecku to mowią tyle co mój pies i ogolnie są zabawni. Pogadałem z tym kierownikiem Dekra kolo Frankfurtu i okazalo sie, ze auto da sie przerobic, ale ma miec zaspawane tylne szyby, zaspawane otwory po pasach, profesjonalną przegrodę kabiny pasażerskiej itp. Czyli ogolnie wszystko robione jest na pałę, za karton fajek i żubrówkę. W Berlinie udało się zrobić TUV, ale wygonil nas diagnosta z Wydzialu Komunikacji (w Berlinie kazde auto na celne tablice jest oglądane jeszcze raz na specjalnym stanowisku pod urzędem), twierdząc że chyba mamy coś z głową. Klient musiał spędzić kolejną noc w Gorzowie, rano załatwili sprawę z tym diagnostą spod Frankfurtu który dzien wczesniej miał wolne. Za całą robotę wzięli wtedy ok. 6000 zł, masakra.
|