BMW Sport

PRĘDKOŚĆ NIE ZABIJA






w NORMALNYM kraju lecisz sobie 250+ i nikt nie podnosi tematu, że trzeba wszędzie jeździć 90. ew. 100

No i o to mi mniej więcej chodzi. Jak by u nas były normalne drogi to by prawie wszyscy lecieli sobie te 120-130, bo jest to wystarczająca prędkość "przelotowa". A jak przez większość trasy lecisz takimi sarajami że ciągle walczysz z koleinami i dziurami to jak masz krótki odcinek normalnej drogi to zapieprzasz.

Zabija. To że prędkość nie zabija, to jedna z większych głupot ostatniego sezonu ogórkowego.

Sory, u nas w PL sami mistrzowie, każdy wie gdzie może pocisnąć i jest odpowiedzialny.



No właśnie i pytanie po co Skoro i tak za chwile ten odcinek się kończy, można go płynnie przelecieć 100-120. 250+ nic nie zmieni na odcinku kilku km

Lecieliśmy ze znajomymi bodajże w Słowenii ekspresówką jakąś, chciałem kupić coś do picia, stwierdziliśmy że oni pojadą a my ich dogonimy. Kolega jechał tak 100-110. Ja zatrzymałem się, kupiłem picie, nie wiem, może 5 min w sumie stałem, bardzo krótko. Później tak ok 20 min go goniłem z prędkością 160-170, prawie slalomem, żeby ich złapać. Tak więc na odcinku 1000km, gośc jadący 170, bardzo mało ugra w stosunku do gościa który jedzie 110 i wszyscy lecą te ~110.

a tego to ja już nie wiem. wiem jedno:

prędkość nie zabija.

w sekundę robimy jakieś 30km po orbicie ziemi, więc bez przesady. szału nie ma.

leciałem kiedyś samolotem pasażerskim prawie 1K km/h i żyję.

Prędkość nie zabija i to jest FAKT potwierdzony biofizyką.

Zabijają przyspieszenia, drgania, ale nie ważne.

Ważne, że prędkość NIE zabija.



170km/h

a widzisz, wystarczyło poczekać, jak tamtemu cwaniaczkowi się pić zachce
tudzież spakować dodatkową mineralną pod wycieraczkę

Prędkość zabija, przeciążenia to już następstwo, przyczyną jest wsadzenie małpy, której się coś wydaje, za kierownicę i pozwolenie osiągnięcia jej prędkości
Jak małpa będzie mogła się toczyć 5km/h, to wiele nie zdziała nawet czołgiem, przy 300 już zdziała.
Małpy za kierownicą nie zmienisz, bo sie nie da, zbyt wiele ich jest. Redukować skutki poprzez zmniejszenie prędkości, natomiast w pewnym zakresie możesz.
Mniejsza prędkość-> mniejsza szansa że małpa straci panowanie nad autem-> mniejsze skutki jeżeli je straci.
E=(mv^2)/2 zapewne znasz



albo zatrzymać się wspólnie i jak ludzie usiąść przy stoliczku na 10 min

Po raz kolejny muszę napisać że chyba mieszkam w alternatywnej Polsce bo w przeciągu ostatnich kilku lat nie zdarzyło mi się trafić na bezsensowne ograniczenia, patrol suszący w idiotycznym miejscu czy fotoradar postawiony "żeby gmina zarabiała". Co więcej, odkąd naście lat temu zrobiłem prawko i zacząłem jeździć to z roku na rok widzę jak bardzo fajnie lepsze są drogi i jak spokojniej i bezpieczniej się jeździ. I zupełnie też inaczej postrzegam nowe drogi wysokiej klasy - nikt tam nie zapieprza na złamanie karku, wszyscy jadą płynnie i w okolicy dozwolonych prędkości (oczywiście z dokładnością do mniejszości debili).
Odnoszę wrażenie że największym problemem są niespełnieni kolesie w swoich poniemieckich rumakach którzy zawsze muszą być pierwsi, nigdy nie dają się wyprzedzić, nie są godni zwalniania na zabudowanym lub jazdy 0.5km za tirem bo jest ciągła linia i ich największym bólem istnienia jest strata 2 minut na trasie 100km
Nie piszę tego do nikogo ad personam, to raczej takie moje luźne obserwacje tego co się dzieje na drodze i tego jak do sprawy podchodzą niektórzy moi znajomi.

Tomek, podobne mam wnioski.

10 lat temu jak jechałem nad Zalew Zegrzyński, to była wojna, lot na złamanie karku, ludzie jechali po 160-170.
Jechałem niecały miesiąc temu, to motocyklem jechałem 80-100 i nikt mnie nie wyprzedzał, jechałem płynnie 'za innymi'. Dla wielu ludzi 'normalna' i 'w miarę' przepisowa jazda to nie jest juz problem.

Poprawa jest, ale mimo wszystko 'jazda nad morze w sezonie', jeszcze pozostawia trochę do życzenia.

przepraszam nie mogłem sie powstrzymac nie wklajaćtego foto

Nie zabija.

Zabija dV.



Ta cała paranoja z ograniczaniem prędkości to to samo, co paranoja z CO2.

Głupota, wymysły, pieniądze, a nie rozwiązywanie problemów ekologii i komunikacji.



ja serio nie widzę powodu, dla którego miałbym się obrażać, że Boogie wyprzedziłby mnie na trasie szybciej niż mrugnę, póki nie wbija się na czołówę, zmuszając mnie do ucieczki na pobocze. Póki nie wyprzedza i widząc, że nie zdąży kolumny łyknąć, wepchnie się przed zderzak, zmuszając do hamowania. Póki nie robi tego w obszarze, gdzie występują liczne zagrożenia mające realne szanse wyprowadzić pojazd ze stateczności. Póki nie robi tego w miejscach, gdzie istnieje niebezpieczeństwo nagłej potrzeby hamowania. Co mi przeszkadza, że Boogie przeleci 200km/h zamiast 90 na prostej? Chyba tylko tyle, że spali 30% więcej paliwa przez to i będę musiał wymyśleć alternatywne paliwo lub udoskonalić zasilanie wodorem i/lub ogniwo paliwowe

Za to dostaję nerwicy, jak ktoś wyprzedza na 3, spycha na pobocze, nie patrzy w lusterka przed wyprzedzaniem, jeździ po pijaku, wpierdziela się z podporządkowanej, jeździ bez świateł, etc. etc. etc.

Z prędkością V=0 też można dostać bana na życie, jak się staje w nieodpowiednim miejscu

Ja wolę jak odgórnie, jest egzekwowane sensowne ograniczenie.

On wiedział lepiej, że na 2-pasmówce może przycisnąć a znaki są bez sensu, poza tym noc, pusto, hulaj dusza:
viewtopic.php?f=10&t=102801&start=0

Jeszcze 70 tys rocznie i sporo widze.
Widze również, ze jak jade 140-150 na dobrej drodze - ekspresówka, autostrada, dwupasmówka, to wszystkich wyprzedzam.
Podkreślam to z całą stanowczością - ludzie na dobrych drogach wcale szybko nie jeżdżą.

Jade i sie zasntawiam, skad sie biorą wypadki, bo naprawde ludzie na tej S7 prostej i nadajacej sie na Vmaxy, jezdza spokojnie 120-130 max. A wiekszość jeździ 100-110.
Mowienie o predkosci wyłącza myslenie.

Ja aż tyle km nie robię, ale zgadza się, że na drogach ekspresowych i autostradach ludzie często jeżdżą 100-120km/h. Sam tak jeżdżę, bo wychodzi najekonomiczniej.
Jazda z prędkością >200 zdarza mi się tylko w przypadku jazdy np. A4 na krótkim odcinku - tak dla radochy i w sposób nie zagrażający innym.

Kyo Ciebie denerwują po prostu totalni debile (tak jak każdego), którzy stwarzają ogromne zagrożenie w ruchu lądowym . Takie przepisy uderzą w 99% ludzi, a nie tylko w 1% idiotów na drogach.

bo 120km/h to jednak nie to co 50

jadac 120kmh nie bede siedzial caly dzien w aucie zeby zrobic 340km!

o tym ja caly czas mowie- dajcie normalne drogi, to i ludzie zaczna zachowywac sie normalnie.

ps. a predkosc naprawde nie zabija

zabija gwaltowna jej utrata

Myślę że w te 99% nie trafi, bo te 99% nie przekracza 50+ tylko 20+. Świadomie napisałem o najwyższym przekroczeniu.
Fakt - idiotów jest 1% - i właśnie oni mnie irytują, ale są tak sprytnie rozstawieni że spotyka się ich na każdym kroku.

Na normalnej drodze, jest 90, nie tylko u nas, ale wszędzie. Nie wiem z czego to wynika, ale skoro kraje rozwinięte mają 90 na zwykłych drogach, a motoryzację mają 50 lat dłużej (szybkie auta mieli gdy my jako kraj na gówno papu mówiliśmy), to warto się zastanowić, bo może na zwykłej drodze, jednopasmowej te 90 to jest optimum.

Fakt faktem zauważyłem że na takich drogach te 99% ludzi jedzie około 90-100 i jest OK, na ekspresówkach tak jak pisaliście.


Sęk w tym że gość z Puławskiej dokładnie to pomyślał. Uznał że wie lepiej, że warunki pozwalają, że są dwa pasy, że nie ma ruchu.
Mi nie pasuje, że nie ma żadnego bata za wygłup który bezpośrednio mi może zagrozić.
Też mi sie zdarzyło kilka razy pocisnać, ale to były chyba najgłupsze rzeczy jakie robiłem w ogóle, bo sam robiłem dokładnie to o czym napisałem wyżej, jak patrzę na to z chwili obecnej.
Jakbym zapłacił tak jak pisałem, po 8k za każdy wygłup, to więcej do tego durnego łba by mi on nie przyszedł.

ile mamy drog 90km/h????

co chwile stoi dom i juz masz 50 i fotopstryczek przy okazji

Długość trasy: 343.5km
Szacowany czas przejazdu: 5h 51 min

jaka wychodzi srednia?

Tak - ale to nie chodzi o egzekwowanie przepisów ani o przepisy.

To jest zupełnie inna kwestia - idiotyczne ich zastosowanie i to z tym powinniśmy walczyc.

Jak jechałem przez Czechy to tam jak na drodze na której jest normalnie 90 była wiocha, to nad tabliczką informującą o tym fakcie było podniesienie szybkości do 70 lub 80. Ale tych 70-80 ludzie przestrzegali.

I tak u nas powinno być. Mądre ustawianie znaków drogowych, nie po to żeby natrzepać kase, nie po to żeby zmulić ruch, ale po to aby ruch był płynny, płynność ruchu jest bezpieczna, wszelkie jej zmiany powodują właśnie zagrożenia.

mowimy to samo, tylko jakos inaczej

jak mam walczyc, skoro jade 6h 300km? w tym momencie mam gdzies walke, ja chce byc szybko z sprawy w domu przy zonie i dzieciach

po co kupowales sobie 328? wystarczyl by motorower, lub melex, jechalbys zgodnie z przepisami, tak samo jak w 328, ale taniej

Idąc tym tokiem, nie powinny powstawać auta jadące szybciej niż 140. A jednak powstają. Właśnie dzięki takim ludziom, którzy kupują 328 i wrzucają 120 na tempomat na expresówce.

Nie wiem, ja na tych wiochach zawsze zwalniam, może nie do 50, bo w 99% przypadków to jest bez sensu, ale +20 staram się w ogóle raczej nie przekraczac, zwalniam bo gówna się czają na każdym kroku, raz jest 50 i pusta wiocha a raz jest 50, 3 światła, 3 przejścia i kręcące sie przy drodze dzieciaki.


Właśnie i to jest sedno. Ja też po prostu chce do nich dojechać.
Żywy i w jednym kawałku.
Przegięcia na szybkości wyraźnie zmniejszają szanse na zaistnienie tego faktu, tym bardziej w naszych realiach, na naszych wyłomach.

ale ja tu prosze i wymagam ekspresowki z gdanska do warszawy

z swoim 328 prosze wrzucic na tempomat 50, nie 120 bo nie ma gdzie.

328- 50 na tempomacie i zasuwasz 350km

Ja też, będę mógł sobie nad morze szybciej latać

da się wrzucić 50 na tempomat Robię tak często jak jadę do pracy - mam taką drogę, na której codziennie jedzie 50 -60 ciężarówka. Nie da się jej wyprzedzić bo nie ma jak, jadę tak ok 4km.
Masakra. Najpierw się buntowałem i próbowałem wyprzedzić, później jechałem wkur... za nimi. Teraz to akceptuję.
Kolejne stadium syndromu sztokholmskiego będzie takie, że będę czekał na ciężarówkę by za nią jechać......
(motocyklem też ma jak tych ciężarówek wyprzedzić)

Wkurzenie potęguje fakt, że droga w zasadzie nie jest mocno uczęszczana, natomiast jest kręta i mimo że dużo aut nie jedzie, to proste są za krótkie by wyprzedzić a zza zakrętu zawsze coś wyjeżdża.