Witam Was serdecznie!
Na sam początek działalności tutaj na forum chciałbym przedstawić swój problem. W samochodzie w sierpniu 2011 montowana była instalacja gazowa. Nie wiem jaka, ale chyba STAG, bo wszędzie tak piszę

Wiem jedynie, że IV generacji i za kwotę niespełna 4 tyś zł. Problemy jednak pojawiły się już znacznie wcześniej. Samochód był dosyć długo użytkowany w rodzinie, jeszcze na benzynie. Przebieg (teraz ok. 70 tyś). Autko przejechało na gazie jak na razie kilka tysięcy. W sumie przez pierwsze 1500 km był spokój. Potem zaczęło się sporadycznie falowanie obrotów podczas zmiany benzyny na gaz no aż w końcu pojawiła się kontrolka CHECK ENGINE i samochód na gazie po prostu dostał muła, nie miał ochoty reagować na pedał gazu i tyle. Dopiero przełączenie na benzynę sprawiło, że samochód dalej jechał bez problemowo i kontrolka CHECK ENGINE zgasła. Po pierwszej wizycie w serwisie, stwierdzono, że coś tam było do poregulowania itp. W sumie szef serwisu, gdzie bło to montowane głównie spławiał i mało mówił, w dodatku nic nie chciał wpisywać do książki gwarancyjnej. Hmm wydawało mi się dziwne. Po regulacjach i tym wszystkim, po 2 miesiącach znów ten sam problem - tym razem podczas wyprzedzania autobusu zapaliła się kontrolka CHECK ENGINE i znowu samochód nie reagował na pedał gazu. Było to niebezpieczne, jednak udało się wyhamowac i zjechać za ten autobus. Stanąłem w sumie na chwile wytchnienia, ponieważ nie było to nic miłego... O dziwo, po przełączeniu na benzyne, a po chwili na gaz - wszystko było w porządku - awaria ta była zgłaszana, jednak nie stwierdzono żadnej usterki...
No i wczoraj (23 tyczeń) kaput... Jechałem ze znajomym i dojeżdżając do skrzyżowania autem zaczęło szarpać i powoli doturlał się do skrzyżowania. Nie reagował na nic i tradycyjnie kontrolka CHECK ENGINE. No cóż, na luzie zjechałem na pobliski parking i samochód oczekiwał na serwis tego gazu. Przyjechała laweta, auto na benzynie chodziło, jednak CHECK ENGINE się nie wyłączało, więc nie chciałem ryzykować jakimś uszkodzeniem silnika, tym bardziej że był powód, a nie widzi mi się wymiana silnika na całkowicie nowy.
Gazownik zabrał auto lawetą no i dzisiaj dostaje wiadomość, że przychodzi mi do zapłaty koszt holowania + diagnozy samochodu, ponieważ gazownik twierdzi, że to nie wina instalacji tylko samochodu. Błąd komputera wyczytał niby uszkodzenie przepływomierza - teraz gazownik chce mi oddać auto i mam przez jakiś okres jeździć tylko na benzynie (tak powiedział) i znów się u nich zjawić. Martwie się, że jest to po prostu chwyt tego gazownika. Skoro został skasowany z komputera error o uszkodzonym przepływomierzu, a przyczyna uszkodzenia nie została naprawiona, to boję się po prostu, że po przejechaniu kilkunastu kilometrów na benzynie włączy się z powrotem - wtedy oczywiście gazownik będzie uradowany, ponieważ całkowicie stwierdzi, że jest to wina samochodu, a nie gazu. Dziwne tylko, że przez tyle lat samochód na benzynie chodził bez jakiegokolwiek problemu. Co o tym sądzicie? Bo według mnie właśnie taki cel tego testu jest.
Jeden i ten sam problem z instalacją gazową - ciągle ta sama kontrolka i ciągle robione coś innego, a problem nadal jest... Ehh... Rozmawiałem przez telefon z serwisantami z pewnego BMW. To co usłyszałem mnie zszokowało. Po pierwsze - jak usłyszeli, że "jedynka" z gazem to chcieli się rozłączyć... Po dłuższych przekonaniach rozmawiałem ponad 15 minut na temat tego samochodu. O dziwo powiedzieli, ze ZDECYDOWANIE NIE, jeśli chodzi o zagazowanie tego modelu. Wymienili również, że podczas zamontowania takiej instalacji może dochodzić do wariowania różnych czujników, do wariowania elektroniki w samochodzie, a co gorsza może dojść do uszkodzenia rozrządu (mówił coś ta, że zdarzyło się w dwóch zagazowanych jedynkach, że przeskoczył rozrząd, czy coś w tym stylu - nie wszystko zapamiętałem z rozmowy, wybaczcie).
Nie wiem sam, co teraz robić. Jestem przekonany, że wina jest zamontowania instalacji gazowej, ponieważ właśnie od tej pory wszystkie cuda zaczęły się dziać, również i objawy by na to pasowały.
Co radzicie w tej sytuacje? Droga sądowa? Prawnik? Rzeczoznawca? Nie mam kompletnie żadnego punktu zaczepienia. Wiem, że to nie jest forum prawnicze, no ale może akurat ktoś coś wie w tym temacie.
Chciałbym posłuchać wypowiedzi ekspertów, czy rzeczywiście te silniki są "wrażliwe" na instalacje gazowe i czy montaż właśnie ich to nie jest czasem ostatni gwóźdź do trumny silnika?
Wiem jedno - już nigdy, przenigdy, nie zamontuje instalacji gazowej do żadnego samochodu!
Szkoda mi mojej jedyneczki, żeby tak cierpiała. Najlepiej niech bierze to cholerstwo z mojego samochodu i odda mi samochód bez żadnej instalacji gazowej!! Nie chce tego badziewia już...
Ehh na pewno dzisiaj nie zasnę, wczoraj zresztą też nie spałem... Nie wiem sam, co robić...
Jak Waszym zdaniem - to wina rzeczywiście tego samochodu, jak mówi ten gazownik czy ten instalacji gazowej? Jestem już bezradny

Pozdrawiam i 3majcię się!
EDIT:
Czytałem zamieszczone tutaj tematy związane z instalacją gazową w jedynkach. Z opinii Administratora wywnioskowałem (a raczej było napisane czarno na białym), że te silniki po prostu nie są przeznaczone do montowania gazu i może zakończyć się to awarią.