"Kiedy to piszę, nie ma jeszcze oficjalnej informacji, ale mówi się, że koncert rozpocznie się tak, jak planowano - w środę. Tyle, że o 24.00, czyli minutę po zakończeniu żałoby narodowej. Rok temu koncert Stonesów w Warszawie odwołano z powodu choroby jednego z muzyków. Keith Richards spadł z drzewa w czasie wakacji na Fidżi i był ciężko potłuczony. W tym roku sprytnym wybiegiem publiczność o 23.59 minutą ciszy uczci pewnie pamięć ofiar katastrofy autokaru we Francji - po to, aby minutę później krzyczeć, że "nie mogę osiągnąć satysfakcji". Tak oto stłuczona na Fidżi głowa okazuje się ważniejszym powodem niż śmierć pielgrzymów.
Przepraszam, może posuwam się do demagogii. Ale proszę, w takim razie zdecydujmy się. Albo ogłaszamy jednodniową żałobę, mówimy "życie toczy się dalej" i Stonesi niech sobie grają, albo poważnie traktujemy zarządzone przez prezydenta trzy dni. Może nawet to pierwsze wyjście jest lepsze - pozwala uniknąć sytuacji, jaka była w czasie żałoby po ofiarach Halemby, gdy bodajże w sobotę, ostatniego dnia, o nastroju smutku i zadumy mało kto już pamiętał. A tak - jak pokazuje przykład koncertu Rolling Stones - mamy taką żałobę Last Minute. A potem czadu.
Zachęcam do dyskusji."
Po pierwsze rok temu Keith Richards nie "stłukł" głowy tylko mial powazny uraz glowy, a jego stan byl okreslany jako bardzo powazny, przeszedl powazna operacje mozgu i nie chodzi o to ze cala Polska miala wtedy plakac, tylko o to ze nie byl w stanie grac koncertu 3 tygodnie po operacji mózgu.
Po drugie tragedie tych ludzi przezywaja ich rodziny.
Po trzecie zycie jest silniejsze od smierci.
Po czwarte dzisiaj obok mojej pracy facet napie,...przał młotem pneumatycznym po asfalcie i jakos nikomu to nie przeszkadza w tym sensie uwazam ze zaloba narodowa jest pewna fikcja, a w takiej sytuacji uwazam jej wprowadzenie za tandetny gest "pod publike".
Po piate organizator koncertu moglby wybrac inne rozwiazanie tej klopotliwej sytuacji.
http://interia360.pl/artykul/idiotyzm-n ... zaloby,228