Czołem panowie, poszukuję opinii kogoś związanego z kodeksem drogowym: instruktora nauki jazdy a najlepiej policjanta drogówki (jeżdzą tacy BMKami?

)
Sprawa wygląda trochę nieciekawie. Jakieś 2 miesiące temu zaliczyłem kolizję jadąc motocyklem. Sprawca jadący ciągnikiem z zastawem 2 przyczep przyznał się do winy i spisał stosowne oświadczenie. Na jego prośbę policji nie wzywałem ("Przecież nie będzie żadnych problemów"). No cóż, jak się mogłem przekonać - są. Ale po kolei...
Opis zdarzenia:
Kierując motocyklem na drodze dwukierunkowej jedno-jezdniowej (droga krajowa, dość szeroka z wydzielonymi 2 pasami ruchu po 1 w każdym kierunku z szutrowym poboczem) z odległości ok. 200 metrów zauważyłem ciągnik z zastawem 2 przyczep poruszający się w tym samym co ja kierunku, zmieniający pas ruchu na lewy, a następnie zjeżdżający lewymi kołami na pobocze z lewej strony. Ciągnik poruszał się w mojej ocenie z niewielką prędkością - poniżej 10 km/h a zachowanie kierującego wskazywało na to że zamierza zatrzymać swój pojazd na lewym poboczu drogi (jechał lewym pasem a potem poboczem bez zmiany kierunku ok 50 metrów).
Zredukowałem prędkość do ok. 30-40km/h. Kiedy moja odległość od ciągnika wynosiła ok. 10-15m, ciągnik z zastawem nieoczekiwanie i
bez sygnalizacji manewru zmienił kierunek jazdy i wtargnął na pas ruchu po którym się poruszałem wjeżdzając na pole po prawej stronie drogi. W celu uniknięcia kolizji stosowałem sygnały dźwiękowe i hamowanie. Wytracając prędkość dodatkowo zjechałem na pobocze po czym uderzyłem barkiem i biodrem w przyczepę a następnie przewróciłem motocykl na prawy bok. W wyniku zdarzenia motocykl został najechany przyczepą ciągnika, a ja sam po zeskoczeniu z motocykla znalazłem się na poboczu drogi.
Szkoda zgłoszona do ubezpieczyciela sprawcy - PZU S.A. Piękne reklamy z "Siarą" mówiące o tematyce "zmieniamy się na lepsze" jak zwykle można włożyć między bajki. Po 30 dniach, (ostatni dzień na odpowiedz) PZU odmówiło mi wypłaty odszkodowania jako przyczynę podając to, że
wyprzedzałem ten ciągnik z prawej strony. Napisałem odwołanie uzasadniając, że:
Kod:
1. Kierujący ciągnikiem na chwilę przed zderzeniem znajdował się poza moim pasem ruchu.
2. Nie zasygnalizował zmiany kierunku ruchu
3. W momencie zmiany kierunku jazdy ciągnika znajdowałem się w odległości 15 metrów od jego przyczepy, tak więc nie można mówić tu o wyprzedzaniu z prawej strony
4. Ja nie zmieniałem kierunku ani pasa ruchu
W związku z powyższym, kierujący ciągnikiem złamał odpowiednie paragrafy Prawa o Ruchu Drogowym:
• Paragraf 22 ust. 1
Kierujący pojazdem może zmienić kierunek jazdy lub zajmowany pas ruchu tylko z zachowaniem szczególnej ostrożności.
• Paragraf 22 ust. 4
Kierujący pojazdem, zmieniając zajmowany pas ruchu, jest obowiązany ustąpić pierwszeństwa pojazdowi jadącemu po pasie ruchu, na który zamierza wjechać, oraz pojazdowi wjeżdżającemu na ten pas z prawej strony.
• Paragraf 22 ust. 5. Kierujący pojazdem jest obowiązany zawczasu i wyraźnie sygnalizować zamiar zmiany kierunku jazdy lub pasa ruchu oraz zaprzestać sygnalizowania niezwłocznie po wykonaniu manewru.
.. i po kolejnych 30 dniach dostałem kolejną odmowę, w której przyznają, że ciągnik poruszał się lewym pasem, powtarzają teorię o wyprzedzaniu oraz dodatkowo piszą, że widząc "nienormalnie zachowujący się pojazdu powinienem zastosować zasadę ograniczonego zaufania". No cóż, skoro "nienormalnie zachowujacy sie", to czemu ja jestem sprawca? Poza tym zasada ograniczonego zaufania to przecież zasada, a nie punkt ujęty w PoRD. Przytoczone przeze mnie paragrafy natomiast widnieją czarno na białym w kodeksie. PZU kazało grzecznie się bujać - idź do sądu, my zdania nie zmienimy. No to cóż, idziemy do sądu.
I to jest właśnie ten etap. Niby wszystko powinno być jasne, ale nie do końca. Te ich kamienne odmowy mieszają w głowie i stąd moje pytanie. Czy na pewno jest tak jak myślę? Czy można mówić o wyprzedzaniu, gdy pojazd nie jest na moim pasie ruchu a ja jeszcze jestem parenaście metrów za nim? Kto wg. was jest sprawcą kolizji? Opłaty sądowe trochę kosztują, tak więc przed podjęciem tych kroków chciałbym jeszcze się upewnić, że racja jest moja (a nawet jak jest ich to moja jest mojsza niż ichsza).
I na koniec przestroga do wszystkich: ZAWSZE DZWONIC NA POLICJE, nawet jak matka z dzieckiem przy piersi płacze, ze nie ma na mandat.
Pozdrawiam