Rząd zapowiedział, że podatki będą z roku na rok niższe. Niestety, to co budżet straci na tych obniżkach, trzeba jakoś zrównoważyć nowymi przychodami.
Tak się składa, że wyższe podatki uderzą bardzo mocno po kieszeni posiadaczy... samochodów i tych, którzy chcą auto tanio kupić. Już w tym roku ma wzrosnąć akcyza na gaz do napędu samochodów. Od przyszłego roku wyższa ma być akcyza na benzynę, dzięki czemu budżet państwa będzie mógł zarobić nawet 1,2 mld zł.
Resort finansów zamierza też wprowadzić od nowego roku podatek ekologiczny. Dotknie on przede wszystkim tych, którzy dziś sprowadzają stare auta i płacą za nie kilkaset złotych akcyzy. Od nowego roku będą musieli zapłacić nawet dziesięciokrotnie więcej.
Ucieczka przed fiskusem
W ubiegłym roku sprzedano w Polsce jedynie 235.500 nowych aut. To najgorszy wynik od 14 lat. Tymczasem import używanych samochodów rośnie. Zdaniem Wojciecha Drzewieckiego, szefa instytutu Samar monitorującego rynek samochodowy, wzrost prywatnego importu związany jest m.in. ze znacznym obniżeniem, od połowy kwietnia, opłaty za kartę pojazdu (o 425 zł), a także z informacjami o nowym, wysokim podatku ekologicznym.
Ministerstwo Finansów chce przez nowy podatek ograniczyć napływ używanych pojazdów - z obecnych 800 tys. sztuk do 200 tys. sztuk rocznie. Przedsiębiorcy zrzeszeni w Krajowej Izbie Gospodarczej są jednak przeciwni uchwaleniu ustawy o podatku ekologicznym w wersji przedstawionej przez resort finansów. Ich zdaniem projekt ustawy ma głównie charakter fiskalny i tylko w niewielkim stopniu sprzyja swojemu podstawowemu celowi - czyli ochronie środowiska naturalnego.
Natomiast za wprowadzeniem tego podatku optuje Polska Izba Motoryzacji (PIM), która liczy, że wpłynie on na zwiększenie sprzedaży nowych aut i tym samym na zakończenie kryzysu w sektorze motoryzacyjnym.
PIM może się jednak przeliczyć w swych rachubach, tak jak to się stało w przypadku propozycji dotyczących odliczania VAT od zakupu aut służbowych. Dilerzy samochodowi postulowali, by firmy mogły odliczać pełną kwotę VAT. To - ich zdaniem - rozruszałoby rynek. Tymczasem z projektu zmian podatkowych wykreślono możliwość pełnego odliczenia VAT-u, pozostawiając dotychczasowe rozwiązanie czyli możliwość odliczenia jedynie do 60 proc. podatku, jednak nie więcej niż 6 tys. zł.
Drogo przy dystrybutorze
Jeśli do tego dodamy, że od nowego roku benzyna może podrożeć nawet do 5 złotych, to okaże się, że posiadacze aut są prawdziwą "dojną krową" dla fiskusa. Na wyższą cenę paliw będzie mieć wpływ nie tylko droga ropa, ale i wielkie apetyty budżetu państwa. Od przyszłego roku resort finansów chce uzyskać dodatkowe dochody do budżetu poprzez przywrócenie akcyzy na benzynę, jaka obowiązywała do września 2005 r. A to oznacza podwyżkę na stacjach co najmniej o 25 gr na litrze.
Co przy tym ważne - "ucieczka w gaz", którą wybierało do tej pory wielu posiadaczy pojazdów, może okazać się nieopłacalna. Już bowiem od września ma wzrosnąć akcyzy na autogaz - i to aż o 40 proc. Po podwyżce litr tego paliwa może kosztować ok. 2,20 zł.
Krajowa Izba Gospodarcza (KIG), która protestuje również przeciwko tej zmianie w podatkach, przekonuje, że wzrost akcyzy na gaz płynny służący do napędu samochodów podwyższy znacznie koszty transportu, a tym samym cen wielu towarów.
skopiowane:
http://media.wp.pl/kat,27020,wid,8343633,wiadomosc.html
Juz mnie cos bierze na to wszystko

mialo byc tanie panstwo 16 ministerstw a jest 20, poprzednie rzady nakradly, (nie wiem jak obecny). Za wszystko musza placic podatnicy, i posiadacze aut

Moze by wreszcie o polowe zmniejszyc ilosc posłow w sejmie, nie trudno policzyc ile by wyniosly oszczednosci w Ciagu roku przyjmujac ze kazdy posel dostaje 10.000zł na biuro, ok 16.000zł od tak i dodatki za kazde posiedzenie
