Czternaście zegarkowych mitów
1. Zegarek to przeżytek.
Bardzo popularne stwierdzenie na forach dyskusyjnych lub w komentarzach pod artykułami dotyczącymi zegarków naręcznych. Zdaniem niektórych, telefon komórkowy doskonale zastępuje zegarek – więc noszenie go na nadgarstku to dodatkowy balast.
Zegarek obecnie nie pełni już tylko roli czasomierza. To element stylu i elegancji. Jest dopełnieniem koszuli, spodni i butów – tak jak krawat, poszetka w brustaszy, czy spinki do mankietów. Bez niego ubranie wygląda na niekompletne. W obecnych czasach, zegarek to biżuteria, jedna z nielicznych, na którą może pozwolić sobie mężczyzna. W niektórych kręgach, posiadany zegarek świadczy o pozycji jego właściciela. Zegarek nie tyle stał się przeżytkiem, co zmieniła się jego funkcja i odbiór przez społeczeństwo. Dodatkowo wzmacniany zegarek elektroniczny (np. Casio z linii G-Shock) wytrzyma znacznie więcej niż dowolna komórka i lepiej sprawdzi się w sytuacjach bardziej ekstremalnych niż wizyta w kawiarni.
2. Noszenie taniego zegarka to obciach.
Generalnie “społeczeństwo zegarkowe” niespecjalnie dzieli modele na drogie i tanie. A już na pewno pod tym względem nie ocenia się poziomu obciachu. Zegarki których noszenie przynosi wstyd właścicielowi to:
- zegarki podrabiane,
- zegarki kradzione.
Posiadanie czegoś takiego świadczy o złych cechach charakteru właściciela. No bo w jaki sposób wszedł w ich posiadanie? Celowo kupił podróbkę? Stara się więc zrobić dobre wrażenie małym kosztem – oszukuje innych. Otrzymał taki w prezencie? Wiec kim są znajomi którzy go obdarowują? Bycie niezamożnym nie jest powodem do żadnego wstydu. Więc jeśli ktoś wyśmiewa się z twojego Perfecta za 40 zł, kiepsko świadczy to tylko o nim. Jeśli dana firma robi solidne zegarki, nie zrzynając 1:1 stylistyki markowych czasomierzy, nie posługuje się zmodyfikowanymi lub nie, znakami zastrzeżonymi/charakterystycznymi, to nie ma się czego wstydzić. Po prostu masz taki zegarek na jaki cię stać i jaki ci się podobał. Ocenić można jedynie to do czego i jak go nosisz.
3, Małe zegarki są babskie.
Definicja taka powstała wraz z modą na duże zegarki. Obecnie jesteśmy w momencie, w którym zegarki z kopertą o średnicy mniejszej niż 40-42 mm to modele uważane za niemęskie. Moda na takie patelnie powoli mija i jak każda moda jest tylko chwilowa. Dawniej w zależności od nadgarstka noszono zegarki o średnicach 38, 36 a nawet 34 mm. I nikt nie kwestionował męskości takich rozmiarów. Obecnie wyglądają one bardzo vintage, ale nie wykluczone, że za parę lat to właśnie taki (jak na dzisiejsze standardy) mały zegarek będzie odpowiedni, a dzisiejsze 45-47 mm potwory uznane zostaną za obciachowe i niemodne. Jeśli sięgnąć pamięcią wstecz, to przypomina mi się, jak mój Boctok o średnicy 38 mm, w latach 90. ubiegłego wieku przezywany był “busola”.
4. Zegarek z okrągłą kopertą i na pasku jest “dziadkowy”.
Znowu z taką opinią można się spotkać wśród miłośników ogromnych, kwadratowych czasomierzy wykonanych ze stali, ważących z bransoletą ze 300 gramów. Prosty, klasyczny zegarek kojarzy się z emerytem. Skojarzenie prawdopodobnie wzięło się faktycznie z obserwacji naszych dziadków, którzy nosili zegarki produkcji radzieckiej. Były to przeważnie proste modele, jedynie z centralnym sekundnikiem. Noszone na nieco przechodzonych brązowych paskach, zakładane tylko przy niedzieli do kościoła – w dzień powszedni odwieszane na gwoździk wbity w ścianę obok obrazu ślubnego. Nasi ojcowie, prawdopodobnie nosili już elektroniczne zegarki na metalowych bransoletach. Dzieciństwo to plastikowe zegarki elektroniczne na gumowym pasku – wzorowane na sportowych modelach Casio. Dlatego klasyka kojarzy się z czymś przestarzałym i niegodnym młodego mężczyzny. To nie są zegarki “dziadkowe”. To są zegarki klasyczne, projektowane wg reguł “garniturowca” – czyli zegarka przeznaczonego do noszenia z bardziej eleganckim ubraniem. To, że obecnie dość rzadko widuje się je u młodych osób, świadczy tylko na ich niekorzyść. Dziś rzadko chodzi się w garniturach, a jeśli już ktoś je nosi, to przeważnie zegarek dobiera nieodpowiednio.
5. Mój zegarek jest uniwersalny.
Nie ma czegoś takiego jak zegarek uniwersalny i zmiana pasków oraz bransolet niewiele tu zmieni. Tak samo jak nie ma uniwersalnych butów. Przecież w innych butach idziesz na siłownię, inne zakładasz do koszuli i klubowej marynarki, a inne do garnituru. Dokładnie tak samo jest z zegarkami. Jeśli nie uprawiasz sportu i nie nosisz garnituru, to nie twój zegarek jest uniwersalny, tylko ty masz mało urozmaicone życie. Nawet najbardziej uniwersalne modele, w sytuacjach skrajnych wyglądać będą nieodpowiednio. Masz fajny kwadratowy zegarek? Z czarnym paskiem, założysz go do dziennego, jasnego garnituru. Jeśli założysz bransoletę, będzie pasował do koszuli, chinosów i kurtki skórzanej. Z brązowym paskiem założysz go do koszuli w kratkę, lnianych spodni i brązowych mokasynów. Ale do czarnego garnituru (i wszystkiego bardziej formalnego niż on) będzie tak samo nie pasował jak do dresów.
6. Zegarek swiss made jest zawsze najlepszą opcją.
Wręcz odwrotnie. Wybierając zegarek z niższej półki cenowej (do 1 000 zł) należy raczej unikać zegarków szwajcarskich. W ich przypadku dużo płaci się za napis “swiss made”, a to oznacza, że oszczędza na materiale koperty, mechanizmie i wykończeniu. W tym przedziale cenowym lepiej zainteresować się zegarkami firm japońskich (Seiko, Orient) lub nawet rosyjskich. Oferta będzie znacznie szersza, wygląd na pewno lepszy, lepsze wykończenie. W dodatku w tej cenie bez problemu nabyć można japoński zegarek mechaniczny, podczas gdy w przypadku zegarków szwajcarskich – tylko mechanizm kwarcowy. Co do prestiżu. Na pewno zegarek szwajcarski z dolnej półki nie będzie zegarkiem prestiżowym. Wręcz odwrotnie. Seria bazowa wskazuje tylko tyle, że po prostu uparłeś się na wyrób z danego kraju, a nie stać cię na nic porządniejszego. Tam gdzie zaczynają się ceny zegarków szwajcarskich, tam firmy japońskie oferują już średnią półkę swoich wyrobów.
7. Kupowanie drogich zegarków to snobizm i strata pieniędzy.
Drogi zegarek jest podobną inwestycją do zakupu nieruchomości czy obrazów znanego malarza. Jeśli jest dobrej marki, praktycznie nie traci na wartości, a jeśli jest to seria kolekcjonerska, to z czasem nawet zyskuje. Oczywiście mowa tu o naprawdę drogich modelach firm takich jak Patek Philippe, Breguet czy IWC.
8. Na Allegro pisało, że to replika, a nie żadna podróbka.
Replika od falsyfikatu nie różni się tylko faktem nie ukrywania, że nie jest to oryginał. Replika powstaje zwykle z błogosławieństwem firmy posiadającej prawa do oryginału i ma przeważnie wszystkie, odpowiednie dokumenty. Replika zegarka, to jego wierna kopia. Produkty oferowane na Allegro, to najczęściej zwykłe podróbki, w których przypadku sprzedawca po prostu nie chce ryzykować konsekwencjami sprzedaży komuś takiego czegoś. Dlatego woli uzyskać niższą cenę i mieć spokój, niż wyższą i być ciąganym po sądach przez wkurzonego nowego nabywcę. Repliki to dość często kosztowana sprawa i na pewno Rolex za 150 zł nie jest żadną repliką, tylko zwykłą podróbką. Noszenie repliki ma rację bytu tylko wtedy, gdy jest to replika oficjalna w dodatku modelu, który nie jest już produkowany.
9. Kupiłem Roleksa za 2 000 zł.
To jest ciekawe zagadnienie. Przeciętny człowiek uważa, że odpowiednia cena zegarka powinna wynosić 40 - 80 zł. Taki np. Casio, produkuje “drogie zegarki, które wciska frajerom” za 300 - 600 zł. Oprócz Casio jest jeszcze marka Atlantic, która sprzedaje niebiańsko drogie zegarki za 800 - 1 200 zł. Przeciętny człowiek tak uważa, bo takie zegarki widzi u “bateryjkarza” na stoisku w centrum handlowym. W takim razie ile może kosztować ten znany Roleks albo Omega? 2 000? 3 000 zł? Przecież to już jest astronomiczna kwota! I dojrzał taki jeden z drugim do zakupu Roleksa. Wyda te 2 koła, na jego zdaniem oryginalny egzemplarz. Cena nie wzbudzi w nim podejrzeń, bo jemu wyobraźnia kończy się właśnie na tych 2-3 tysiącach. Jemu się nawet w głowie nie mieści, że taki oryginalny Rolex powinien kosztować kilkadziesiąt tysięcy. No bo gdzież tyle za zegarek??? Za dwa tysiące nie da się kupić oryginalnego Roleksa. Najtańsze modele w Polsce, zaczynają się od około 17 000 zł. Popularny Submariner w podstawowej wersji (ze stali – bez złota i zdobień) kosztuje 20 000 zł. Inny popularny i często podrabiany model Daytona to wydatek minimum 45 000 zł. Zegarki nie tracą na wartości tak jak np. samochody. Dobrze utrzymany zegarek używany jest niewiele tańszy od nowego, a modele już nieprodukowane, nawet droższe od swoich “następców”. Niepopularne i najczęściej damskie modele, to wydatek około 7 000 zł.
10. Znalazłem u dziadka w szufladzie zegarek Patek Philippe – jestem bogaty!!!
Niestety. Szansa, że zegarek jest oryginalny, równa jest praktycznie zero. Nikt kto kupi zegarek za kwotę nieraz sześciocyfrową nie trzyma go w szufladzie pomiędzy sztuczną szczęką, a legitymacją partyjną. Jeśli znajdziesz coś takiego, zastanów się kto z rodziny miałby takie fundusze na zakup takiego zegarka i byłby w dodatku na tyle bogaty (lub głupi) by wrzucić go do szuflady i o nim zapomnieć. Weryfikacja oryginalności takiego zegarka jest bardzo prosta i zwykle do wykonania na pierwszy rzut oka. Skąd dziadek wziął Patka? Pewnie tak jak wszyscy inni, kupił go któregoś razu, jeszcze w latach dziewięćdziesiątych na bazarku od Koreańczyka. Zegarek wyglądał ładnie, a dziadek nawet nie wiedział co to za firma. Więc kupił, bo nada się do kościoła i doskonale zastąpi wysłużonego już Boctoka albo Poliota. Jak się zepsuł po dwóch miesiącach i został włożony do szuflady tak dopiero po dwudziestu latach natrafił na niego szabrujący dobra nieżyjącego dziadka wnuczek. Lata temu, takich Roleksów, Omeg i Patków widziałem całe masy na rękach starszych panów, lub meneli degustujących tanie wino pod PSS Społem.
11. Sprzedaż odziedziczonego zegarka nie ma sensu.
Zawsze, gdy pojawia się temat odnalezienia w szufladzie cennego zegarka, wytryskują internetowi eksperci rugający pomysły szczęśliwego znalazcy, polegające na sprzedaży zegarka i zakupie za te pieniądze używanego Passata B6 w TDI. Zdaniem internetowych ekspertów, taki zegarek to inwestycja… Bzdury. Zegarek to dobra inwestycja dla kogoś zamożnego. Kogoś, kto chce ulokować kapitał, a nie spłaca 3 kredyty, a jedyną cenną rzeczą w domu jest ten nieszczęsny zegarek. Zakładając, że ten odnaleziony Patek to jakimś cudem oryginał to nie sztabka złota, którą wystarczy schować w bezpiecznym miejscu i za 40 lat sprzedać, albo przekazać dzieciom. To dzieło mechaniki precyzyjnej ma wartość tylko wtedy, gdy jest w dobrym stanie technicznym i na chodzie. A utrzymanie tego na chodzie wcale nie jest prostą sprawą. Zegarek wymaga okresowych przeglądów, czasem nawet napraw zużytych w trakcie eksploatacji elementów. Nie wiem czy jest w Polsce zegarmistrz, który podejmie się zadania naprawy zegarka za kilkadziesiąt/kilkaset tysięcy. O ile gdzieś tam znalazłby się ktoś kto wykona konserwację, o tyle naprawę zaleca się wykonać na miejscu, w fabryce, czyli w Szwajcarii. Koszt przeglądu, wg. posiadaczy tych zegarków, to kwota czterocyfrowa. Drobna naprawa wiąże się z wydatkiem kilkunastu tysięcy. Nawet oryginalny pasek do Patka to koszt 1 000 – 1 500 zł. Dlatego warto się zastanowić czy stać cię na utrzymanie takiej inwestycji, czy lepiej to sprzedać i zainwestować w coś co wymaga mniej zachodu – nawet w tę sztabkę złota.
12. Zegarek mechaniczny zawsze będzie lepszy od kwarcowego.
Właściwie to nigdy nie będzie lepszy. Podchodząc od strony użytkowej, zegarek kwarcowy będzie tańszy w zakupie i utrzymaniu, bardziej dokładny, bardziej odporny, często trwalszy, lżejszy i wygodniejszy. Nie ma żadnego racjonalnego powodu by kupować zegarek mechaniczny. Zegarek mechaniczny to kaprys. Rzecz którą kupuje się, bo się lubi. Bo chce się mieć coś wyjątkowego i zachwycającego. To tak samo jak z doskonałą fotografią konia i obrazem Kossaka przedstawiającym to samo zwierzę. Fotografia przedstawi wszystko dokładnie, pod każdym względem będzie lepsza od obrazu. A mimo to, ludzie są w stanie zapłacić kilkanaście tysięcy za obraz i to bynajmniej nie dlatego, że mają pragnienie oglądać wizerunek zwierzęcia. Mechanizm zegarka (szczególnie tego z wyższej półki) to piękna rzecz. Na jego pracę można patrzeć ciągle, podobnie jak na ogień lub parkującą kobietę. A kwarc, to kwarc – co tu dużo mówić…
13. Zegarki poniżej 10 000 euro. nadają się tylko pod tramwaj.
Wypowiedź autorstwa Tomasza Jacykowa wywołała salwę śmiechu w środowisku miłośników zegarków. No bo o co mu w zasadzie chodzi? Tańsze zegarki gorzej odmierzają czas? Są mniej prestiżowe? Gorzej wykonane? Prestiż jest sprawą dość dyskusyjną. No bo dlaczego zegarek wykonany w 100% ręcznie, w ilości sztuk 5, przez niewielką szwajcarską manufakturę, miałby być mniej prestiżowy od klepanego masowo Roleksa czy IWC – nawet gdyby był pięć razy tańszy? W cenie do 40 000 zł, znajdzie się cała masa zegarków powszechnie traktowanych jako przedmiot pożądania i wskazujących na “odpowiedni” status majątkowy właściciela. Kto w ogóle o tym decyduje? Można powiedzieć, że jakie społeczeństwo, taki prestiż. Dla wielu miarą jakości zegarka, jest staranność jego wykonania, niezawodność mechanizmu który składany jest na miejscu w fabryce, a nie zamawiany u zewnętrznego dostawcy, historia, innowacyjność, detale czy wygląd, a nie cena napompowana dzięki kampaniom reklamowym.
14. Zegarki radzieckie to złom.
Tak już się przyjęło, że co “ruskie” to tandetne. Jak na złość, zegarki produkcji radzieckiej, nawet za czasów PRL-u się broniły. Obecnie prestiż tych zegarków jest prawie żaden, ale nie da się ukryć, że jest to najtańszy sposób nabycia zegarka z tzw. “prawdziwego zdarzenia” – czyli zegarka mechanicznego. Oczywiście mam tu na myśli modele pamiętające jeszcze czasy głębokiego PRL. Stylistyka w wielu przypadkach może wydawać się toporna, ale mechanizmy znoszą próbę czasu. Czy można powiedzieć, że złomem jest zegarek który pracuje nieprzerwanie od 40 lat? I to nikt z nim się nie cacka jak ze szwajcarskimi cudami? Szczerze polecam radziecki zegarek. Noszenie go to żaden obciach. Stare Boctoki, Polioty, Rakety mają swoje grupy miłośników i pomimo tego, że ich cena jest raczej niewielka, nikt nie traktuje ich jako zegarków drugiej kategorii. Co więcej okresowe przeglądy jest w stanie wykonać dowolny zegarmistrz za kilkanaście do kilkudziesięciu zł. Nawet kompleksowe naprawy mieszczą się w kwocie dwucyfrowej. Na rynku jest przecież ogromna ilość części zamiennych do mechanizmów tych zegarków. Przy odrobinie szczęścia, znaleźć można naprawdę stylistycznie ciekawe modele, niektóre grubo złocone – w dodatku często za psie pieniądze.
_________________

http://imageshack.com/a/img689/1772/78er.jpg
Sprzedam MANUAL 6-b z M5e39 ~ 3.000 PLN
|