Oto jedna sprawa z wypowiedzeniem N, przez jedną kobietę.
Wklejam tak edukacyjnie, żeby ewentalnie niektórzy sie naumieli czego nie robić w podobnych sytuacjach......
""Byłam abonentem telewizji N. W listopadzie 2012 r. zdecydowałam się rozwiązać umowę. Zgodnie z regulaminem: w formie pisemnej. Dokument sporządziłam w 2 egzemplarzach. Zadzwoniłam do BOK, żeby upewnić się, że okres wypowiedzenia, data zakończenia umowy są właściwe. Żeby rozwiązać umowę z końcem grudnia, miałam czas złożenia informacji o rezygnacji do końca listopada. Zamiast wysyłać je pocztą, zdecydowałam się złożyć osobiście w punkcie TVN w Płońsku. 21.11.2012 r. (po uprzednim telefonicznym upewnieniu się o godzinach pracy punktu) złożyłam 1 egz. dokumentu. Na drugim egzemplarzu, na moją prośbę, osoba przyjmująca napisała datę i złożyła podpis.
Dopełniłam formalności, tzn. terminu złożenia i rozwiązania - zgodnie z umową, w formie pisemnej (rezygnację napisałam ręcznie, podpisałam) zgodnie z regulaminem.
19.02.2013 - otrzymuję SMS z wezwaniem do zapłaty 54 zł
19 lub 20.02.2013 - rozmawiam z konsultantem, wyjaśniam
21.02.2013 - wysyłam e-mail ze szczegółowym, obszernym wyjaśnieniem i zeskanowanym dokumentem o rezygnacji z potwierdzeniem złożenia w punkcie N (czytelnie nazwisko i data osoby odbierającej)
22.02.2013 - w odpowiedzi otrzymuję maila z zapytaniem: "W systemie nie zostało zarejestrowane żadne wypowiedzenie. W jaki sposób było składane?" (jakbym nic nie wyjaśniała, jakby mojego maila nikt nie czytał, czuję się lekceważona)
22.02.2013 - odpowiadam mailem, że "wypowiedzenie złożyłam w Płońsku. Adres otrzymałam od państwa. Skan wypowiedzenia przesłałam w poprzednim mailu".
22.02.2012 - SMS z wezwaniem do zapłaty, już 108 zł (pomimo wyjaśnień, przesłania zeskanowanej rezygnacji)
23.02.2012 - otrzymuję maila: "Rezygnacje z umowy są składane na formularzach dostępnych w punkcie, po jej złożeniu pracownik punktu powinien również przekazać potwierdzenie złożenia rezygnacji. Proszę o przesłanie w załączniku skanu takiego potwierdzenia".
Analizuję. Logiczne wydaje się, że klient powinien mieć potwierdzenie rezygnacji, dlatego zgłosiłam się z pismem w 2 egz. Potwierdzenie mam. Wysłałam kopię mailem. Rozumiem, że formularze w punktach są dostępne dla osób, które zgłaszają się bez wcześniej przygotowanej pisemnie rezygnacji. Regulamin mówi, że pisemnie. Dokładnie tak zrobiłam. Pytałam. Mogłam pocztą. Mogłam osobiście. Nasuwa mi się. Jak łatwo podpisują umowę. Jacy są mili, jak składają oferty. Czy powinnam prowadzić prywatne śledztwo? Kto zawinił? Kto nie wpisał?
24.02.2012 - odpowiadam mailem: "Proszę wyciągać więc konsekwencje od swojego pracownika". Byłam w godzinach pracy punktu! Wcześniej upewniłam się, do której godziny pracują! Nie jest moją rolą sprawdzanie w państwa punkcie kompetencji osoby, z którą rozmawiam. Poprosiłam o potwierdzenie rezygnacji i, pani, która tam była, złożyła podpis i potwierdziła datę złożenia.
Chęć rezygnacji wyraziłam 3 razy.
1 - Ustnie, przed złożeniem pisma, w rozmowie z konsultantem.
2 - PISEMNIE. Zgodnie z regulaminem zawiadomiłam ITI Neovision o rezygnacji z korzystania z usług (mogłam ten sam dokument wysłać pocztą, ale wybrałam opcję złożenia w punkcie, napisałam, że rezygnuję i złożyłam swój podpis).
3 - Potwierdziłam ustnie (po raz kolejny) złożenie rezygnacji pisemnej w rozmowie z konsultantem. Wzywam do zaniechania nękania mnie SMS-ami wzywającymi do nienależącej się ITI Neovision zapłaty. Proszę nie wywierać na mnie presji psychicznej. Proszę zaniechać naruszenia moich dóbr osobistych. Informuję, że o działaniach ITI Neovision poinformuję Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
25.02.2013 - otrzymuję odpowiedź: "Po weryfikacji konta nie widnieje na nim wypowiedzenie, w celu sprawdzenia złożenia rezygnacji należy przesłać potwierdzenie jej złożenia".
Nie odpowiadam, jestem wyczerpana składaniem wyjaśnień. Zgodnie z regulaminem rezygnację z umowy złożyłam pisemnie. Dokument napisałam w 2 egzemplarzach. Na moim potwierdzono mi datę złożenia. Jest nazwisko osoby przyjmującej. Skan wysłałam. Powtarzałam kilka razy, szczegółowo, okoliczności wypowiedzenia umowy, pisemnie i ustnie (w międzyczasie dzwonili do mnie konsultanci składający ofertę, pomimo mojego zastrzeżenia, że nie życzę sobie telefonów). Czy jestem winna niewprowadzeniu dokumentu do systemu? Czy jestem winna nieprzekazaniu mojego pisma do odpowiedniego działu?
Kolejne telefony od pracowników ITI:
26.02. 2013
01.03.2013
04.03.2013
08.03.2013 - SMS z wezwaniem do zapłaty 108 zł
15.03.2013 - kolejny telefon. Piątek. Godzina 20.46. Żądanie zapłaty. Wyjaśniam od początku. Osoba, z którą rozmawiam, twierdzi, że nic nie wie. Pytam: kto odpowiada za brak komunikacji między pracownikami ITI? Odpowiedzi nie ma. Żąda pieniędzy. Powtarza pytanie "odmawia pani zapłaty?" (Każda rozmowa powoduje, że jestem rozdygotana, roztrzęsiona. Czuję się bezradna, ile razy można powtarzać to samo?)
18.03.2013 - otrzymuję SMS-a. Tym razem straszącego podjęciem kroków windykacyjnych.
21.03.2013 - telefon. Kolejna osoba, która nic nie wie. Żąda zapłaty. Jestem już tak zdenerwowana, że nie jestem w stanie opowiadać wszystkiego od początku.
1 miesiąc i 11 (co najmniej ) kontaktów z platformą N (Telefony i SMS-y) spowodowało, że widok telefonu to dla mnie duży stres i lęk. Dlaczego tak traktuje się klientów? Moje wrażenie jest jedno. Nic nie wyjaśniać. Zainkasować pieniądze.
Proszę o pomoc i interwencję w opisanej sprawie Konsumenckie Centrum E-porad [porady@dlakonsumentow.pl].
23.03.13 - otrzymuję odpowiedź: "Konsumenckie Centrum E-porad nie podejmuje interwencji u przedsiębiorcy. Zajmujemy się wyłącznie udzielaniem informacji i porad drogą korespondencji mailowej. Jeśli wyczerpała Pani procedurę reklamacyjną u operatora i operator nadal nie wykonuje ciążących na nim obowiązków, zachęcam do kontaktu z Urzędem Komunikacji Elektronicznej. (...) nie należy oczekiwać, iż Prezes UKE wyda korzystną decyzję. Prezes UKE w ramach mediacji nie ma również możliwości umorzenia spornej kwoty (... ) Umorzyć sporną opłatę może tylko sam operator, albo sąd w swoim wyroku".
Odnoszę wrażenie, że to standardowa wcześniej przygotowana treść, wysyłana do każdego.
Spodziewałam się, że znają dostępny w internecie regulamin platformy, że napiszą: jeśli złożyła pani dokument w czasie i formie określonej w regulaminie, to... Jeśli ma pani potwierdzenie, to. Mają czy nie mają prawa żądać pieniędzy... A może, że nie mają prawa nękać mnie telefonami, SMS-ami, mailami?
Dziś na ich stronie przeczytałam: "Ze względu na bardzo duże zapotrzebowanie na porady udzielane za pomocą poczty elektronicznej wyczerpały się już środki przekazane na ten cel przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Dlatego z przykrością jesteśmy zmuszeni poinformować o tym, że nie możemy już odpowiedzieć na kolejne zgłoszenia".
Jeśli takich nijakich porad udzielają, to czy nie szkoda wydawanych przez nich pieniędzy?
Chyba jednak na pomoc kogokolwiek nie warto liczyć...
Zachowałam maile, SMS-y. Rozmowy z pracownikami platformy N są przez nich nagrywane, więc również do odtworzenia.
Pomyślałam, że skoro konsument jest bezradny wobec usługodawców, może nagłośnienie problemu pomoże?
_________________

http://imageshack.com/a/img689/1772/78er.jpg
Sprzedam MANUAL 6-b z M5e39 ~ 3.000 PLN
|