Już piszę piszę. Długi weekend, nowe auto to wiecie, jakoś mi schodzi
hmmm nie wiem od czego zacząć. Byliśmy w sierpniu-wrześniu zeszłego roku. 2,5 tyg.
Co do trasy- w obydwie strony jechaliśmy omijając wszystkie płatne autostrady itd. Niekoniecznie dla oszczędnosci, ale zazwyczaj tak jeździmy, żeby więcej zobaczyc i nie zasnąć, bo jednak nie jest tak monotonnie. Wszyscy stukali się po głowach- 2 tys na paliwo???? 24 godz autem??? przeciez tam są miny wzdłuż drogi hahaha
Żeby dokładną trasę z google maps wyznaczyć, musiałabym się trochę nakombinować, bo najpierw był taki plan:
http://tnij.org/vmst a potem ślęczenie nad tym, zeby minąć własnie wszystkie platne na Słowacji i Węgrzech. Udało się to bez większych problemów (raz był mały stresik czy czasem nie wpadliśmy na płatną, a po przeczytaniu info na necie o karach, jakie czekają na polaków bez winiety, nie było do smiechu). Większość osób i tak decyduje się na jazdę po autostradach. Albo przez Chorwację.
W okolicach Sarajeva jest fajna autostrada, z której skorzystaliśmy, super się jechało, pusto fajnie i szeroko oraz śmiesznie tanio.
Po zjechaniu z niej i zbliżając się do granicy z Czarnogórą zaczeło się robić ciekawie

droga przez pare km wyglądała tak:
także auta mijające się musiały czasem cofnąć 20-50 metrów do możliwie szerszego kawałka, by bezpiecznie się minąć. w tym miejscu dokładnie spotkaliśmy Polaków z Gliwic

zatrzymali się właśnie na jednym z takich szerszych miejsc i ... puścili, jakby się bali jechać jako pierwsze auto

ogólnie w calej MNE zdarzają się takie trasy. wypas!
potem granica i kanion Pivy. Widoki tak piękne, że pasażer bankowo trzyma cały czas aparat w ręce a podróz się wydłuża

Tutaj przepiękna rzeka, turkusowa Piva, wiec chyba nie ma się czemu dziwić?

ogólnie- jadąc "tam", było to bite 24 godz, ale z częstymi zatrzymkami już w Czarnogórze oraz poważną dokładką kilometrów .... ogólnie- mielismy jechać na północ kraju, rejon Herzeg Novi. Ale nie do końca byliśmy pewni, czy tam wylądujemy, więc kierowaliśmy się na Podgoricę. Potem trochę zabłądziliśmy i wylądowaliśmy zdecydowanie na południu

ale fajne były widoki, enegria wróciła więc spokojnie ruszyliśmy do Herzeg Novi. z google maps jeszcze w domu wybrałam sobie, przy jakiej plazy mamy byc, a okazała sie ona zamknięta a ja nie lubię jak mi cos psuje szyki

wkurzyłam się na to misteczko i uznaliśmy, że spadamy

więc ruszyliśmy na południe. wiadomo było, że mamy szukać prywatnch kwater/ pensjonatów, a wszystko po drodze wyglądało jak hotele! wszystko! potem okazało się, że tak wyglądają ich domy i własnie pensjonaty
więc mijalismy kolejne miasta i dupa, a to nie, a tamto nie bo cos tam, tu nie bo male podwórko i auta nie ma gdzie postawić

juz ze zmeczenia po prostu dostawałam szału. ruszyliśmy w stronę sutomore właśnie, dobrej vody, baru, czyli miejscowości jakie kojarzylam z opisów w necie z konkretnych rzeczy, zresztą miałam trochę o nich podrukowane i na szybko wybrałam że może być to sutomore. zresztą byłam już w stadium pn. "jak nie znajdziemy noclegu za 10 minut wracamy do domu"
i kolejna mała wpadka, bo zamiast jechać tunelem Sozina, znowu pomyłka i jechaliśmy NAPRAWDĘ górzystym terenem , który miejscami naprawdę przyprawiał o ciśnienie podchodzące po 200

stale serpentyny, stale czyli z jednej w drugą, stale pod górę i z góry, ale naprawdę baaardzo pod górę,nie jakieś marne pagórki (nie bez powodu powstał tunel zreszta)! a po lewej skarpa i widok na piękną lazurowo- niebieską wodę

w końcu dotarliśmy do miasteczka, weszlismy DO PIERWSZEGO pensjonatu, jaki sie trafił, bardzo nam się spodobały warunki i tak już zostaliśmy na 18 dni
tak jak mówię- jechaliśmy prawie dobę, ale jadąc na dwóch kierowców ze śląska dałoby sie to zrobić w 18-19scie godzin. dodam, że prawie całą droge jechał jeden kierowca! stąd pewnie zmeczenie i pomyłki.
Przykładowe pierwsze z brzegu widoki w kanionie Pivy, po przejechaniu granicy z BiH, ponizej
Mostek:

Przepiękne skały, tunele, "dziury" w skałach:

Ceny żywności w sklepach podobne jak w pl. jedne rzeczy tańsze, a inne zdecydowanie droższe, ale nie ma sensu żarcia brac, bo tam jest po prostu lepsze! warzywa, owoce- po prostu nie ma porównania. odkąd tam jadłam pomidory, "polskie" ich odpowiedniki praktycznie są dla mnie niejadalne. db lokalne wino kupi się w markecie za 2-5 euro. rakija, na targowisku miejskim gdzie pani da skosztować, 12 euro. najlepiej tego typu trunki kupić sobie u gospodarza kwatery lub jakiegoś jego znajomego, bo wtedy nie ma porównania ze "sklepową" - ale taka siekiera, że masakra. piwo, pyszne, 1 e w markecie. w barach niewiele więcej. super "kanapko-kebaby" na promenadzie ok 4-5 euro, ale naprawdę jest czym pojeść i jest pyszna, bez żadnych sosów zapychaczy itd. palacinki- pyszne naleśniki z czekolada, bananami posypkami itd, od 1euro. także moim zdaniem taniocha. drogie jest niektóre mięso (nie wiem co kupiłam, bo wyglądało ładnie ale nazwa była tylko w ich jezyku, pyszne było ale kosztowało 35 e/kg) oraz np masło, o ile pamiętam za kostkę płaciłam 4 euro.
Rozrywki- też różne ceny, kto co lubi. Raczej drogo, ale chyba wszędzie w kurortach trochę kasy się zostawi.
Rafting na Tarze to koszt ok 60 euro od osoby. Ale warto z tego co widziałam, wybieram się dopiero w tym roku. Dostaje się całe ubranie piankowe, buty kask itd., czasem ponton się „przypadkiem” wywróci, ale wszyscy piszczą wtedy z radości

Skutery wodne- bardzo drogie! Nie wiem jak w innych rejonach, akurat byłam w okolicach Budvy, nie wiem czy dobrze pamiętam : za 30 minut 50 eur. Idąc we dwoje robi się 100, pół godziny to nie za wiele, więc godzinka, robi się 200.... czyli 800 zł, rzeźnia
Można ponurkować, na pewno w rejonie Ulcnij i Baru. Nie próbowałam, ceny więc nie pamiętam, między 50-100 euro za jedno nurkowanie pod okiem instruktora z butlą itd. Płynie się taką łódeczką na większy statek i z niego się nurkuje. Rozstrzał cenowy duży jak widać, ale naprawdę nie pamiętam bo ja snurkuję, a nie nurkuję, więc nie wiem.
Na pewno warto korzystać z taxi-boatów. Łodeczki za kilka euro transportują do sąsiednich miejscowości, można na większą wyprawę jechać na objazdówkę, polecam. Za 25 euro byłam na prawie całodniowej wyprawie, jest trochę czasu na zwiedzanie, jak ktoś chce może popływać. Obsługa stateczków po polsku nie mówi (przynajmniej na moich taksówkach nie mówiła, jedynie Dzien Dobry), ale ma polską muzę o zgrozo

a godziny zbiórek pokazują na planszach. Są i wyjazdy zdecydowanie droższe, dalsze, ale nie byłam. Wybieram się za to do Niebieskiej Jaskini- rewelacja wg filmów w necie, tam na pewno będzie drożej.
Można także z portu w Barze udać się na wycieczkę np. do Włoch.
Albo pojechać ot tak dla samej przejażdżki lokalnym pociągiem, wygląda mi na hardkorowy

jest bardzo tani a trasy przejazdów wiodą po zboczach, tunelach... może się zdecyduję w tym roku.
Ogólnie trzeba zobaczyć Jezioro Szkoderskie, zatokę kotorską, można wyskoczyć do Albanii (zaraz za granicą banda dzieciaków przykleja się do maski i chce kasę), twierdze, obydwa kaniony – Tary i Pivy. W kanionach są przepiękne mosty, drogi w skałach, tunele..... a w tunelach w skale, gdzie droga ma 2 m szerokości, są nawet skrzyzowania! Mnóstwo rzeczy do oglądnięcia

i ludzie świetni.
Tutaj widok podczas zjazdu nad zatoką kotorską. zakrętów chyba z 80

Powiem całkowicie szczerze, że jakoś nie zależy mi na "reklamowaniu" Montenegro bo nie ukrywam, że będąc tam wcale mi na obecności polaków w moim otoczeniu nie zalezy a wręcz przeciwnie, ponadto chcę tam jeszcze parę razy się przejechać gdy nie będzie to typowym krajem wakacyjnym jak Chorwacja

ale jako że chcielibyście pojechac tam samochodami i to w dodatku beemkami, to jak najbardziej

wyjazdem samolotem czy autokarem nie polecam. Moim zdaniem baza hotelowa nie jest tak rozwinięta, by zdecydować się na taki wyjazd. Chyba że zabulić 10 tys i leżeć 2 tyg na plaży, kto co lubi. Bo jeśli ktoś liczy, że zapłaci za wycieczkę autokarową z wyzywieniem 1300 zł i dostanie coś lepszego niż prlowski obskórny hotel, który obrzydzi cały wyjazd, to powodzenia. Potem sobie może wypisywać w necie jaka Czarnogóra jest brudna i syfiata....
Zachęcam:
http://obiezyswiat.org/index.php?gallery=21022ogólnie polecam obejrzeć wszystkie zdjęcia i albumy z Czarnogóry tego pana, zresztą wiele fotek mam prawie identycznych, w tych samych miejscach.
Tutaj mozecie zobaczyć słynne skrzyżowania w tunelach:
http://www.rowerowarodzinka.pl/grafika/ ... 20068.html Stan dróg- opinie są rózne, moim zdaniem nigdzie nie było gorzej niz u nas. są drogi szerokie, płaskie jak szklana tafla, różne. owszem, są wąskie odcinki bez asfaltu jak u góry pokazałam, są odcinki trudne po których lepiej niech niedoświadczony kierowca nie jeździ. Odcinki szybkich tras w Serbii i na Węgrzech też były czasem wyboiste, ale podkreślam, czasem! Jazda jest całkowicie inna niż w polsce. nie staje sie na swiatlach, kierowcy wiedzą, co to jest płynna jazda, nie było zawalidróg, nie było DZIUR! w polsce wybałuszam oczy czy nie ma przede mną krateru, tam- nie. Byłam, widziałam, jechałam, nikt mi nie wmówi że jest inaczej. po polsce też robię setki kilometrów i wiem co mówię.
Wklejam tylko kilka fotek, choć sama mam ich ładne kilka gb -wszystko dostępne jest już w necie- bardziej po to, by unaocznić że tamte fotki nie kłamią

a jazda beemką- super sprawa. Fotele sportsize w moim bumirku to cud miód i orzeszki. Nie spodziewałam się, że po tylu km nic kompletnie nie będę czuła, jedynie- mega komfort. Bumir spisał się na medal!
Dodam, ze klima chodziła podczas wyjazdu cały czas, szerokie opony, także krótkie odcinki (do sklepu bo za gorąco by iść pieszo

) , temperatura, a spalanie takie jak w polandii nigdy nie było i nie będzie. Obstawiam, ze tamtejsze paliwo nie jest porównywalne z naszym.
W jednym momencie było tak, aż musiałam uwiecznić na focie:

Aż się boję, jak to będzie jechać zetką, bo bez dachu to wiadomo, rewelacja, ale wygoda to raczej nie ta półka

uffff ale się rozpisałam

