BMW Sport

Out of Control.

Tyle w temacie.

Póki co jak już trzeba gdzieś coś, to stawiać atom. Jak nie to czekać na ITER. Jak kogoś stać na OZE to proszę bardzo...

Panowie, OZE to nie tylko wiatraczek stojący gdzieś tam w polu i niezdolny do zasilenia budki z piwem. Najczęsciej w tej chwili wykorzystywanym OZE jest energia grawitacyjna wody, oprocz tego nieszczęsnego wiatru są biopaliwa, energia geotermalna no i na koncu energia słoneczna. W tej chwili jej użycie stanowi 2% OZE z jakich korzystamy. Chociaz prognozuje się, że w najblizszych 10 latach nastąpic ma wielokrotny wzrost odzysku energii słonecznej, mniejszy wiatrowej ale po upływie dekady bedą one produkować więcej energii niz wszystkie elektrownie jądrowe na świecie. Fajnie daje do myślenia to, ze do Ziemi dociera ok 6000 razy więcej mocy w postaci energii słonecznej niz wynosi nasze zapotrzebowanie. I na koniec- np uran nie jest źródłem odnawialnym...

Mierząc miarą PL to na elektrownie jądrowe tez nas nie stac

Tyle, że EJ się zwróci i ma dużo zalet.

Grawitacyjna wody - brak potencjału.
Biopaliwa - brak potencjału terenowego, zasoby terenowe pod biopaliwa zajmą pola uprawne pod potrzeby żywieniowe...
Geotermalna - brak potencjału.
Słoneczna - wciąż za droga i za niska sprawność do masowego wykorzystania. Brak możliwości obecnie kumulowania energii na potrzeby masowe do wykorzystania w razie zachmurzenia, nocy itp.

No to ponawiam pytanie, dlaczego Niemcy z niej rezygnują ? Powinni miec w planie budowę kolejnych 10 reaktorów.

Najlepiej przeczekać kolejne 50 lat na węglu, wtedy powinno być dużo wydajniej i taniej jeśli chodzi o energię z tzw. nowych źródeł. Najgorzej to właśnie iść teraz w "atomówki" z eksportu ze starą technologią.

A dokładnie w tej chwili będzie się to wymuszać dla nas. Płemieł oznajmi cudowne przełomy energetyczne i będą ten śmiercionośny złom lepić u nas.

wez pod uwage polozenie czernobyla a polozenie fukushimy
w fukushimie doszlo do stopienia 3 reaktorow, i posadzka reaktorow nie istnieje, skazenie dostaje sie codzien do wód gruntowych, nie mowiąć o bezposredniej bliskosci pacyfiku, oraz zbiornikow w ktorych trzymaja wode użyta wczesniej do chlodzenia reaktorów, ktora jest na maxa napromieniowana. mowia ze te zbiorniki skladane byly na szybko z blachy skrecane srubami zamias spawane, zwykle uszczelki zwykle weże i moze wytrzymaja 5 lat, jak jeszcze raz ziemia sie zatrzesie to mamy powtorke z rozrywki tylko ze w gorszej skali...
tutaj zalanie calosci betonem nic nie pomoże...

Na chwile obecna mamy bardziej realne zagrozenia: http://tech.money.pl/energia-i-ekologia ... 10610.html

x2 z tym że co do biopaliw jak wierzba energetyczna itd to zasoby mamy, uprawy uprawami ale ziemi nieużytkowanej jest mase. tylko wyprodukowanie to jedno a co dalej to drugie, rolnik musi to gdzieś sprzedać, do tego są wydawane jakieś "karty" odnośnie określenia "bycia Eko", na to też jest ograniczona ilość wydawanych kart itd. Nie pamiętam dokładnie już, miałem opisany cały przebieg tego "slalomu". Tutaj jak zwykle biurokracja, papierki, nie kończące się przetargi itd. znów smutna polska rzeczywistość

Wy widzicie brak potencjału a Niemcy widzą potencjał. Przypominam jednak, ze to wy jezdzicie niemieckimi autami a nie Niemcy waszymi. Taka sytuacja.

Trafna uwaga.

a mój poprzedni pracodawca stawiał i projektował Fukushime

to czy w czymś jest potencjał czy nie u nas ma raczej mały wpływ. Każdy kto w czymś widzi potencjał, zaczyna działać boleśnie zderza się z rzeczywistością czyli tonami papierów, godzinami w kolejkach, brakiem przychylności ludzi, zawsze zaczyna się tak samo i kończy się też tak samo. Pamiętam jak głośno zrobiło się o wierzbie energetycznej, łał i szał pał, cuda na kiju i będzie lepiej wszystkim. Minęło trochę czasu, nie wiem jak teraz temat stoi, wiem że cieżko było to opchnąć bo co z tego że ktoś hektary obsadził jak nie było komu robić brykietu itp. z wiatrakami jest to samo - co jakiś czas słuchać że chcą stawiać, niby ktoś tam coś podpisał, niby niedługo będzie montaż ale w temacie cisza a jedynym głosem o wiatrakach są jakieś lewe ulotki które jakiś debil naskrobał w domu w wordzie i paincie i brednie o chorobach, wibracjach itd. Ludzie którzy postawili wiatraki bujają się z energetyką bo przecież to logiczne że ich wiatrak nie produkuje ich prądu tylko prąd elektrowni który trzeba jakoś im odsprzedać itd. Ci którzy chcą postawić bujają się z stosami papierków, petycjami (sry ale tak to wygląda) emerytów że wiatraki to zuo. Ciemnota panuje w kraju a ciemnota chwyta małe, ostre i dosadne teksty. Jak ludzie mogą się w jakikolwiek sposób wypowiedzieć na temat reaktora i elektrowni jądrowej jak o fizyce słyszeli 40 lat temu w podstawówce. Wystarczy zadać kilak pytań, jak działa reaktor, co jest paliwem, tak bardzo lubiany temat czarnobyla - dlaczego doszło do wybuchu. 99% ludzi polegnie na takich pytaniach ale do gadania i rzucania hasełek każdy pierwszy. Ja tam uczonym nie jestem ale czasami jak słyszę różne teksty co jest łał a co super to nie wiem czy się śmiać czy płakać.

oho trzeba powołac komisje śledcza!

W '44 też widzieli potencjał.
Kurde, ten temat nie powinien nawet powstać.

Teraz otwórz mapę Polski i spójrz ile mamy dużych rzek. Spojż też na zróżnicowanie terenu. Wyjdzie Ci możliwość postawienia kilku elektrowni. Zasilisz może z 10powiatów.

Pędziłeś kiedyś bibmer? Ja też nie, ale znam kogoś kto pędził i opowiedział mi to i owo.
Do produkcji tego potrzebna jest energia. Końcowy bilans wychodzi średnio.

No, to jest już coś. Tutaj jest potencjał.

tutaj też, ale nie mamy jeszcze do tego odpowiedniej technologii. Przynajmniej do zmiany światła w prąd bezpośrednio.

No właśnie, weź. Masz możliwość kataklizmu w Polsce? No, chyba, że ktoś tanio wyjmie grunty pod elektrownie z przetargu, w jakimś dołku w Raciborzu.


I wszystkim zależy, aby doprowadzić do kataklizmu u nas. Nie rób się Antoni...
Jak już pisałem wcześniej, atom to konieczność. Czy się to komuś podoba, czy nie. Zarówno jako kraj, jak i jako planeta mamy za duże zapotrzebowanie w energię, aby bawić się w jakieś ćwierćśrodki. A będzie jeszcze większe.

Zanim się planeta wypyka z metali ciężkich ludzkość spokojnie będzie mogła operować na jądrach pierwiastków lekkich. Zresztą to już się tak jakby dzieje.

Skoro tak Ci '44 przeszkadza to sprzedaj BMW i kup nie wiem, Chevroleta ? Cóż to za porównanie

Sens dalszego prowadzenia tej dyskusji jest znikomy, bo wiele kwestii, które padły wcześniej , zostało przemilczanych, natomiast stale pojawiają się te same jałowe argumenty w wykonaniu kilku dyskutantów, które niespecjalnie mnie przekonują, zresztą nie tylko mnie

Być może faktycznie jeszcze jest za wczesnie dla niektorych ,zeby widziec realną mozliwosc zastąpienia pewnych form uzyskiwania energii bardziej nowoczesnymi. Póki co jest to kosztowne, fakt, ale kiedy to rozwijające się techologie były tanie ?

Bardzo dobrze napisał j27, mamy swoj zapas na najblizsze dekady, mamy możliwosc wstrzymania się z pewnymi ruchami i obserwowania rynku.

Tyle ode mnie

Zaraz, zaraz, te Niemcy nasze wspaniałe to przypadkiem rezygnując z EJ nie napędzają się nadal konwencjonalnie węglem? Bo mi się coś wydaje że tak 3x więcej energii mają z paliw kopalnych niż z atomu. Kolejna sprawa to OZE, ja nie lubię bo raz że się kury nie niosą (true story), a dwa że na własne oczy widziałem całe farmy wiatrowe, setki jeśli nie tysiące wiatraków rdzewiejące w pizdu bo się nie opłaca. Inna sprawa to słońce, Niemcy wiedzą co robią, na wiatrze się obłowili na dotacjach a energia słoneczna jest teraz w kolejce do tego cyrku, niedługo będzie kolejny boom i kokosy z dotacji. Natomiast co do ogólnego bilansu, to zawsze nasza cywilizacja ma inne wyjście, ograniczenie konsumpcji. Ja szczerze mówiąc to myślę że jeszcze za naszego życia się trochę może świat zmienić w tym względzie... i hektar ziemniaka będzie miał znaczenie a nie jakieś elektrownie

Ograniczenie konsumpcji, to ograniczenie wszystkiego. Nie chciałbym tego doczekać.

W Prypeci liczniki Geigera wskazują niższe promieniowanie jonizujące niż w centrum Warszawy. Pomijając okolice samego reaktora oczywiście, ale to nadal za mało, żeby w nocy świecić, a w dzień tracić zęby i włosy. Ze Lwowa organizowane są wycieczki do "miasta duchów", żadnych badań, szkoleń ani ołowianych fartuchów nie trzeba. I gdzie to złe atomowe mzimu niby?


Bo ktoś zarobi potężną kasę na
a) sprzedaży starych technologii do Trzeciego Świata, na przykład do Polski albo Zimbabwe
b) wprowadzaniu nowych technologii
c) sianiu ekopropagandy, bo efekt cieplarniany i dwutlenek węgla już nie wystarcza do sprawnego napędzania histerii, toczy się to jeszcze siłą bezwładu i z przyzwyczajenia


Ogniwa fotowoltaiczne czy prościej słoneczne mają maksymalną wydajność rzędu 5% w warunkach laboratoryjnych. Chcesz coś jeszcze dodać na temat wspaniałych możliwości pozyskiwania energii z kochanego słoneczka?
Energia odnawialna z wiatru w Danii wygląda tak, że wybrzeże oraz płytkie wody przybrzeżne są zasrane farmami wiatrowymi, przelatywałem parę tygodni temu w okolicach wyspy Faro na dość niskim pułapie, wszystko było jak na dłoni. Śliczny widok, zaiste. Wydajność takich instalacji jest dużo większa niż ogniw słonecznych, nawet przekupione dziwki z Greenpeace nie krzyczą już w obronie ptasząt, rozsmarowywanych na łopatach wiatraków. U nas nadal z wiatrakami słabo, głównie dlatego, że jak nie wieje, to siedzimy po ciemku albo przy lampie naftowej (paliwa kopalne! zUOOOOOOoo! Szatan! Kaka demona!).
Geotermalne odwierty do ogrzewania domów są popularne np. w Szwajcarii, wierci się raz, zapuszcza rurki, buduje domek i względne ciepełko jest właściwie już za darmo i to całymi latami. Jakiś tam prąd też się da z tego wyciągnąć, może nawet oświetli się ten wybudowany domek. Na zakład przemysłowy bym nie liczył. Inna rzecz, że w Europie nie ma już właściwie za dużo przemysłu, to co tam szkodzi.

Braków w wykształceniu z dziedziny energetyki nie da się zastąpić chciejstwem i pięknosłowiem, kolego. Fizyka to bezlitosna złośliwa starucha, nie da się jej przekonać tak łatwo.


Obawiałbym się budowy elektrowni atomowej/jądrowej w Polsce nie z powodów technicznych, bo tu od dawna nie ma się czego bać (reaktor RBMK-1000, ten sam typ co w Czarnobylu i ten sam egzemplarz, który miał pracować w Żarnowcu, działał całkiem długo w Finlandii i nic mu nie było), tylko, nazwijmy to, rdzennie polskich - tu przekręt, tam wałek, ówdzie firma brata wujka ze strony ojca, nieopłaceni podwykonawcy i inne cuda, dobrze znane z budowy chociażby autostrad, wymagających remontu jeszcze przed ich oddaniem do użytku. Strach w takich warunkach warzywniak stawiać, a co dopiero elektrownię.