Sprawa wygląda tak.
Niecałe 2 tygodnie temu oddałem auto na wymianę chłodnicy na nówkę Nissensa razem z nowym płynem chłodniczym. Poprzednia, jeszcze oryginalna lekko przeciekała.
Jak odebrałem auto po robocie sprawdziłem poziom w zbiorniczku i było na min. (pływak ledwo wystawał ponad wlew zbiorniczka) ale nic nie dolewałem.
Wczoraj po ok 25 km zapaliła się kontrolka płynu chłodniczego. Pomyślałem, że jak dojadę do domu to doleję i po sprawie. No ale 5 min. później kontrolka zgasła. Po 10 min. znowu się zapaliła na 5 min i tak parę razy aż dojechałem do domu. Byłem przekonany, że zapala się i gaśnie dlatego, że jest na tyle mało że powinno się dolać ale na tyle dużo że czujnik nie zawsze to wyłapuje.
Dojechałem do domu odczekałem parę godzin aż auto ostygnie, sprawdziłem płyn i mocno się zdziwiłem bo jest więcej niż 2 tyg. temu, tuż po wymianie

Dziwne jest to, że wcześniej ten pływak nie dotykał ścianki zbiorniczka tak ja teraz, chociaż jak się go wepchnie to wypływa właśnie do poziomu takiego jak na zdjęciu
Macie jakieś pomysły, może się coś zapowietrzyło (chociaż podobno ten układ odpowietrza się sam).