Cześć,
Długo się do tego zbierałem i w końcu postanowiłem założyć ten temat

Jest to dla mnie kontynuacja po E30 -
klikE30 oczywiście zostaje w domu (ma u nas dożywocie), jednak było to nasze wspólne auto z ojcem, a ja teraz robię powoli coś dla siebie.
Historia auta jest taka: przed zimą 2012 mój ojciec zaczął szukać jakiegoś RWD do upalania po śniegu, bo E30 było mu szkoda. W końcu trafiła się ładna E36 325i coupe z 92 roku (czyli żeliwny blok, m50b25, brak vanosa). Była klima, szyber, szpera (od nowości), kierownica MT2 (też od nowości). Auto okazało się dobrą okazją - oryginalny lakier, jedyne ślady korozji to na przednich błotnikach (dzisiaj jest już to zrobione).
Jednak w zeszłym roku, po długich namowach z mojej strony, udało mi się odkupić auto od ojca i powoli sobie nad nim pracuję
Na wstępie chcę przeprosić za niską jakość wielu zdjęć - ale niestety starając się złożyć takie fotostory jestem zdany na zdjęcia, które już mam - a te są w 90% zrobione telefonem

Ale jak mam robić temat auta, to od początku do końca

Tak wyglądało auto dzień po zakupie, 2012 (już na WN

)


Auto zostało kupione pierwotnie z myślą o pojeżdżawkach po białym, więc tak też musiało się stać

Pierwszym "modem" były nowe Conti TS 850 i można było jeździć

Auto było kilka razy w Ułężu na śnieżnym upalaniu.

Tak to już jest, że zdjęcia robi się głównie wtedy, jak jest coś nie tak



Poza Ułężem auto zrobiło setki kilometrów po mieście w śnieżne noce, stało zawsze najbliżej drzwi, czekając na śnieg

:


Bez czujników też da się zaparkować

:

Potem przyszły roztopy, E30 zimuje, a jeździć zawsze się chce, padł więc pomysł szutrowego KJS - tata pożyczył mi auto do startu. Trochę było tremy, bo do tej pory zawsze były imprezy torowe, a nie typu KJS.

Tutaj widać pokiereszowaną maskę i świeżo wklejoną szybę - pamiątka z incydentu, który miał miejsce dwa dni wcześniej.. Niedomknięta maska otworzyła mi się przy ponad 100 km/h


Po imprezie:

Wyniku żadnego nie było, bo był to debiut zarówno mój jak i pilota, złapaliśmy dwie taryfy (pomylenie trasy). Jednak na odcinkach, których trasę przejechałem poprawnie, nie było tak źle - zdarzało mi się dojeżdżać na 3-4 miejscu generalki (czyli np. przed Subaru Imprezą). Zawsze to trochę treningu i nowych doświadczeń

W ciągu pierwszej zimy jedynymi modyfikacjami były pasy szelkowe Sandtler oraz kubeł Bimarco Futura - w auto mieliśmy nie pakować pieniędzy, ale w seryjnych fotelach i pasach latało się po całym wnętrzu nawet na śniegu

Zima minęła, jeszcze kilka jakieś śnieżne Ułęże były (fotek brak) i przyszło lato.
Teoretycznie miał to być czas rozstania z E36, ale trafił się taki egzemplarz, że ciężko było się z nim rozstać..
Na lato wleciał więc styling 68 (przepraszam za jakość, ale to jedyna fotka na tych kołach, jaką mam)

I tak autko trochę sobie pojeździło rekreacyjnie - a to działka, a to inny powód. Bardzo fajnie się nią jeździło, a jednocześnie była bardziej przyjazna na ulicy od E30 (w której bardzo słabo widać, bo są kubły z "uszami").
Jakoś w lecie odkupiłem od ojca to auto. Niedługo po odkupieniu zapisałem się na trackday BMW autoklub w Lublinie
Szybka decyzja: jak się bawić, to na całego. Kupiłem felgi Hartge 17" i komplet slicków Dunlopa 235/610R17 (te felgi to wzór Hartge robiony przez Ronala, nie te 17" 3 tlg rzecz jasna

)

Znowu wybaczcie jakość zdjęć - innych nie mam. Fotka z toru w Lublinie.
Udało się zająć 2 miejsce - seryjną 325 na slicku udało mi się objechać kilka szybszych aut, w tym M5 E60 i (z tego jestem najbardziej zadowolony) E30 z klatką i s50b32 pod maską.
Te wszystkie auta objechane (widać też moją 325):


foto: Prezes
Po Lublinie zakochałem się w tym aucie na dobre

Mimo słabych osiągów (w porównaniu z E30) i sporej masy, w aucie rzeczywiście czuć, że tylne zawieszenie jest dużo bardziej zaawansowane, niż w starszym modelu. Fakt, nie jest tak przyjemnie nerwowe jak E30, ale pozwala pojechać naprawdę szybko na torze.
Dlatego zdecydowałem o dalszych modyfikacjach auta. W międzyczasie zrobiła się już jesień, w wakacje niestety nie miałem czasu na zajmowanie się E36 (Formula Student mi go zabrała). Postanowiłem zacząć od zawieszenia - długo zastanawiałem się pomiędzy ISC racing a AST. Finalnie postanowiłem nie wydawać tyle pieniędzy na AST (z tego co pamiętam to cena ponad 8 tys, w porównaniu z 3600 za ISC). ISC też ma wystarczającą dla mnie ilość regulacji - wysokość niezależnie od napięcia sprężyny, tłumienie odbicia i dobicia. Zamiast domyślnej twardości sprężyn (8 przód, 6 tył, jeśli dobrze pamiętam) zdecydowałem się na konfigurację 10/10 - na torze powinna sprawdzić się lepiej

Jestem z mojego wyboru bardzo zadowolony, ale o tym później.
Zawieszenie przyszło chyba w listopadzie.

(Foto poglądowe z internetu, bo nie mam fotki zawieszenia "luzem". W E36 oczywiście wygląda to trochę inaczej, bo nie ma z tyłu McPhersona)
Zdecydowałem się poczekać z wymianą i zostawić na razie seryjny zawias, żeby jeszcze była okazja pojeździć po szutrach
Wystartowałem więc w Rally Mazowieckie Szutry


Niestety, trochę się przeliczyłem z moimi zimówkami z bieżnikiem 2-3mm (tyle zostało z Conti z zeszłego sezonu).. Na trasie miejscami była masa błota i miałem kłopoty z jazdą (tzn. auto się zakopywało), nie mówiąc o jeździe na czas.. Niektórzy zawodnicy, zakładając szutrówki, zrobili bardzo dobry interes

Kilka fotek z imprezy znalezionych w internecie:








(widać, co zostało z zawiasu z tyłu)

Po imprezie:


Zima za pasem, Conti do niczego się już nie nadawały, więc wleciały zimowe nalewki Profila. Niestety, nie dane im było za dużo pojeździć po śniegu (taka była zima). Ale dzień po założeniu pojechałem na RallySprint ZBM Staniewicka (szutrowa próba sportowa), którą udało się WYGRAĆ!

Tutaj będzie mała luka w fotkach (miałem przez ten czas telefon, z którego fotki gdzieś się zapodziały).
Po zimie przyszedł czas na kilka modów:
Na pierwszy ogień poszło wspomniane zawieszenie ISC racing

(na fotkach już po kilkuset kilometrach i jednym trackdayu, dlatego trochę przybrudzone).


Tyle koło opada po podniesieniu:

Zaraz po założeniu zawieszenia przyszedł czas na test - trackday w Ułężu. Lawet jeszcze była w serwisie, więc postanowiłem pojechać na kołach. Założyłem stalowe 16" które zostały mi po 118d, a na nie Bridgestony, które zostały mi po Golfie (tylko na dojazd - w bagażniku slicki).
100 m (dosłownie) przed wjazdem na lotnisko okazało się, że nie ma ładowania (pierwsza usterka auta odkąd je mamy, a zrobiło już z 6-8 tys km upalania). Okazało się dość późno (dopiero po objawach, bo nie było też kontrolki..

). Zawracamy szukać pomocy w warsztatach. Jest niedziela, ciężko o ręce do pracy, nikt nie chce pomóc - jeździmy tak od drzwi do drzwi, oddalając się juz 25 km w stronę Warszawy.
W końcu, udało się - na szrocie mają alternator do E36. Kupujemy więc i zmieniamy przy sami przy ulicy

Chwila prawdy... działa! "Trochę" spóźnieni wracamy do Ułęża.
Kolejna niespodzianka.. pakowałem się w pośpiechu w nocy i okazało się, że jedna z opon w kołach na zmianę jest przebita i na slickach nie pojeżdżę...

Więc wyjąłem zbędny balast z samochodu i jeździłem na tym, na czym przyjechałem. Mimo, że opony drogowe, to auto jeździ bajecznie - z zawieszenia jestem bardzo zadowolony! Trochę się pobawiłem z kątem pochylenia przodu i twardością (bo na początku auto było lekko podsterowne), po kilku korektach auto prowadzi się naprawdę świetnie. Żal wracać, ale nadchodzi 15 - koniec imprezy, a wraz z nim podpora wału rozsypuje się tak, że okulary w schowku za drążkiem zmiany biegów przy przyspieszaniu podskakują kilka cm do góry

Wnioski z imprezy: wszystko chodzi pięknie, tylko hamulce kompletnie nie dają rady. Trzeba zmienić

Szybka decyzja - swap hamulców na takie z E46 330i. Jak wiadomo, minimalna felga, która wejdzie na ten zacisk, to 17" Dlatego też, zakupiłem coś, na czym auto będzie stało na co dzień, zamiast tych stalówek - dzięki,
DanyU 

Przed następną imprezą plan na:
-hamulec od 330i
-poliuretany wszędzie
-jakieś drobne, mechaniczne sprawy (np. podpora wału)
-usunięcie szyberdachu, wywalenie tego, czego jeszcze ze środka nie zdążyłem wywalić (przygotowanie pod klatkę)
-przesunięcie odcinki na 7100
-kierownica zamszowa
-szpilki do kół
Poliuretany:


Szyber:

Kierownica:

(chwilowo nie ma nawet deski, bo auto jest gotowe pod klatkę, ale niestety tak mi się poprzesuwało, że wleci pewnie dopiero w wakacje)
Jeszcze jedna fotka wnętrza (pasy dla pasażera już są w garażu, a fotel jest w drodze):

Hamulec

Szpilki:




Na powyższej fotce widać też opony, które wleciały na felgi od
DanyU i będą służyły na mokrą nawierzchnię - kupiłem nowe Profile, mieszanka ze slicków Avon (twarda przód, średnia tył). Jestem z nich mega zadowolony - nie wiedziałem, że coś może tak kleić w deszczu

To by było na tyle, w kolejnym poście dodam najświeższą historię - lany poniedziałek w Ułężu

Mam nadzieję, że zbytnio Was nie zanudziłem.
Pozdrawiam,
Paweł