Skończyły się miejsca na przeglądy w dowodzie rejestracyjnym, auto jest u mnie już siódmy rok. Z tej okazji wzięło mnie na małe podsumowanie co z moim BMW się przez ten czas działo.
Cała przygoda rozpoczęła się w pewne piątkowe popołudnie na początku marca 2008 roku. Kończył mi się dzień roboczy, zostało 15 minut do upragnionego weekendu. Nie było sensu zaczynać nowego zadania. Postanowiłem kontrolnie sprawdzić, co się dzieje na Allegro w dziale motoryzacji. I znalazłem

. BMW e34 525 ix. Urzekł mnie stan. Napaliłem się niesamowicie patrząc na same zdjęcia. W nocy słabo spałem bijąc się z myślami, czy jest sens pchać się w ix'a czy nie. Poprosiłem na forum o poradę i każdy mi odradzał. Mimo wszystko następnego dnia telefon do właściciela i jazda na oględziny. Jak zobaczyłem auto zroszone deszczem, wiedziałem, że musi być ono moje. W czasie jazdy próbnej okazało się, "coś" stuka w zawieszeniu. Jak zwykle, to niby tylko jakiś drobiazg prosty do usunięcia. Wróciłem do domu bijąc się z myślami. Oczywiście auta nie kupiłem. Potrzebowałem czasu do namysłu. Forum ponownie mi odpowiedziało, że nie warto. Ostatecznie po tygodniu umówiłem się na ponowne oględziny auta zrywając z ceny szacunkowe koszty naprawy zawieszenia. Tym razem jazda próbna odbywała się przy pięknej pogodzie. Auto zostało przetestowane na wszelkie znane mi wówczas sposoby. Decyzja - podpisujemy umowę

Był to 8 dzień marca - dzień kobiet. Dostałem komplet dokumentów i cały plik kluczyków.

W trakcie podpisywania umowy matka właściciela bez namysłu rzuciła tekst: "To jest w sumie fajne auto, tylko gdyby nie było tak drogie w eksploatacji i tyle nie paliło..."
No nic. Podpis złożony, nie może być przecież aż tak źle

Na dokładkę dostałem drugi komplet kół z praktycznie łysymi oponami. Utwierdziło mnie to w przekonaniu, że poprzedni właściciel nie rozpieszczał auta. Przynajmniej felgi okazały się proste. Powrotu do domu nie będę opisywał - ciężko opisać mój stan słowami. Cieszyłem się, że poprzedni właściciel miał auto tylko rok. Praktycznie nic przy nim nie zrobił, a największą jego zasługą jest to, że nie wiele zdążył zepsuć. Muszę jednak przyznać, że bardzo dbał o stan wizualny i był bardzo miłym człowiekiem. Wcześniej auto jeździło po szwajcarskich drogach.
Po kilku dniach auto trafiło na typowy serwis po zakupie. Wymieniony został olej na Castrol EDGE 5W30 (taki lany od nowości wg książki serwisowej) i zrobiona została wycena zawieszenia. Bardzo szybko przypomniałem sobie słowa matki poprzedniego właściciela auta... No nic, trzeba zrobić i liczyć, że oryginalne części są prawie niezniszczalne. Gdy w aucie nastała błoga cisza bo w zawieszeniu nic nie stukało, wtedy... usłyszałem jakby świerszcze pod maską. Gdy silnik był mocno rozgrzany zaczynało się cykanie. Szklanki kończyły żywot. A by to #@$$%. Poprzedni właściciel zapewne dolał czegoś do oleju, aby je wyciszyć przed sprzedażą. No nic. Trzeba robić. 24 szklanki kupione a tu zonk. Numer katalogowy się zgadza, a szklanki nie pasują (nie pamiętam, czy miały za dużą średnicę czy za małą). Myślę - co do %$#^. Wizyta w kilku sklepach potwierdziła, że mam w ręku towar, który wg katalogów powinien pasować. Mechanik jakoś temat ogarnął, udało się wymienić na właściwe. Gdzieś tam później wyczytałem, że w 1995 roku były jakieś zmiany w głowicy, zmienił się jej numer katalogowy i zapewne też zmieniły się szklanki. Zalałem nowy olej, znowu EDGE 5w30, znowu około 7l. Przy okazji wymieniony został napinacz łańcucha - jak już wszystko było na wierzchu to skorzystałem z okazji. Wszystko robił mój zaufany mechanik. Za mojej kadencji auto nie widziało innego warsztatu. Zastanawiałem się, czemu tak dużo oleju wchodzi do M50B25. Okazało się, że w ix jest inna, dużo większa miska, która na dodatek przestrzelona jest osią.
Miska 525ix:

Miska 525i:

Wtedy zaczęła się bezproblemowa jazda. No ale auto nie miało koła. Tzn miało, standardowe, takie:

Chciałem czegoś ładniejszego. Szybko okazało się, że wybór felg z palety BMW do ix'a nie istnieje. Jest tylko jeden model felg. A to za sprawą ET54 przy szerokości 7.5". Przypomniałem sobie, że w ojca e36 też jest jakieś duże ET. Otwór centrujący się zgadzał i oto w ten sposób do mojego ix'a trafiły M-Contour i tak jest do dziś.

W międzyczasie wymienionych zostało wiele drobnostek jak jakieś spinki, zaworki spryskiwaczy itp aby było idealnie

Auto odwdzięczało się bezawaryjnością. Tablice zawisły na forumowych ramkach:

Rok 2009 nie rozpoczął się szczęśliwie. Niestety musiałem wymienić szybę czołową. Jadąc w nocy mijałem się ze sznurkiem samochodów i dostałem czymś w szybę. Oto efekt:

Szybę wymieniłem w poleconym przez znajomego zakładzie w Siedlcach na ulicy Floriańskiej. Niestety panowie nie popisali się. W efekcie przy każdym opadzie albo po wizycie na myjni miałem kałuże na dywanikach i na tunelu środkowym. Co za partacze. Omijajcie z daleka ten warsztat. Montaż szyby poprawiłem w innym miejscu. Dobra, szyba cała, jedziemy dalej. Zbliżała się wiosna, trzeba było kupić nowe opony.

Są to opony Syron Race1 i muszę powiedzieć, że są świetne. Kolega mnie na nie namówił. W innych autach przy kolejnych wymianach też będę szukał produktów tej firmy. Simą auto jeździło na Continental. Dokładnego modelu już nie pamiętam.
Szkoda mi było używać auta w takim stanie do jazdy codziennej, parkować na publicznym parkingu pod blokiem. Gdy na aucie pojawiło się kilka rys i ktoś obdrapał mi zderzak z tyłu, uznałem, że ix'a trzeba chronić i potrzebuję auta do jazdy codziennej. W grę wchodziło kolejne e34, lub e36. Po obejrzeniu kilku sztuk uznałem, że może warto kupić do codziennego jeżdżenia jakieś e30? Tak oto w połowie 2009 roku stałem się posiadaczem tego:

Ta sama historia - wizualnie niczego sobie, zawieszenia praktycznie brak. Tutaj dodatkowo brak tłumika, mega duży luz na maglownicy, łyse opony, brak przeglądu i brak szans na jego zrobienie w takim stanie. Właściciel zarzekał się, że auto przedzie przegląd, co było moim warunkiem koniecznym kupna auta. Nie udało się na 2 stacjach. Auto i tak kupiłem

Najlepsza była odma - długi czerwony wąż ogrodowy mający około 1.5m długości. Historię tego auta opiszę w stosownym czasie w osobnej galerii, która też istnieje na tym forum.
E-trzydziecha okazała się zbyt fajna, aby dokończyć żywot jako zwykły środek do codziennego ujeżdżania polskich dziurawych dróg. W efekcie oba auta zacząłem używać w proporcjach 50:50. Ale wracamy do ix'a. Czas mijał i kolejne rzeczy trzeba było serwisować, gdy pojawiała się taka potrzeba. Dolne części dzrzwi zaatakowała ruda. Trzeba było zrobić i wymienić listwy m-pakietowe.
Rok 2010 był dla mojego portfela łaskawy. Poza typowymi rzeczami eksploatacyjnymi i ubezpieczeniami musiałem wymienić uszczelkę pod pokrywą zaworów. Moim oczom ukazał się taki widok:

Wg mnie jest bardzo dobrze i czysto. Wykonane zostały też poprawki lakiernicze obdartego wcześniej zderzaka oraz okolic wlewu paliwa. Jako, że moja pasja motoryzacyjna nadal nie była zaspokojona postanowiłem zrobić prawko kat. A i zakupiłem motocykl od brata.

Samochody przestały być głównym środkiem transportu. IX coraz rzadziej musiał znosić stan dróg, którymi musiałem w tamtym czasie się poruszać.
Rok 2011 zaowocował koniecznością wymiany tarcz i klocków hamulcowych. Tutaj znowu ix pokazał swoją piekielność, bo hamulce z przodu poza tym, że służą do hamowania, nie mają wiele wspólnego z tymi od zwykłego 525i. Na szczęście udało się znaleźć zestaw, został zamówiony komplet tarcz i klocków TRW. Towar odebrałem, jazda do garażu, ściągam tarcze z przodu i znowu zonk. Już z wyglądu widać, że będzie problem. Tarcze są za małe. Reklamacja towaru i kolejny tydzień oczekiwania. Biorę się za tył w takim razie. Otwieram pudełko a tam tylko jedna tarcza. Ehhh jak pech to pech. Długo trwało, aż wszystko udało się skompletować. Poza tym trzeba było wymienić łożysko w kole z tyłu. Poza tymi przygodami auto spisywało się idealnie, zarówno do jazdy lokalnie po bułki jak i w kilkuset kilometrowych trasach.
W roku 2012 nic specjalnego się nie działo. Nie miałem też za bardzo czasu na dłubanie przy aucie.
Rok 2013 przyniósł jak do tej pory najbardziej kosztowną naprawę. Późną zimą przy pięknej słonecznej, aczkolwiek mroźnej pogodzie zauważyłem, że auto dziwnie się zachowuje. Okazało się, że lewy przedni amortyzator zamarzł. Nie było wyjścia - kupuję nowe amortyzatory na przód. Na szczęście w ASO mają chyba sentyment do starych aut, bo dostałem 12% zniżki, co pozwoliło zaoszczędzić ponad 300zł. Oczywiście odboje i osłony tez nowe, ale to chyba oczywiste.
Wrzucam zdjęcia, może komuś widoczne numery seryjne pomogą kupić amorki gdzieś taniej.



Po wymianie auto wyglądało jak rakieta przygotowana do startu. Wcześniej wysokość zawieszenia i tak była ledwo akceptowalna przeze mnie, ale teraz to się załamałem. Zweryfikowałem poprawność montażu i czy nic nie zostało skręcone na uniesionym aucie. Wszystko jest poprawnie zrobione. Mówili poczekaj, daj czas na ułożenie się. Mówili, pojeździj trochę to opadnie. Nie mieli racji. Na zdjęciach widać, jak wysoko jest obecnie.


Do tego doszła kolejna wymiana osłon przegubów. To jakaś zmora ix'ów. Niestety kogoś zainteresowały moje listwy boczne. Ktoś nieudolnie chciał je ukraść. W efekcie zostały one na aucie, aczkolwiek wszystkie są uszkodzone i ponadrywane. Straciłem tylko tę lewą z błotnika.
Niezaspokojona pasja motoryzacyjna kazała mi kupić kolejne auto. Tym razem już takie, którego nie będzie mi szkoda używać do jazdy codziennej. I tak oto pojawiło się e39 525dAT.

Niestety nie byłem w stanie traktować tego auta jako zwykłego dupowozu. Używam je codziennie, ale ma ono u mnie bardzo dobrze

. IX oraz e30 stały się typowo autami weekendowymi, przy których można podłubać w wolnym czasie, nawoskować i od czasu do czasu zrobić dłuższą trasę aby "rozruszać łożyska"

Rok 2014 - na razie jedyne wydatki do ubezpieczenia, przegląd, serwis olejowy (w najbliższej przyszłości). Plan to utrzymać stan auta, zajrzeć czy gdzieś ruda się nie pojawia i jak tak, to usunąć w zarodku. Chcę też założyć duże OBC - już mam zakupione. Chciałbym też zrobić porządna sesję, ale najpierw muszę ogarnąć detale. Planuję też wymienić komplet listw, o których wspomniałem wcześniej. Muszę tylko jakoś wytłumaczyć żonie, że naprawdę potrzebuję wydać ponad 1000 zł na auto. Lepiej aby nie wiedziała, że chodzi o głupie plastiki
Generalnie żona pogodziła się z moją chorobą motoryzacyjną. Wiedziała co bierze

:P:P Co więcej nawet stara mi się pomagać gdy akurat brakuje mi trzeciej ręki. Raz nawet odbierała części z ASO

Tak oto minęło pełnych 6 lat z autem. Nigdy auto mnie nie zawiodło. Silnik cały czas pracuje na Castrol EDGE 5W30 i nie bierze oleju. Nigdy nie miałem problemu z przeglądem technicznym, a robiłem je w różnych miejscach gdzie aktualnie zastał mnie termin, a nie u zaprzyjaźnionego przysłowiowego pana Miecia. Zobaczymy, co przyniesie kolejna "sześciolatka". Życzcie mi wytrwałości

. Pozdrawiam.