Mija pół roku od czasu, kiedy jeżdżę swoją N42B20 i rozprawiam się ze zużyciem oleju. Objawy w sensie kopcenia wskazują raczej na uszczelniacze, ale próba olejowa niby wskazuje na pierścienie. Warsztat rozkłada ręce i mówi, że w zasadzie bez rozbierania silnika nie ma pewności co mu dolega, a że remont kosztuje jakieś abstrakcyjne pieniądze, zanim zacznę wykładać kasę, wolałem najpierw spróbować wszystkich nieinwazyjnych metod. A więc po kolei:
Pewne wskazówki co do postępowania dostałem tu
viewtopic.php?f=1&t=147650, ale sprawa jest rozwojowa, więc zakładam nowy wątek.
Jak wygląda sytuacja chronologicznie:
1. po wymianie w styczniu oleju niewiadomego pochodzenia (10W40) na Motula 5W30 zużycie oleju w okolicach 3l/1000km. Generalnie radzono, żeby pojeździć i obserwować, a za jakiś czas może by zrobić płukankę (bo może jest pełno majonezu w silniku). Pomiar kompresji jeszcze na tym 10W40 pokazał na każdym cylindrze 15-16.
2. po 3 miesiącach (przejechane około 2tys km) zrobiłem próbę olejową: na sucho na ciepłym wyniki w granicach 11,5-12,5, po dolaniu ok. 5ml oleju wzrost do 14,5-15,5. A więc podejrzenie, że pierścienie stoją. Poprzedni właściciel chwilę przed sprzedażą wymienił zawaloną odmę, więc w warsztacie radzą podziałać naftą na cylindry przez minimum tydzień, potem płukanka, zmiana oleju i może puszczą. Cylindry zalewałem naftą przez 2 tygodnie - czasem stała, czasem spływała do miski (samochód ciągle stał niejeżdżony, tyle że tylko parę razy zakręciłem silnikiem, żeby ta nafta mogła mocniej podziałać).
Po tej operacji zrobiłem płukankę LM i wlałem olej Millers 5W30. Zużycie spadło do około 1l/1000km, ale utrzymało się tak niskie może przez 2 tygodnie, po czym znowu jak wcześniej około 3l.
3. dwa dni temu zrobiłem znowu próbę olejową i tym razem na sucho wyniki w przedziale 15-15,5, a po dolaniu oleju 18-18,5. Czyli wynikałoby z tego, że kompresja się poprawiła, ale nadal jakby pierścienie olejowe nie uszczelniały.
Tak wygląda wątek pierścieni, natomiast kwestia kopcenia wygląda następująco:
- zaraz po odpaleniu na zimnym nie ma żadnego dymu (pojawia się po rozgrzaniu silnika)
- jeśli pojadę w trasę, też nie widać żeby kopcił
- jeśli postoję dłużej w korku czy pod światłami, po ruszeniu jest za mną wielka niebieska chmura (im dłużej stoję na jałowym, tym chmura większa). Jeśli dam mu wtedy mocno po obrotach, po pewnym czasie dymienie znika (im dłużej wcześniej stałem, tym i kopcenie dłużej trwa), ale jeśli będę toczył się z prędkością miejską, kopcenie w zasadzie będzie już ciągle, a przy przyspieszaniu najsilniejsze
- końcówka rury wydechowej jest cała usmolona i tłusta
- po wyjęciu bagnetu kontroli oleju nie wylatują ani spaliny ani fontanna oleju
- przy pierwszej próbie olejowej wszystkie świece były mokre, przy drugiej, tej sprzed dwóch dni, wszystkie wyglądały tak:

Po tym długawym wstępie proszę doświadczonych o interpretację objawów. O ile wiem, takie kopcenie jak u mnie wskazuje na uszczelniacze, ale z drugiej strony gdyby one były winne, próba olejowa nie powinna dawać wzrostów ciśnienia. Z kolei wzrost ciśnienia po dodaniu oleju wskazuje na pierścienie, ale znowu o ile wiem, gdyby one aż tak bardzo nie trzymały szczelności, powinienem mieć fontannę z bagnetu.
Moja wiedza niestety tu się kończy więc pomocy
