Dzisiaj taka sytuacja zaobserwowana z okna w biurze:
Podjeżdża sobie policja i staje na pasie do skrętu w prawo na Al. Jerozolimskich w WWA. Oczywiście bez sygnałów. Panowie powoi wysiadają, wyciągają lizak i suszarkę i biorą się do roboty. Zatrzymali dwie klientki i akurat skończyłem pracę więc podszedłem do nich i byłem upierdliwy. Zapytałem:
JA - przepraszam, czy jeśli ja bym sobie tutaj zaparkował to dostałbym mandat?
Wąsaty Policjant, wyraźnie zirytowany - a po co pan chce to wiedzieć?
JA - a bo bym sobie tutaj parkował jak do pracy przyjeżdżam bo pod biurem miejsca ciągle zajęte
WP - tu jest zakaz zatrzymywania się proszę pana
JA - to czemu tutaj parkujecie?
Najpierw próbowali wciskać kit:
WP (naburmuszony) - proszę pana, kierowca popełnił wykroczenie i zjechaliśmy żeby go ukarać. Nie możemy się gdzie indziej zatrzymać
JA - ale ja widziałem z okna, że co najmniej od 15 minut tu stoicie i strzelacie z suszarki
WP - eee no ale przecież tu nie ma gdzie zaparkować! Przecież inaczej nigdzie byśmy nie mogli stawać i suszyć! A poza tym jesteśmy pojazdem uprzywilejowanym wykonującym czynności służbowe!
JA - jak nie macie sygnałów to nie jesteście pojazdem uprzywilejowanym
i uwaga teraz najlepsze:WP - ALE PRZECIEŻ JAK BYŚMY WŁĄCZYLI SYGNAŁY, TO NIKT BY NIE PRZEKRACZAŁ PRĘDKOŚCI!
JA - to chyba o to chodzi, żeby ludzie nie przekraczali?
WP (zdezorientowany że nie rozumiem takiej oczywistości) - nie, bo przecież wtedy nikogo byśmy nie złapali!
True story. Epilog jest taki, że chyba się przestraszyli że ich nagrywałem z okna i natychmiast po wypisaniu mandatu drugiej klientce odjechali

Jeszcze dodam, że robiąc pomiary policjant stał sobie za samochodem i znienacka wyskakiwał i strzelał radarem praktycznie "z biodra", więc dokładność tych pomiarów raczej była wątpliwa ale tego już nie drążyłem
