--==Mały==-- napisał(a):
drugi ma spokojną robotę na etacie za 3k i ma święty spokój nie zastanawia się co będzie bo wypłata być musi kładzie się i spi a właściciel każdej firmy wie co to bezsenne noce i ciągle zarąbany łeb weekend który nie jest weekendem bo jest problem i ciągłe rozmyślanie itd. Działalność to nie jest praca od 8 do 16 i wolne weekendy to mamy zawsze na głowie i non stop jesteśmy myślami w firmie gonią nas podatki opłaty urzędy kontrole. Proponuje spróbować swoich sił.
Tu sie nie zgodzę, kazdemu kto ma własną działalnosc sie wydaje,ze praca na etacie to 8-16, spokojny sen i wolne weekendy. Jak to było ? Wszedzie dobrze, gdzie nas nie ma ?
U prywaciarza ? Wieczna walka z narzuconymi planami w pracy (200 % normy ), nadgodziny za ktore nikt nie płaci za to kazdy widzi 5 minut spoznienia rano bo akurat korek, soboty za które sie dostaje dzien wolny tylko nie ma kiedy go wykorzystać, błaganie o kazdy dzien urlopu, obnizki pensji ( bo firma tnie koszty - jak panu sie nie podoba na pana miejsce jest 50 innych ) i kazdy dzien, gdzie sie idzie do pracy i sie nie wie, czy na koniec dnia nie bedzie wypowiedzenia, bo redukcje albo kuzyn szwagra własciciela szuka pracy i przyda sie wolny etat.
W budzetowce ? Niby wszystko fajnie, ale oprócz typowego wkurzania przez kierowników, prezesów, naczelników, dyrektorów i podjebywania na kazdym kroku przez wspołpracowników ( a nuż widelec bedzie awans za podjebanie ) , to zmienia sie burmistrz, wójt, prezydent miasta czy wojewoda i mozna w 10 minut poleciec, bo sie zmienia ekipa i kosiarka wkracza do akcji. Poza tym typowa niewolnicza rutyna - nagany za spoznienia, walka o urlopy , brak podwyżek itp itd.
Jest garstka ludzi mających dobre posady i są nie do ruszenia ale to niestety przytłaczająca mniejszość.