Witam, siema wszystkim. Jestem nowy na forum ale nie znaczy to, że nie przekopałem forum w celu znalezienia rozwiązania. Od pewnego czasu jestem raczej szczęśliwym posiadaczem bmw 320d e46 m47 136KM. Raczej bo kupnie jakiś qtas porysował mi drutem cały bok plus maskę. No ale nie o tym mam tu pisać. Do rzeczy... autko przed kupnem wydawało się idealne jednak po czasie wyszły na jaw małe niedociągnięcia. Jestem już po samodzielnej naprawie jeża, manetki bc, mechanizmu podnoszenia szyby, pompki wycieraczek przednich, odrdzewienia silniczka tylnej wycieraczki, wymianie odmy i wszystkich filtrów, wymianie płynu chłodniczego, odpowietrzeniu autka, czyszczeniu EGR. Wymieniam to wszystko co by wykluczyć niektóre rzeczy przy dalszej diagnostyce. Stwierdziłem, że mam walniętą przepływke - ekonomizer nie zbiera się do 20 na 4 biegu z pedałem gazu w podłodze. Zrobiłem jej dziurkę z nadzieją, że może jej się poprawi... no i poprawiło ale chyba nie do końca (i tak nie zbiera do 20 na 4). Moja bunia dalej na coś cierpi, zamówiłem zamiennik przepławki (na ori nie mam hajsu ;//). Problem jest dość paradoksalny... moje autko lubi dostać w przysłowiową p*zdę. Już tłumacze o co chodzi, przed zrobieniem dziurki w przepływce auto ciągnęło 8,1-8,2l na 100km tryb mieszany (10km miasta, 90 trasa dziennie) teraz udało mi się zejść do 7,1l ale to dalej nie to! W jedną stronę cały czas jechałem 110-120 i spalanie ni cholery nie chciało spaść, co zauważyłem nawet odrobina wciśnięcia gazu od razu powoduje duży wzrost na ekonomizerze. Pomyślałem, że może taka natura tego autka i trzeba jechać poniżej 120 żeby mniej paliło ale tu zaczyna się cała zagadka - jak przyspieszę do 160 i dalej tak by mieć 3tys. lub więcej obrotów na piątce samochód po popuszczeniu gazu (nie odpuszczeniu całkowicie) wyświetla chwilowe spalanie rzędu 5l/100km. Przy 120km/h raczej nie schodzi poniżej 6-7l/100km. Przy gwałtownym depnięciu auto puszcza czarnego bąka, mam też okopcony wydech (taki czarny nalot). I nie jest to mały bąk... normalnie dziś przy 160km nie widać było auta za mną już myślałem, że coś się stało (auto zaczęło samo przyspieszać! - może było delikatnie z górki - ustąpiło po wciśnięciu hamulca). Kolejny objaw to autko trochę za słabo zbiera przy ruszaniu jak na 136KM aby ruszyć dynamicznie i nie tamować ruchu trzeba depnąć...
Moje pytanie brzmi następująco: Czy po wymianie przepływki objawy ustąpią? Czy winny może być zapchany katalizator lub padający wtrysk? Z tego co wyczytałem wszytko wskazuje na przepływkę bo pali bez problemu i jak ruszy to kręci się w miarę spoko więc kat chyba odpada. Niepokoi mnie ten czarny dym... nie jest tak, że kopci cały czas ale po jeździe 120km/h jak zacząłem przyspieszać to naprawdę wyglądało to strasznie (przy mniejszych prędkościach problemu nie ma). Ostatni objaw to smród spalin z wydechu, po wymianie odmy dużo mniejszy ale dalej to nie to samo co w mondeo mk3 2.0tdci ojca.
Przepraszam za chaos ale ciężko to składnie zebrać do kupy.
