Witam wszystkich.
Posiadam E46 z dziwną przypadłością która pojawia się od jakiegoś czasu na mrozie.
Przejdę do rzeczy, zaczęło się od tego że któregoś dnia na mrozie nagle przepaliły mi się na raz dwie żarówki od świateł mijania, poprzedziło to zapalenie się kontrolek od dsc, hamulców oraz abs. Wymieniłem żarówki i na jakiś czas problem ustał aż to następnych mrozów.
Ostatnio niestety notorycznie zapalają mi się w/w kontrolki i kilka dni temu znów spaliły mi się światła.
Po podpięciu pod komputer okazało się ze to przez za duże napięcie, poczytałem trochę i pomyślałem że to akumulator.
Sprawdziłem multimetrem napięcie przed naładowaniem i było lekko ponad 12V
Naładowałem go do pełna, sprawdziłem było 12,5V
Odpaliłem samochód , sprawdziłem, napięcie 10,8V, pomyślałem ze alternator do wymiany lub regulator napięcia.
Poczekałem ~10min nagle zaczęły zapalać się wcześniej wymienione kontrolki i samochód zaczął delikatnie inaczej chodzić, po sprawdzeniu multimetrem 9,5V (!), w testach zegarów w samochodzie napięcie to samo.
Po zgaszeniu samochodu napięcie ponad 11V
Sam już nie wiem o co chodzi, czy to alternator, regulator, napięcia czy możne coś innego... i co moge jeszcze zrobić żeby sprawdzić i dojść co to? dodam ze kiedyś miałem sytuacje kiedy zrobiło się zimno ze zaświeciło mi się na zegarach ze mam spalone kierunkowskazy po zapaleniu każdej strony po koleji i tak szybko cykały (normalnie1 cykniecie na sekunde a tu około 2 razy) i zaświeciły się kontrolki dsc hamulce itp. po którymś odpaleniu zniknęło. Zawsze takie rzeczy dzieją sie jak jest zimno.
Może ktoś coś podpowiedzieć co to może być? Z góry dziękuje za odp
