Kolego mi sie zdaje że za dużo to nic nie da,gdyż akumulator nie odzyska swojej pojemności/sprawności po przejechaniu tylko 5 km. Słyszałem od elektryka ,że należy przejechać ok 15 km. aby stosunek " utrata prądu przy rozruchu, itp " plus " przejechane 15 km." wyszło na zero. Rozumiem ,że do straty należy doliczyć porę roku jak i załączanie dodatkowych odbiorników ( nagrzewnica,ogrzewanie tylnej szyby ,światła mijania a nie dzienne) Tak więc ,nawet jeśli jeżdziłbyś codziennie autem to z biegiem czasu akumulator rozładuje sie. Ja na twoim miejscu częściej doładowywałbym aku prostownikiem. Ja tak robię dwa razy w roku , przed mrozami i na wiosnę. Na razie to wystarcza a jeżdżę podobnie do ciebie tylko tyle że trzymam auto w garażu gdzie temp w lato oscyluje 10-15 a w zimę 7-12 . W TV widziałem pewne rozwiązanie twojego problemu. Podobno są zestawy do potrzymywania sprawności aku. Zestaw składa sie z małgo prostownika (posiadający kontrolkę świetlną ,pokazując aktualny stan akumulatora,jak jest dosyć mocno rozładowany to podłączasz prąd z gniazdka i problem z głowy )oraz gniazda na 230V . Gniazdo ( jest wodoszczelne ,jest podobne do gniazd montowanych w przyczepach kempingowych )montowane jest do plastikowej części podwozia ( np. do zderzaka - musi być to miejsce do którego będziesz miał szybki i łatwy dostęp no i aby nie był widoczny od zewnątrz ). Cały ten zestaw montujesz/chowasz na stałe do auta . Wiem ,że nie odpowiedziałem na twoje pytanie ale może podsunąłem ci jakiś pomysł na rozwiązanie problemu.
|