BMW Sport

Mamy piątek wieczór, pewnej grudniowej nocy, choinka ubrana, świeci ozdobami z castoramy, zgniatam właśnie 3 puszkę special'a, a w tv leci powtórka "sprawiedliwych" na tv 4:)

Naszło mnie na taki luźny temat - praca u kogoś na etacie vs własna inicjatywa (firma). Temat u mnie obecnie na czasie, kończy się stary rok, wezbrała we mnie chęć zmiany. Po 7(?) latach nie najgorzej płatnej pracy na etacie ( firma z branży transportowej) doszedłem do wniosku że to nie to - 3ka z przodu, zmiana kodu Sprawdziłem czy jaja są na swoim miejscu i postanowiłem "iść na swoje" ( działalność gospodarcza) Zaplecze posiadam, doświadczenie kilkuletnie również, wiedza i środki są. Jestem pełen zapału i pozytywnej energii...którą gasi nieco biurokracja polskich urzędów i haraczy ( zus,vat itp). Zapraszam do dyskusji, własnych spostrzeżeń, przemyśleń, doświadczeń. Ciekaw jestem Waszych przemyśleń na temat prowadzenia własnej firmy w Polsce. Lepiej u kogoś,gdy przelew wpływa co miesiąc na konto? czy warto budować coś swojego, zaryzykować?

Jak chcesz mieć spokojne życie polecam etat.
W obecnych czasach własna firma to etat 24h na dobę nieprzespane noce, ciągłe ciśnienie i telefon przy uchu co odbije się na wszystkich do okoła Ciebie. Na dobrym etacie kończysz o 16 i dalej nic Cię nie obchodzi do 8 rano dnia następnego w domu zajmujesz się przyjemnością, życiem i rodziną głowe masz czystą i spokojną. Pamiętaj firma zawsze wygląda pięknie z perspektywy obserwatora bo nie znasz rzeczywistych kosztów działalności i czasu potrzebnego na jej utrzymanie. Łatwo liczyć komuś a rzeczywistość to inna bajka. Oczywiście że jest to perspektywa lepszych zarobków bo można dobrze trafić w temat ale odbija się to na życiu prywatnym a i ryzyko jest duże bo można też wpakować się w problemy finansowe zamiast zysków. U nas to loteria jak na dzikim zachodzie. Teraz siedzisz beztrosko rozmyślasz i pijesz piwko mając swoją firmę miał byś telefon w pogotowiu a w głowie tysiąc myśli co trzeba zrobić, co się zesrało, czy własnie nic Ci nie ginie, kiedy będzie kontrola, na co wziąć kredyt/leasing i czy w ogóle, czy kontrahent już zrobił obiecany spóźniony miesiąc przelew itd itp

--==Mały==--, napisałeś sporo prawdy, ale wg mnie z

trochę popłynąłeś chyba dawno nie byłeś na etacie
kiedyś tak było, dziś etat nie gwarantuje Ci tej beztroski co kiedyś. Stracić pracę (umowa na czas nieokreślony) to też nic nowego.

ml87, rynek jest przepełniony usługami (spodziewam się, że Ty również o tym myślisz), więc jeśli masz "odwagę" i pomysł oraz 2x więcej funduszy niż wyliczyłeś - próbuj

PS 12 lat byłem spedytorem, z tego co napisałeś to ta sama branża, jeśli robiłeś to co ja to poradzisz sobie. Tyle rozkmin dziennie w byłej pracy to...

Oboje macie rację. Przy szczęsciu lub niestety "dobrym koneksjom" idzie dorwać spokojny etat. Choć głownie to zależy od nas samych bo dla jednego miedzynarodówka i spanie 2tyg w budzie jest spoko, a dla niektorych korporacja i codzienna burza mózgu od 8-16 to udręka, spedytor w prywatnej firmie zazwyczaj ma bonusy takie jak opisał Rora, 24h pod tel. Inni znowu uwielbiają etat na produkcji typu "blacha+guzik=produkt,blacha+guzik=..." i to na 3 zmiany, Są zadowoleni.

Wlasny biznes ?to zawsze perspektywa lepszego życia. Dla jednego jest to lepsza kasa, nawet kosztem zycia prywaynego, dla innych bycie niezależnym. Niektorzy nie potrafią mieć ludzi nad sobą. Nie ma reguły, Wlasny biznes to loteria. Raz na wozie, raz pod nim, Zalezy od branży i w sumie to też od naszych hojnych włodarzy.

ps. Wesołych swiat Panowie

Rorafalki - dokładnie, parę lat byłem spedytorem ( obsługa zleceń kontraktowych,pozyskiwanie nowych,współpraca z przewoźnikami) oraz dyspozytorem - ludzie często mylą oba te pojęcia( planowanie transportu - 30 aut, czasu jazdy i pracy kierowców - a z niektórymi gorzej niż z dziećmi) stres,stres i jeszcze raz stres. Wszystko na "wczoraj". Praca 8-17 w biurze, w praktyce telefon nie stygł do 20-21 będąc w domu. Soboty również, głowa praktycznie non-stop zajęta. Plus w zasadzie był jeden- pewna pensja. To juz chyba nie te czasy, że 8-16 i kłaniasz się nisko. Może w innych branżach, albo w państwowych instytucjach.

Tak, obecnie będą to usługi, połączone z handlem. Jeśli nie wypali, podwinę kitę i wrócę do etatu. Na chwilę obecną, z tego co widzę ofert pracy jest sporo.

Panowie jasne,że są etaty na których mamy podobnie nienormowany czas pracy jak przy własnej działalności i 100 zajęć dodatkowych nawet po godzinach ale z tego co kolega napisał wynika,że ma dość poukładany i spokojny etat a to się bardzo różni od prywatnej działalności i taki etat to bardzo fajna sprawa o ile jest dobrze płatny.

W etacie są albo nadgodziny albo ich nie ma. Ja pracowałem w firmie gdzie nadgodziny nie były dozwolone trzeba było albo robić szybko, albo nie robić. Chociaż dla niektórych nadgodziny to dobra okazja do zarobku jeśli ma możliwość.

Można zaryzykować, mimo wszystko zaletą jest tzw maly zus przez pierwsze dwa lata.

Ja Ci napisze tylko jedno, u kogoś się nigdy nie dorobisz

U siebie też nie zawsze generalnie temat wyczerpany, nie przekonasz się póki nie spróbujesz, dwa lata preferencyjnej składki ZUS na początek + różne dofinansowania z biur pracy itp. dają trochę możliwości na start. Jeżeli czujesz się na siłach to próbuj, nie będziesz później pluł sobie w brodę że nigdy nie spróbowałeś

Z perspektywy osoby, która niczego od rodziców nie dostała oprócz tzw. "dobrego wykształcenia" czyli w praktyce kilka lat mozolnych dziennych studiów, które po części uważam za czas zmarnowany. U mnie w rodzinie na topie był model "zbieraj dobre stopnie, kończ dobre szkoły, skończ dobre studia i idź do pracy, stój w korkach 2 godziny za swoje by harować 8 godzin za grosze, dostań awans by harować za lepsze grosze 10 godzin". Jest to jedno wielkie kłamstwo, źle zdefiniowany sukces, idealne podwaliny do tego by stać się niewolnikiem systemu i już od najmłodszych lat rozwijać się pod kątem potrzeb innych ludzi/przedsiębiorców. Na szczęście zrozumiałem to wystarczająco wcześnie zanim wdepnąłem mocniej i wpadłbym po pachy z czego już ciężko się wygrzebać. Dzięki temu udało mi się wypracować indywidualny system, który od kilku lat sprawia, że rozwijam się w tempie trygonometrycznym, a moim celem jest emerytura w wieku 40 lat, może się uda.

Krótko i na temat:
- jeżeli praca na etacie to dająca maksymalny zwrot z roboczogodziny, maksymalną możliwą niezależność i ilość wolnego czasu
- wykorzystanie wolnego czasu intensywnie na rozwój albo w kierunku znacznej poprawy wskaźników, które uznałem za istotne w pracy na etacie albo jako podwaliny na rozwój własnych biznesów
- wykorzystanie rozwoju i wolnego czasu na trafne inwestycje dające możliwie maksymalny zwrot z roboczogodziny i zainwestowanych środków - tutaj już wchodzi realne pole do popisu dla własnej działalności gospodarczej
- ciągłe przyspieszanie, poprawianie i korygowanie powyższych procesów
- na każdym etapie życia utrzymywanie możliwie niskiej stopy życia co pozwala na skuteczniejsze przyspieszanie powyższych procesów
- planowanie perspektywiczne - oszacowanie potencjalnych kosztów i sytuacji jakie mogą przydarzyć się mnie lub osobom z mojego otoczenia, a które mogą mieć bezpośredni wpływ na realizację moich planów
- zwiększanie poziomu życia, ale tylko w stopniu pozwalającym na realizację powyższych celów. Jest to o tyle ważne, że można się potem obudzić w wieku lat 60 z nietęgą miną, że mam kasę i emeryturę, ale już nie mogę z tego odpowiednio skorzystać
- SZANOWAĆ SWÓJ CZAS, BO JEST BEZCENNY. CZAS TO JEDYNA WARTOŚĆ, KTÓREJ KAŻDY MA PO RÓWNO W PRAWIE NATURALNYM I NIE DA SIĘ JEJ KUPIĆ ZA ŻADNE PIENIĄDZE. Zastanów się więc za jakie pieniądze jesteś gotów sprzedawać swój czas i ile chcesz go sprzedać.

Na pewno mógłbym napisać wiele więcej. Najważniejsze by się nie zagrzebać, a to jest możliwe zarówno na etacie jak i we własnej firmie. Zagrzebanie się często powoduje, że mamy ograniczone możliwości przyspieszania procesów, które uznałem za istotne.

Nie zapominajcie, że prawdziwej miłości, rodziny i przyjaciół oraz czasu się nie kupi. Zdrowia w pewnych przypadkach też nie.

Wypadek nauczył mnie, że nie warto też ryzykować nadmiernie, bo można wszystko zniszczyć w jednej chwili. Albo znacząco przyhamować.

Ja tylko dodam dwie uwagi.
- Nie kazda prace da sie wykonywac na wlasna reke, te ciekawsze najczesciej wymagaja wiekszej liczby ludzi i sporej kasy
- Jesli wlasna dzialalnosc to jak najszybciej, Mati niedlugo nie dosc ze zrowna obciazenie DG do etatowego to jeszcze szybko poznikaja wszystkie te preferencyjne zusy itp. w mysl zasady "wszystkiego opodatkowac sie nie da, ale probowac warto".

Od 2019 mają wejść niższe zusy zależne od obrotu.
Spore udogodnienie dla mniejszych przedsiębiorstw

Te kwoty jakie tam widziałem to chyba do handlowania miskami ryżu pod pekinem.

Co prawda nie mam za bardzo doświadczenia, jeżeli chodzi o pracę i dorabianie się majątku, ale moim zdaniem to jest kwestia wykonywanego zawodu. Można być na swoim i mieć niewiele w przełożeniu na ilość poświęconego czasu, a można przy równie dużym nakładzie zarabiać bardzo dobre pieniądze jako pracownik prywatnej firmy.
Druga kwestia to ustalenie, co kryje się pod hasłem "dorobić się" bo dla każdego z nas definicja tego słowa może być inna i każdy z nas będzie miał inne priorytety

Ogólnie mogę powiedzieć tak - kiedy byłem młodszy, wydawało mi się że należy iść w takim kierunku aby pensja była jak najwyższa, teraz jestem zdania że trzeba znaleźć w tym wszystkim złoty środek, bo jednak pieniądze to nie wszystko i jeszcze ważniejsza jest rodzina czy też nasze zdrowie. Także obecnie wolałbym zarabiać mniej i mieć czas na cokolwiek innego niż sama praca, a do tego mieć w miarę względny "spokój ducha"

Według mnie, jeżeli masz rzeczywiście chęci i dobry pomysł na to wszystko to warto spróbować...lepiej spróbować niż potem do końca życia sobie pluć w brodę i się zastanawiać co by było gdyby. Lekka odmiana stylu życia na pewno je urozmaici, ale też nie możesz się zupełnie w tym zatracić i postawić wszystko na jedną szalę, bo potem może być ciężko się z tego wygrzebać gdy będziesz chciał się wycofać. Tak to widzę ja, osoba przed którą praca to dopiero przyszłość

X2


takie same udogodnienia jak wprowadzila reforma Kwoty wolnej...

Aby mieć coś Swojego trzeba mieć jaja jak to się mówi kto nie ryzyluje ten nie ma

Będziesz musiał przyzwyczaić się do wisienia na słuchawce i tyle

Druga sprawa zaufani ludzie... o takich będzie Ci ciężko a nawet bardzo ciężko ale wiedz że tacy są

Teraz tylko idź na naukę mówienia, intonacji itp. i możesz sprzedawać szkolenia pd tytułem: "Jak odnieść sukces". Na "kołczingowym" bełkocie w dzisiejszych czasach robi się niezłe pieniądze.

Wiem, nawet mam pomysły różne, m.in. na bloga, książkę itd. No ale to raczej bliżej emeryturki do przemyślenia. Takie rady są fajne w teorii, a w praktyce każdy musi sam znaleźć miejsce w swoim życiu na odpowiednie działania. Nie zawsze się to udaje, nie zawsze jest to możliwe.

W teorii wszystko jest piękne ale niestety jest coś takiego jak CZYNNIK LUDZKI, czyli możemy się pomylić, nie zawsze nam się chce itp. Także ten bełkot zna każdy bo każdy chciałby mieć rollsa, dom z basenem i kochankę azjatkę.
Wiele w naszym życiu zależy od szczęścia, znalezieniu się w odpowiednim miejscu w odpowiedniej chwili przy odpowiednich ludziach. Pieniądze robi się na innowacyjności, nawet najprostszej czyli wcale nie trzeba skończyć fizyki z mechatroniką i matematyką stosowaną a wystarczy wpaść na coś na co nikt jeszcze nie wpadł a zainteresujesz mnóstwo ludzi.
Przykład z ostatnich dni. Te plastikowe siostry które nie umieją śpiewać nagrały sobie piosenki świąteczne i teraz mówi o nich cała Polska. Zaraz się pojawią jakieś kontrakty reklamowe, zaproszenie do "Dzień dobry TVN" itd. Proste? Niby tak ale zainteresowanie kilkuset tysięcy ludzi, w jakikolwiek sposób, nawet tak prymitywny, nie jest łatwe.
Ważne jest jedno: CHAJS się będzie zgadzał na pewno.