Ale jaki to błąd, ciągle żyję i nie wydałem nie wiadomo ile pieniędzy, a mam przynajmniej 2.8 który chodzi fajnie i sprawia mi masę przyjemności.
Do co silnika to jest ocena moja i znajomych z którymi jeździłem, po weekendzie ma być przegląd przez znajomego mechanika, i wtedy będę znał jego werdykt.
Jak mam podjąć męską decyzję, jak nie wiem na co się piszę w obu przypadkach

Możesz mi napisać ile kosztuje w przypadku naprawy blacharki (dziur nie ma ale pojawiają się burchelki i w sumie to połowa elementów posiada jakieś mniejsze lub większe skazy)+ malowanie całości, a ile w takim razie mogła by kosztować buda do której nie trzeba zaglądać przez wiele lat tylko jakieś zabezpieczenie na wejście zrobić?
Ja myślałem o takim scenariuszu, że rozebrać dziada wyjść wszystko, wszystko obejrzeć, jakie elementy są ok, jakie do remontu (nie mówię o blacharce) i podjąć decyzję. Bo jeśli okaże się, że "motorownia"

jest w dobrym stanie to jestem skłonny wsadzić w mechanikę jeszcze pare tysięcy, zrobić generalkę silnika, jak i powymieniać wszystkie możliwe uszczelnienia, przewody, króćce i potem myśleć co dalej z budą
A jak złom to sprzedać wszystko na części albo w całości i tyle.
A dalsza cześć losów budy to też w sumie ciekawa sprawa, bo tak pomyślałem, czy nie dałbym rady pomalować całego auta? Moja pierwsza praca, to była jako malarz konstrukcji stalowych, malowałem agregatem, po paru mies już miałem swoje stanowisko i przemalowałem pewnie pare tysięcy litrów farby. Ale to nie był lakier, czy dałbym nim radę? Pewnie na początku by mi ciekło zanim bym poznał technikę

Ale czy bym nie dał rady? Jak myślisz?
Wtedy koszt by pewnie spadł przy remontowaniu blacharki do 2k max jeśli chodzi o design, kwestia roboty.
Malowanie jak malowanie, myślę, że najtrudniej to by było to wszystko przygotować do malowania
