Bosak wydawał mi się fajnym kandydatem, ale przed wyborami przeanalizowałem jego życiorys (widzę, ze Lincoln i
renoraines również) i niestety fakty mówią za siebie. Duzo mówi, mało robi, kupuje swoja sympatie przez wygrywanie na logiczne argumenty z przygłupami, co niektórym bardzo mocno to imponuje.
Jego gwoździem do trumny w moich oczach był udział w
ask me anything na wykopie.
Ogromne uzależnienie poglądów od wiary katolickiej, bardzo negatywny stosunek dla homo, nie dla legalizacji trawy, obietnice niskich podatków bez pokrycia (powiedział, ze tym się będzie Mentzen martwił) itd. Dla mnie to nie ma sensu.
O dudzie to <krzyki stonogi>, szkoda strzępić ryja.
Holownia to lipa, ale tez przeanalizowalem. Ma dobre morale, chciałby dla każdego dobrze, ale on nie ma pojęcia o polityce, ekonomii i jest slaby pod względem reprezentacyjnym. Jak zobaczyłem, ze 5 lat studiował psychologie i nawet nie uzyskał dyplomu to machnąłem już ręka.
Trzaskowski ostatni, mam niechęć do tego jebanego pis i po, ale jego życiorys wygląda pozytywnie (prezydentura, wykształcenie, doktorat, mocne jezyki obce, doświadczenie w polityce), poglądy centralne, wydaje się być przeciętny w każdej dziedzinie, bardzo dobrze stoi od strony reprezentacyjnej. Zagłosowałem na niego, bo wydaje mi się najbardziej optymalnym wyborem.
Gdyby został prezydentem to nie będziemy się wstydzić jak pojedzie gdzieś nas reprezentować (jak komorowski wchodzący na krzesło w Japonii, duda dukający po angielski jak dziecko z 2 podstawówki, karakan negatywny pod każdym względem albo najebany Kwaśniewski (aczkolwiek z w/w mam dla niego największy szacunek)).