Szczerze to zastanowiłbym się dwa razy przed wycięciem, gdyby nie to, że E46 mają średnio po 20 lat i po prostu nie szkoda się trochę pobawić + trafiłem na chyba najlepsze ceny na skupie jakie ostatnio były, więc po zapłaceniu za robociznę + części i tak wyszedłem na plus. Jeśli chodzi o mechanikę to w trasie po dłuższej jeździe prędkością rzędu 140-160 km/h zapalił mi się check z błędem sond za katami i podejrzewałem, że mogą być przypchane, więc cały zabieg był trochę z ciekawości
Katy wycinałem przy przebiegu 310 tys. km (oryginalny) i w środku wizualnie wyglądały wręcz wzrowo - nigdzie nie były nadtopione, osmolone ani nic z tych rzeczy.
Po wycince czuć, że trochę lżej się odpycha, lepiej rusza - wcześniej mogłem zaobserwować coś w stylu szarpania po nagrzaniu podczas łagodnego ruszania np. w mieście na korkach, było trzeba dać gazu na min. 1500 obrotów, żeby ruszyć perfekcyjnie płynnie, teraz to żaden problem
Z minusów (zależy dla kogo) - jest dużo głośniej, wcześniej i tak miałem końcówkę na przelocie, a teraz w tandemie bez katów jak się przypieprzy gazu (tak powyżej 4,5k obr.) w nocy na osiedlu to się alarmy włączają
