Podzielę się z Wami moimi ostatnimi przemyśleniami, w bezpośrednim nawiązaniu do elektromobilności, zmian w infrastrukturze drogowej, antynatalizmu.
generalnie ja to widzę tak - elektromobilność, szykany w motoryzację - to był punkt wyjściowy rozmyślań.
Możliwe scenariusze:
1) to jebnie, jakieś tragiczne wydarzenie typu wojna, możliwy rozpad unii:
a) jebnie mocno, ekologia idzie na drugi plan, jeździmy autami spalinowymi w opór, temat ekologii znika
b) jebnie bardzo mocno, ekologia idzie na trzeci plan, nie mamy paliwa, jest niedostępne i absolutnie drogie, bardzo ciężkie czasy, i tutaj elektryk ratuje sprawę
2) nic nie jebnie, a agenda 'Nowego Świata' będzie konsekwentnie realizowana, co daje wzrost ceny prywatnego auta do absurdalnej, na przestrzeni 5 lat. Kompakt będzie po 300+k uż jest po 200), do tego wchodzą podatki i zakazy na auta spalinowe co czyni je niemal bezużytecznymi a jazda nimi bardzo kosztowną
3) łagodny wzrost agendy - powolny wzrost cen samochodów elektrycznych, do poziomu absurdalnego, gotowanie żaby - niby jeździsz spalinowym, dochodzi jego kres i nie masz pieniędzy na nic, tym bardziej na elektryczny.
Najbardziej prawdopodobna jest opcja 2 lub 3.
Wraz z powyższym - dochodzą szykany własności prywatnej, promocja najmu wszelkiej maści, oraz otwarta walka z zabudową jednorodzinną (dojechanie opłatami związanymi z emisją CO2, palenie węglem, gazem - złe, tylko pompy ciepła i panele - rzeczy drogie, niedostępne dla większości, podatki katastralne etc)
I teraz do tego, dodajemy zmiany w infrastrukturze, czyli te śmieszki rowerowe, zwężenia, a wiadomo że infrastrukturę, za grube miliony, robi się nie pod ruch obecny, a planowany.
To nie tylko trend polski, ale EUropejski, widać to też w USA i Australii.
Z Jigiem ustaliliśmy że gospodarka tego nie może wytrzymać, bo to się kompletnie nie klei. Ludzie muszą jeździć, wozić towary, jeździć do pracy, handlowcy, usługi, na przemieszczaniu się bazuje gospodarka i rower nie ma siły żeby to zastąpić, a elektryfikacja pomijając że w ogóle nie jest ekologiczna (jak wiemy o to nie chodzi), to jest po prostu droga, i ludzi sprzedających towary czy usługi nie będzie stać na modernizację floty, nawet nie wspominając o zwykłym kowalskim.
Te zmiany które idą, oznaczają że samochód nie będzie dostępny dla 90% ludzi. I właśnie ma nie być... ale to by oznaczało znowu biedę, bo kulawa elektryczna gospodarka nie będzie w stanie wytworzyć dla tych ludzi jedzenia ani energii.
Wiem jak nieprawdopodobnie to brzmi, ale to się dzieje, 3 lata temu byśmy za nieprawdopodobną uznali pandemie, wojnę, paliwo po 8zł...
Czemu tak uważam? Ta cała agenda 2030, jest realizowana konsekwentnie, jak walec, wbrew wszystkiemu, kompletnie wbrew logice i faktom.
Jak była pandemia, to w ogóle jechali po całości - zwężenia, likwidacja parkingów, budowa ścieżek rowerowych, w momencie gdy auto było najbezpieczniejszym środkiem na poruszanie się, więc zmiany, które wydarzenia jak pandemia czy wojna - powinny zatrzymać, logicznie - czyli wstrzymujemy eko, bo albo są wirusy i jest niebezpiecznie, albo wojna i trzeba budować gospodarkę...
Podobnie ma się uśmiercanie elektrowni atomowych (co prawda nie u nas) - to jest ubijanie własnej energetyki (ale u nas się ubija węgiel).
Ale nie, tu się robi na opak, 180 stopni niż logika nakazuje, można powiedzieć że te dziwne wydarzenia są katalizatorem zmian, które powinny zatrzymać.
To się więc nie klei, nie dodaje do siebie. Jedyny czynnik który sprawia że to się nie dodaje, są ludzie, a dokładnie ich nadmiar, i to jest clue.
Jedyne co spina w całość te wszystkie działania i sprawia że równanie się dodaje do siebie, to
depopulacja.
Mniej ludzi = mniejsze potrzeby energetyczne, mniejsze zapotrzebowanie na wydajność gospodarki.
Zobaczcie na te wszystkie ruchy lpg++ i antynatalistyczne, to się klei.
Tu się kroi coś na miarę drugiego holokaustu. Rewolucja przemysłowa spowodowała zmianę w trendzie przyrostu populacji, i myślę, że oni chcą ten stary trend przywrócić - poco? Musi się to im jakoś spiąć w kwestii władzy i zasobów.
Załącznik:
288776768_556594142501528_8206054932099724666_n.png [ 40.6 KiB | Przeglądane 2025 razy ]
https://www.worldometers.info/world-population/Ten wykres rzeczywiście jest niepokojący. Jak pójdziemy dalej, wygląda to tak - rasa żółta i czarna - bardzo duże przyrosty - rasa biała - wymarcie.
Obserwujemy również efekty tej liczebności chociażby w mediach, po prostu, zmienia się kolor głównych bohaterów w serialach (przykład wręcz absurdalne prosty). Jest to element teorii zastąpienia, ale również jest to wynik zmian proporcji populacji, które już nastąpiły.
Czyli, do odsiania jest kilka miliardów.
Wojna? Raczej nie, to niszczy infrastrukturę, gospodarkę. Zaraza? Może - to jest kontrolowalne, można targetować w grupy wiekowe, etniczne. Coś innego?
Architekci tego rozwiązania - też swoje lata mają, i jeszcze zechcą zobaczyć nowy świat.
I teraz, to się w miarę dodaje.
Jutro może przeredaguję, powyższe to zbiór "toku rozumowania" i notatek.