wujekwaldus napisał(a):
jiGsaw napisał(a):
Ja doszedłem do takiego poziomu gdzie liczę czas, który mi zostaje. Dlatego nie nadaję się do każdej pracy czy działalności. Przy czym ten poziom jest niewielki w stosunku do niektórych, ale mnie zadowala i nie żyję dla zarobku, idę sobie swoją drogą, po swojemu, już bez szarpaniny. Czy to znaczy, że to gorsze niż zarabianie miliona? Może i przyjdzie czas, że ten milion rocznie będzie, ale chciałbym wówczas mieć to poczucie, że nie żałuję dnia, który sprawił, że go osiągnąłem. Gdy cofnę się myślami wstecz, to czasem trochę za bardzo cisnąłem w niektórych tematach. Wysokość zarobków to tylko jedna ze składowych, które budują komfort życia. Nie zrozumie tego ten, który nie ma porównania jakie mi dał los wznosząc mnie wysoko, po stromej skarpie, a później zbijając z niej na dół, dopiero tutaj znalazłem się na łące gdzie mogę świadomie wybrać ścieżkę, która mi odpowiada.
ale podrążę

Co robisz w wolnym czasie? jak go spędzasz?
Zakładam, że jesteś fanem motoryzacji (jeśli założenie jest mylne to okej, ale jakieś założenie dla swojej teorii przyjac musze)
- czy bierzesz udzial w jakis zlotach? imprezach motoryzacyjnych?
- czy bierzesz udzial w jakis wyscigach rownoleglych?
- czy bierzesz udzial w jakis wyscigach na torze? czy jezdzisz na jakies tory zeby poczerpac radosc z tej motoryzacji?
- czy posiadasz kolekcje samochodow, poniewaz moze nie lubisz jezdzic, a lubisz posiadac, miec, patrzec na dzielo w garazu, taka forma tez jest okej.
- czy oprocz udzielania sie na forum bmw wykonujesz jakies inne czynnosci skoro masz TYLE WOLNEGO CZASU to czy jakos ten czas spedzasz dla swojej pasji?
a moze zle postawilem zalozenie i nie nie jestes fajnem motoryzacji i nie spedzasz czasu ze swoja glowa pasja tylko moze masz inne zainteresowania, niewidoczne na forum i tam spedzasz czas?
powiedz nam, jak spedzasz ten czas?
bo jak siedzisz 90% czasu w domu przed kompem czy forum to musze Ci powiedziec... ze malo efektywnie
unless to Twoja pasja to honor zwracam

Ohoho, to już prawie rozmowa na jakieś minimum piwo albo gin z tonikiem, bo z wódki itp. już trochę wyrosłem chyba.
W sumie jestem dziwną osobą, bo wyznaczyłem sobie próg marzeń w formie trochę jakby celów i do 30stki większość zrealizowałem, a te których się nie udało, to mi trochę już na nie "przeszło".
Też na moje podejście składa się kilka czynników - przede wszystkim wypadek gdzie zdałem sobie sprawę jak niewiele brakowało... a później dość długo się bujałem zanim głowa doszła do siebie.
Jeżeli chodzi o bycie fanem motoryzacji, to tak, zdecydowanie nim byłem, o czym świadczy moja jakaś tam historia. Swego czasu miałem X samochodów usportowionych lub sportowych. Posprzedawałem, bo nie chciało mi się tym zajmować, a człowiek, który ze mną mocno współpracował, poszedł w swoją stronę. Zbudowałem jedno z ciekawszych E30 w PL od gołej blachy To czego nie zrealizowałem, a myślałem o tym, to faktycznie może pojeździć sobie kiedyś gdzieś po torze jeszcze, no i może kupić wreszcie jakieś auto klasy minimum Porsche, w sensie chodzi o auto sportowe z silnikiem umieszczonym centralnie lub z tyłu, w sumie chętnie bym obu spróbował. Zobaczymy jak to będzie, na razie plany są różne.
Na razie skupiam się na rodzinie. Wypadek + dziecko + ogromne zawirowania zawodowe z powodu para pandemii, nagła konieczność kupna mieszkania itp. itd. gdzieś mnie dały do zrozumienia, że nie warto aż tak się szarpać i skoro można żyć spokojnie i szczęśliwie to na jakiś czas wybrałem taką drogę. Aczkolwiek ciągnie wilka do lasu, więc pewnie jak odsapnę, ogarnę pieluchy itp., to znowu coś zacznę więcej wojować, zobaczymy. Na razie nic nie muszę, z niczym i nikim się nie użeram i jest mi z tym super.
Jeżdżę na lokalne imprezy czasami, ale jak coś jest dalej niż 30 km od mojego miejsca zamieszkania to już mi się nawet nie chce. Pamiętaj, że ja w szczycie formy miałem 100 lotów służbowych rocznie, spędziłem dwa lata z kilku lat w różnych krajach, w samych Chinach mieszkałem pół roku. Lubię czasem się przejechać po prostu lokalnie po publicznych drogach. Jednak awersja do ryzyka zupełnie inna jak kiedyś, więc bez nadmiernych szaleństw, nie za dużo, nie za często. Co jeszcze robię? Przebranżowiłem się do IT, chociaż z początku chciałem nic nie robić jakiś czas, ale moja kobieta mnie przycisnęła, żebym jednak czymś się zajął (i dobrze, bo IT to jest świetna sprawa), pracuję 100% zdalnie już w drugiej firmie gdzie zarobki po pół roku wzrosły 3x, a już widzę, że jestem mocno underpaid znowu, jem, śpię, chodzę na siłownię kiedy chcę, w sumie to max kilka godz. dziennie pracuję efektywnie, a poza tym kompletny switch off. Jakiś najem długoterminowy obsługuję, to wiadomo, raz na ruski miesiąc coś tam trzeba zrobić. W weekendy jak rodzina pozwoli, to wiadomo gdzieś człowiek z kolegą, kumplami wyskoczy, czasem ze swoją jak dzieciaczek ma opiekę. Po prostu życie, czuję się jakbym był na emeryturze w porównaniu do tego, co robiłem kilka ostatnich lat. Jak patrzę na rówieśników to niestety mam takie poczucie, że jak ja skończyłem w jakiejś formie, to oni jeszcze nawet nie zaczęli. Także w sumie nie żałuję, ale widzę, że sporo gdzieś mnie ominęło.
Trochę czasu też poświęcam na jakiś dalszy rozwój, czy to naukę technologii, które mnie interesują, czy umiejętności miękkich, ale zupełnie na luzie.

Nie byłbym też sobą, gdybym nie zmarnował czasu na wojenki na FB z randomami, czy tutaj na forum z kimś.
