BMW Sport

Artur ja też się cieszę ,ze Ci się układa w życiu i możesz spełniać swoje marzenia motoryzacyjne. Jesteś dowodem na to ,ze jednak się da nawet tutaj w Polsce. Ja zawsze Ci dobrze życzyłem, a ze się czasem nie zgadzaliśmy to wiesz każdy ma swoje zdanie, a gdybyśmy wszyscy mieli takie same to świat byłby nudny Pozdro

Posłuchałbyś mnie na żywo.
Ok, nie mam supercarów ale na nudę też w garażu nie narzekam Mam kilka aut, niektóre całkiem fajne jak 911 czy SRT a niektóre całkiem szybkie jak 3sekundowy R35 i co? Jakie auto najmocniej lubię? M6 V10!

To jak V10 brzmi, to jak SMG klepie, to jak to auto jest wykończone, wyciszone, wyważone.. To jak m6 jest wymagającym autem.. no poezja!

Zwyczajnie uwielbiam. Od lat gdy ludzie mnie pytają jeśli miałbym zostawić jedno auto, to które? Zawsze odpowiedź jest taka sama, M6.

Co jakiś czas słyszę: "Dlaczego jednej m6 nie zamienisz na M2/4 F, m3 G" itd.. bo to są inne wozy. Nie dają takiego funu. Są wspaniałe jako "upalarki", może i lepsze na daily ale M6 V10 z SMG jest to mocno wymagający wóz od kierownika, łatwo stracić nad nim panowanie, zwłaszcza lecąc ogniem przy np. przepięciu biegu, ale jak już wyczujesz ten sposób jak obchodzić się z SMG, gazem, kierownicą. Auto idealne.
Myślę, że więcej emocji to dałoby mi tylko 812 albo Avek.
Nie zawsze chodzi o kasę wydaną na auto. Jeździłem R8/Huracanem i to już nie to. Wspaniałe skuteczne auto, pięknie wyglądające i brzmiące, nawet w wariancie TT 1000hp+ owszem, postawiłbym zamiast R35 ale nie zamiast M6.
Szybciej 458 dałoby mi fun który znam z m6. Chodzi o te emocje, ciężko to opisać, ale życzę każdemu by znalazł taki fun jaki ja mam z m6 oraz Ty z m3!

Wiesz tu nie chodzi o to czy Ty lepiej czy gorzej relacjonujesz sytuacje, ale bardziej o to kim ja byłem kiedyś. Jak się nie miało kasy i co dzień trzeba było na nią ciężko pracować, w dodatku ta ciężka praca i tak relatywnie niewiele dawała to inaczej się traktowało posty z zachwytem nad bądź co bądź wypasionym nawet dzisiaj v8 z kompresorem. W tedy to było coś zupełnie wyjątkowego i niespotykanego wcześniej - pierwsze m3 z v8! Wysokie obroty, poszerzane burty, drapieżny wygląd. To był prawdziwy hit! Kompresor do tego jak sen na jawie. Cos totalnie nie do wyobrażenia dla zwykłego śmiertelnika. Wiesz jak to jest, trawa zawsze jest bardziej zielona po drugiej stronie rzeki. Jak się pierwszy raz dorwałem to tematu Waldkowego gpowera to z wrażenia dostałem takiego skurczu, że wstając z wyra spostrzegłem ,ze mi się kołdra w dupie zakleszczyła - to była gruba sprawa, której nie mogłem od tak zostawić. Dziś sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Nie czuję chęci ,a co dopiero takiego palącego pragnienia jak w tedy i nie ma już prawdopodobnie opcji, abym się mógł jeszcze kiedykolwiek jakimkolwiek autem tak jarać. Chyba rok może dwa temu miałem propozycję odkupu jakiegoś tam aktywa pod dość dobrej cenie i nawet się zastanawiałem czy, aby nie kupić sobie za to potem Itali do polatania (Kyokuszyn już się szykował na odwiedziny hehehe), ale raz ,ze nie miałem pojęcia jak to wytłumaczyć pracownikom, dwa to wiem, ze się bym znudził tym autem po 2 miesiącach. Gpower lepszy nie tarci na wartości, a to ja akurat cenię. Dwa to jest moim spełnionym marzeniem i trzy to, az tak nie razi w oczy tzn nie wiem czy zrozumiesz o co mi chodzi bo to jest tak, że jeśli czujesz ból to znaczy ,ze żyjesz, ale jeśli czujesz ból innych tzn ,ze jesteś człowiekiem. Mi by było zwyczajnie przykro, az tak się chwalić. M3 jeść nie woła, a jak się czasem nim przejadę to mam radochę z tego taką jakbym go co dopiero kupił, więc ciężko mi stwierdzić kiedy się w końcu zdecyduję na cos innego...

Jak jesteś przyzwyczajony do auta, i jeździ Ci się nim dobrze, to nie ma sensu sprzedawać. Ja wiem po sobie, obecny mam już 7 lat, jeździłem już innymi próbowałem czegoś innego, ale ten ma wszystko czego potrzebuję i zmieniać nie zamierzam.

Alduwiel, pieniądze Cię zmieniły i nie potrafisz cieszyć się z tego co masz, bo wszystko przeliczasz na złotówki - ot cały sekret

Lincoln ja bym powiedział ,ze się właśnie za bardzo cieszę tym co mam. Brakuje mi motywacji


Rost tez prawda, przyzwyczajenie robi swoje.




s85 było by pewnie lepsze także i dla mnie, ale brakowało mi w m5/m6 poszerzanych burt. Natomiast sam dźwięk s85 wg mnie za bardzo ryczy, albo mam złe skojarzenia z wypadów na giełdę Poznańską. Mi od młodości v8 bardziej podchodzi, więcej basu. Bardziej delikatny dźwięk, bez tego ryku/darcia papy.

Możliwe też ,że przeszła mi chrapka na motoryzację ze względu na rodzinę. Nie chce jej zniszczyć moją nierozsądną jazdą np kogoś zabiję i wyląduje w pudle. Serce mi pęka z rozpaczy na myśl o tym, ze nie mógłbym być tu gdzie teraz jestem...

Każdy z nas to chyba przeszedł. Czasy kiedy poczuł że można tanio i szybko jeździć (335d) potem przechodząc na benzyne jeszcze szybciej, głośniej a mniej ekonomicznie, potem świat //M to dopiero jest to a zwykłe wersje to kaszanka latka lecą i człowiek jara się innymi rzeczami bardziej niż pakowaniem co rok dziesiątek/setek tys zł w zmiane aut czy ich modzenie. Trzeba sie gdzieś w tym wszystkim zatrzymać bo kolejne droższe zabawki nie dadzą tyle szczęścia co zdrowa zgodna rodzina, dbanie o ich bezpieczeństwo czy realizacja siebie i przeżycia np. wspinaczka z bliską osobą na wschody/zachody w wysokich górach i inne mniejsze/wieksze wyzwania

Dochodzi do tego czynnik ludzki im droższe masz auto tym więcej ludzi się ogląda, a zazdrośników nie brakuje- w dużym mieście może tego tak się nie odczuwa ale żyjąc w domku jednorodzinnym tym bardziej w mniejszym mieście jestes bardziej "na widelcu" a i pracownicy domagają sie wiekszych podwyzek no bo jak masz taka fure to cie stać itd burząc spokój wewnetrzny

Dobrze napisane

Alduwiel, Absolutnie nie chodziło mi o to, kto jak relacjonuje. Możliwe, że błędnie odebrałeś moją odpowiedź Chodziło mi bardziej o ogólny fun i sposób, w jaki postrzegamy rzeczy na różnych etapach życia. Wiem, co masz na myśli, bo przeszedłem podobną drogę, od pracy na etacie po budowanie firm. To, że ciężka praca niewiele dawała, jest niestety standardem. Sam wysiłek, poparty nawet dziesiątkami książek i najlepszymi mentorami, często nie wystarcza. Trzeba jeszcze mieć ten „pomysł na siebie”, a jeśli dobrze wstrzelisz się w niszę i masz w sobie determinację, prędzej czy później dojdziesz do miejsca, w którym chciałbyś być. Choć po drodze zawsze będą mniejsze lub większe fuckupy.

Pamiętam, jak w 2014 roku kupiłem kolejne 540i i gdy spotykałem się z chłopakami a oni przyjechali M3 E36 3.2, M3 E46 czy rocznym Golfem R z 400 KM, to czułem, że to jest inny poziom. Nie wspominając o znajomego 911 GT2 RS… zupełnie inna liga. Nigdy nie zazdrościłem, a traktowałem to jako paliwo do działania, mówiłem sobie „też kiedyś będę się tak bawił autami”. 8 lat później zbudowałem jedno z najszybszych aut streetowych w kraju ale fun już nie był ten sam o czym poniżej.

Jeśli chodzi o cieszenie się autami, myślę, że to po prostu przychodzi z wiekiem. Pewnie większość chłopaków na forum powiedzieliby Ci to samo. Pierwsze „grube” auto zawsze robi największe wrażenie, u Ciebie to było M3 E92 u mnie 540i. (Przesiadka z 130 KM na prawie 300KM to był wtedy dla mnie mocny skok )
Dziś kupując auto za 500k. połowy tej radości co czułem ponad 10 lat temu, kupując 540i za 20k.

Myślę, że to naturalne, z czasem coraz mniej rzeczy wywołuje ten dreszcz emocji. Ceny rosną, możliwości się zmieniają, ale ekscytacja nigdy już nie jest taka sama.

Co do zakupu Italki i odmawianie sobie, bo obawiałeś się zdania pracowników.. nie rozumiem tego. Powiem Ci jak ja to widzę. Pracownikom płacę dobrze, nawet bardzo dobrze. Nie widzę podstaw bym miał się tłumaczyć z czegokolwiek, komukolwiek. Wręcz przeciwnie. Pracownicy widząc, że spełniam marzenia wiedzą, że dobrze wykonują swoją pracę. Wydaje mi się, że tutaj zbyt mocno przejmujesz się zdaniem innych. Argument, że byłoby Ci głupio "aż tak się chwalić" też do mnie nie trafia. Stary.
Potrafię zaczynać dobę o 6:00 a kończyć o 1:00 w nocy.. Przez wiele lat nie byłem na wakacjach dłużej niż weekend. to jest nagroda za zarwane noce, za nadszarpnięte zdrowie. Tutaj nie chodzi o chwalenie się. Oczywiście masz prawo do własnego zdania, każdy jest inny na swój sposób ale jeśli wspomniałeś o Italii to widocznie jest jakimś dalszym marzeniem. Myślę, że zbyt mocno skupiasz się na tym co kto o Tobie pomyśli.

Słowem podsumowania chodzi o to by się cieszyć tym co się ma, na miarę możliwości. Zawsze można coś zrobić lepiej, zarabiać więcej, mniej robić f*ckupów, mieć lepsze auto, większy dom, młodszą kobietę itd..
Zobacz moją relację z wyścigu z programistów tą z 2023, jak pojechałem starym m6 za 200k pln a miałem fun jakbym ścigał się w ferrari z chłopakami, pomimo, że już wtedy miałem zbudowane 1,5k konne auto.. super auto. Czy się przejmowałem że pojechałem "tylko" M6? Nie. Dla mnie to aż m6. Uwielbiam ten wóz.
To samo 2024, nie udało się pojechać znów R35, czy byłem zawiedziony? Nie. Pojechałem 400konnym wolnossącym GTSem, miałem fun równie podobny jak z m6. Gdybym pojechał e46 330ci za 20k też bym się jarał Chodzi o fun. Nie zawsze chodzi o finanse czy ilość koni. Owszem, kasa wiele ułatwia ale nie jest najważniejsza Warto o tym pamiętać, bo czasami zatraca się przez to czerpanie radości a to o to w tym wszystkim chodzi

Zależy jaki prowadzisz biznes, więc podejście pracowników może być różne. W budowlance jak i w gastronomi, ani klienci ani pracownicy raczej zadowoleni nie byli. Owszem wszyscy gratulowali itp, ale wiem ,ze po cichu myśleli co innego. Jadę na wycenę prac budowlanych m3 to rzadko robotę dostanę, praktycznie wcale. Natomiast jak jadę jakimś średniej wartości autem klasy średniej np kia robotę dostaję za każdym prawie razem. Różnica jest kolosalna i po latach jestem już doskonale świadomy co na to wpływa. Ludzie są zazdrośni i mało kto ma na tyle wiary w siebie, aby się cieszyć oraz inspirować czyimś sukcesem. Zwykle takiemu komuś robi się przykro bo to znaczy ,ze ty jesteś lepszy, a on gorszy. Oczywiście nie dotyczy to ludzi bogatych bo bogaci wiedzą ,że ciastko do podziału jest duże. Sęk w tym ,że bogaci to mniejszość i koło się zamyka.
Choćby przykład z przed tygodnia. Wpadłem w jakiś szał zakupów starych gier na konsole , głownie psx i dreamcast. Najtaniej idzie to kupić w uk, ale od kiedy wyszli z uni ebay dolicza cło. Dogadałem się z fajnym typem z ebay mieszkającym w Uk, aby mi gry przesyłał jako prezent - w tedy nie doliczą cła. Przelewałem mu kasę na konto, a on kupował gry na lokalnym rynku i wysyłał mi. Nie znam go, ale się okazał uczciwy i od października zostawiłem u niego już kasy na fajny samochód koleś w końcu się pyta co ja takiego robię ,ze mnie stać na takie wydatki, więc stwierdziłem, że mu odpisze jak sytuacja wygląda. Odpisał, pogratulował ... i się obraził... Teraz nie odpisuje i nawet nie odczytuje widomości bo widzę w messengerze ,ze jest aktywny, ale chęć współpracy mu przeszła. I co? Straciłem świetny kontakt na gry retro, a koleś mi załatwiał co chciałem - wysyłał mi kartony gier. Trzeba było trzymać gębę na kłódkę to bym dziś jakaś paczkę z grami otwierał, a tak mam figę z makiem

Btw o pracowników się tak nie martwiłem bo plan był taki ,ze tej Italii na oczy nie zobaczą, więc czego oczy nie widzą temu sercu nie żal. Planu brakowało jedynie na sytuację gdyby jednak zobaczyli . Chciałem kupić okazyjnie, pojeździć parę miesięcy i sprzedać może z zyskiem nawet. Finalnie zrezygnowałem bo się o 20 tys zł z sąsiadem nie odgadłem tzn nie chciałem mu opuścić, aby ubić interes bo mi na tej Itali nie zależało.

Miałem jeszcze wcześniej m5 e39 i tak samo gdy pizzę nią wiozłem to się średnio klientom podobało.


Dokładnie tak jak mówisz. Ja rozumiem, że są biznesy gdzie taki odwrócony marketing świetnie się sprawdza. Bogactwo przyciąga chętnych do współpracy np jakiś mlm, albo kursy. W każdym razie w moim przypadku to na bank nie pomaga. Znajomy z firmy budowlanej kupił nowa serię 7, ale do klientów jeździ avensisem bo to samo zauważył co ja Warto tutaj wspomnieć ,ze jakiś tani wrak tez działa negatywnie bo to świadczy o tym ,ze jesteś papudrakiem/partaczem i nie umiesz zarobić na tym co robisz. Za drogie auto świadczy natomiast o tym ,że prawdopodobnie kasujesz x3 za to co robisz względem innych, a i sympatię klienta ciężej zdobyć.

Alduwiel napisał(a):

(...)Teraz nie odpisuje i nawet nie odczytuje widomości bo widzę w messengerze ,ze jest aktywny, ale chęć współpracy mu przeszła. I co? Straciłem świetny kontakt na gry retro, a koleś mi załatwiał co chciałem - wysyłał mi kartony gier. Trzeba było trzymać gębę na kłódkę to bym dziś jakaś paczkę z grami otwierał, a tak mam figę z makiem

Btw o pracowników się tak nie martwiłem bo plan był taki ,ze tej Italii na oczy nie zobaczą, więc czego oczy nie widzą temu sercu nie żal. Planu brakowało jedynie na sytuację gdyby jednak zobaczyli . Chciałem kupić okazyjnie, pojeździć parę miesięcy i sprzedać może z zyskiem nawet. Finalnie zrezygnowałem bo się o 20 tys zł z sąsiadem nie odgadłem tzn nie chciałem mu opuścić, aby ubić interes bo mi na tej Itali nie zależało.

Miałem jeszcze wcześniej m5 e39 i tak samo gdy pizzę nią wiozłem to się średnio klientom podobało.
(...)

Dochodzi do tego czynnik ludzki im droższe masz auto tym więcej ludzi się ogląda, a zazdrośników nie brakuje- w dużym mieście może tego tak się nie odczuwa ale żyjąc w domku jednorodzinnym tym bardziej w mniejszym mieście jestes bardziej "na widelcu" a i pracownicy domagają sie wiekszych podwyzek no bo jak masz taka fure to cie stać itd burząc spokój wewnetrzny

Dokładnie tak jak mówisz. Ja rozumiem, że są biznesy gdzie taki odwrócony marketing świetnie się sprawdza. Bogactwo przyciąga chętnych do współpracy np jakiś mlm, albo kursy. W każdym razie w moim przypadku to na bank nie pomaga.

Wspomniałeś o pracownikach.. a klienci to fakt, dwie różne pary kaloszy. Tutaj akurat rozumiem, bo też na spotkania z klientami jeżdżę cywilnym autem, to niestety mentalność cebuli którą w większości ludzie mają zakorzenioną, nie pozwala im tego zmienić, punktu widzenia. Ważne znaleźć złoty środek, jest czas kiedy bawię się autami, a gdy muszę pojechać na spotkanie z klientem i obawiam się reakcji to albo jestem wcześniej albo staje gdzieś dalej. Trzeba znaleźć złoty środek, podstawą jest mieć trochę wytrzaskane na to co ludzie o tobie myślą. Wiem doskonale o czym mówię, bo pochodzę z miasta 60k mieszkańców, przez chwilę nagrywałem YT, pojawiałem się u dużych twórców i z mojego młodzieżowego środowiska, z lat licealnych mam kontakt obecnie z dwiema osobami, ale to dobrze. Ja to nazywam selekcją naturalną. Nie chce mieć zawistnej k#rwy udającej ziomka, który widząc sukces ma zatwardzenie a gdy podwinie się noga to dławi się z radości.

Baw się, doświadczaj, masz fajnego Gpowera! Wpadnij kiedyś na zlot, może w tym roku na Ułęż przybić piątke i stanąć na wyścig z m6 For fun, bez napinki

Tylko firmę masz tak dobrą jak dobrzy pracują w niej ludzie, a ze w moim biznesie ciężko o dobrych fachowców, a łatwo o klientów to akurat ja się bardziej martwię o tych pierwszych

Testowałem to, ale skubańce wyglądają specjalnie, aby zobaczyć czym przyjechałeś. Nawet raz mnie klient specjalnie odprowadził zobaczyć czym odjadę Na rower tak samo źle reagują.


To akurat jest bardzo dobre. Z czasem w to miejsce pojawią się inni bardziej wartościowi ludzie. Swój do swego ciągnie. Ubóstwo lubi towarzystwo.


Bardzo dziękuję jesteś bardzo miły i w porządku gość. Tobie tez życzę wszystkiego dobrego, a przede wszystkim radości z jazdy i oby się ziścił plan z najszybszym na świecie wolnossącym s85. Co do spotkania to nie mówię nie, jak się pokłócę z moją babą to zapewne wsiądę i przyjadę do Was poupalać bryczkę. Nie chcę tez zawieść Paka, więc muszę się wziąć za ten tłok nr 5 lub 7

Alduwiel, Ejj, z tym najszybszym to teoretycznie już jest 7,29s póki co best i nie widziałem szybszej. Widziałem 7,32 najszybsze co spotkałem. Ale.. Wlatują odpowiednie mody, dyfer, w teorii powinno się udać złamać 7s, a to już coś dla wolnossaka

Co masz na myśli tłok 5 lub 7? Coś się dzieje, czy profilaktycznie po pewnym przebiegu warto zajrzeć do pieca. Z tego co pamiętam, Sk2CS wykańczał silniki ale to też nie natychmiast. Ty masz chyba odpowiednią wersję jeśli chodzi o bezawaryjność?

Tak, właśnie ten sk2cs upalał 5 albo 7 tłok. Tu w temacie początkowo była zażarta dyskusja na temat tego czy i tez te słabsze wersje gpowera tak samo upalają tłok. W porządku kolega Artur mi tu odradzał twierdząc jak umiał, że na bank i mnie to spotka. Dość żywiołowo reagował na mój sprzeciw. Tzn wiedziałem, że jego cos takiego spotkało, ale nie wiedziałem w tedy ,ze w jego przypadku to był, aż tak świeży temat. Faktycznie więc miał prawo do lamentu

Kurcza noga 7,29 to już jest rekord. Gratulacje

Dzięki! Zobaczymy co wyjdzie po ostatnich poprawkach, jest szansa, że złamie 7s.
Co do Gpowera i s65.. faktycznie pamiętam jak ludzie reagowali po pewnym czasie. Ale zobacz, jak pięknie m3 e92 się zestarzało. To wóz który zarówno podczas premiery jak i dziś wygląda bardzo dobrze. Doładowany kompresorem w takim rozsądnym stopniu robi z niego całkiem przyzwoity wóz. Grunt, że chodzi Ci od lat całkiem bez problemów. Niech tak dalej będzie

Rost, a czym Ty jeździsz?



xD

Daan nic specjalnego, cały czas Alfa, i doszedł mi jeszcze hot hatch Ibiza FR 11' 2.0 TDI 143 konie.

Jeździłem taka niedawno, nawet podaje

Alduwiel, przypadkiem znalazłem po grafikach google Twój stary wpis o liczniku, rozważałeś wyskalowany do 360/400.. zamówiłeś? Gdzie uderzyć? Bezpośrednio Gpower?

I tak i nie. Gdybyś pojechał na takie wyścigi 330ci mając tylko to e46 i nie mając tej „kasy” i miałbyś najsłabsze , najgorsze i najstarsze auto ze wszystkich uczestników , gdzie kolejnym „najgorszym” byłby np roczny a45s amg albo g87 m2 a reszta to byłyby auta po 500 tys + to nie miałbyś już takiego funu ani nie czułbyś się już tak samo na luzie jak przyjeżdżając tym samym 330ci ale mając w garażu 1500 konnego r35 za bańkę i oprócz niego szereg innych szybkich i drogich zabawek