Witam wszystkich.
Tydzień temu byłem "sprawcą" pewnego (wydaje mi się) dziwnego zdarzenia. Jadąc, jak na polskie warunki, bardzo równą drogą z prędkością około 100-110 km/h (na szczęście było mokro bo pewnie śmigałbym szybciej) w momencie "coś" zerwało mi kierunek jazdy, uderzyłem w barierkę energochłonną i urwało się całe przednie lewe koło, jak się później okazało razem z tarczą hamulcową, łącznikiem stabilizatora, wahacz złamany w jednym miejscu (w pozostałych miejscach prosty) i (!!!) cały amortyzator który został wyrwany z "kopuły" pod maską razem ze śrubami mocującymi.
Wylądowaliśmy szczęśliwie po 600 metrach dryfowania bez hamulców
Trzy miesiące temu robiłem duży przegląd (uczciwy), mechanik powiedział że wszystko jest w jak najlepszym porządku.
Czy ktoś na podstawie mojego opisu może domyślać się dlaczego koło zostało wyrwane? Dlaczego w ogóle mogło się urwać bez jakiegoś specjalnego uderzenia (o barierę się przecież tylko otarłem). Co wiecie o zabezieczeniach przeciwko urwaniu się koła? Czy warto skarżyć producenta?
Sprzedaję swoje BMW, straciłem zaufanie do tego auta.
P.S. Niech mój przypadek będzie jakąś przestrogą dla wszystkich którzy kochają prędkość. Uratowała mnie "mała" prędkość oraz bariera energochłonna. Na dwukierunkowej nie miałbym szans.
Z góry dzięki za odpowiedź,
pozdro Krzyh