Zapraszam do dyskusji o pracy silnika na biegu jałowym.
Niektórzy twierdzą, że nie jest ona szkodliwa, silnik może chodzić i chodzić na jałowym bez wpływu na jego żywotność.
Producenci zalecają nie trzymać auta na jałowym dłużej niż minuty, gdy silnik jest zimny każą wsiadać i jechać, zalecając odczekanie jedynie przy ostrych mrozach dla zapewnienia prawidłowego rozejścia się oleju...
A co Wy o tym sądzicie?
Moje spostrzeżenia na ten temat są następujące:
Przy projektowaniu silników spalinowych, podobnie jak przy projektowaniu innych maszyn i ich części, bierze się pod uwagę wszelkie stawiane wymagania konstrukcji. W tym wypadku, jednym z tych wymagań, jest ciągła praca pod obciążeniem. Optymalizuje się resztę konstrukcji tak, by podczas "normalnej pracy", silnik był jak najbardziej wytrzymały, kosztem rzadko używanego biegu jałowego. Dotyczy to projektowania silników, jak i olejów. Olej powinien zapewnić najlepsze smarowanie w warunkach normalnej pracy.
Po pierwsze, jeśli chodzi o odcinkę, na jałowym biegu następuje bardzo szybko. Prędkość kątowa wałka rozrządu, czy korbowego zmienia się natychmiastowo. W bardzo krótkim czasie zmieniają się naprężenia, które możemy nazwać udarnymi, co nie jest dobre dla żadnego materiału. Są to trudne warunki dla pracy, także dla smarowania. Gazowanie na jałowym jest czymś dla silnika podobnym, jak trenujemy boks z workiem. Bierzemy zamach i... ktoś usuwa worek, a my dalej uderzamy, jakby worek był. Bolą ścięgna? Tak samo działa koło zamachowe. Zadając moment, który nie jest nigdzie odbierany, poza tym łożyska również mają większe opory toczenia, ale o tym później.
Po drugie, jeśli silnik chodzi na biegu jałowym, służy on wyłącznie do tego, by podtrzymać jakieś tam obroty, bo silnik spalinowy ma ten feler, że nie daje momentu od zerowych obrotów. Chodząc na jałowym, musi pokonać własne opory, jak pompy wody, alternatora i takie tam. W tym momencie tarcie jest bardzo duże, a silnik daje bardzo mały moment i silnik się szybciej zużywa wycierając się szybciej, łożyska nie pracują najlepiej i występuje tarcie mieszane (w skrajnych przypadkach graniczne). Nie wspominając już o korkach, gdzie wysoka temperatura, niskie obroty, 2. najmniejsze biegi i ich ciągłe wachlowanie powodują znacznie szybsze zużywanie silnika, niż długie trasy.
Tarcie w łożyskach zależy od wielu czynników. Jednym z tych czynników jest prędkość obrotowa. Jej wpływ na współczynnik tarcia pokazuje krzywa Stribecka:
Widać, że wsp. tarcia przy niskich obrotach jest większy. Występujące tam tarcie mieszane, jest związane ze stykaniem się dwóch powierzchni i ich wzajemnego wycierania się.
Następuje szybsze zużycie powierzchni. Łożyska pracują lepiej przy wyższych prędkościach obrotowych, ich współczynnik tarcia jest mniejszy, gdyż powierzchnie się nie stykają, gdyż występuje tarcie płynne.
Dodatkowo, zbyt długa praca na jałowym biegu powoduje osadzanie się sadzy ze spalonego oleju na świecach...
Tak więc śmiem twierdzić, że częste biegu jałowego użycie, skraca życie
Nie wspominając już nawet o tym, że praca na biegu jałowym nie daje nam nic, oprócz zużywania się i pracy w ciężkich dla silnika warunkach, bo spalane paliwo nie jest zamieniane na nasz ruch, a o to nam chodzi. W tym wypadku sprawność całego samochodu jest równa zero, co jest marnotrawieniem. Dlatego też producenci samochodów pracują nad
systemami start and go, które sprawią, że silnik nie będzie musiał pracować w trudnych warunkach w korkach bezczynnie, nie będzie spalał paliwa niepotrzebnie, a przy tym mniej wydzielał do atmosfery zanieczyszczeń.
A co Wy o tym sądzicie? Czy stosujecie się do tych zaleceń producentów samochodów, czy uważacie to za bezsensowne pitu pitu?
Macie jeszcze jakieś wnioski? Spostrzeżenia? Zapraszam do dyskusji
