Parę dni temu w końcu zdjąłem zimowe koła. Zrobiłem to tak:
Odkręciłem śruby tak koło milimetra od felgi, pojeździłem do przodu i do tyłu kilka razy mocno hamując. Żaba i kobyłki i samochód w górze. Lewe koło kopałem koło 40 razy z pozycji siedzącej dodatkowo zapierając się o ścianę, młotkiem waliłem nie zeszło.

Prawe zeszło po kilku kopnięciach. Następnie powtórzyłem jazdę z lekko odkręconymi śrubami, kopałem, ale koło nadal nie chciało zejść. Postawiłem auto, kręciłem kierownicą też nie chciało zejść. Po raz trzeci pojeździłem przód tył, ale agresywniej, aż usłyszałem jak koło kręcąc się na piaście uderza o śruby, które były trochę odkręcone. Byłem pewien, że zejdzie bez problemów, ale nie.

Musiałem trochę pokopać i pomłotkować, ale wreszcie się udało.