http://lewacki-blog.blog.onet.pl/Swirow ... 43481059,n
Tu jest ciekawy tekst. Sama brałam leki na epilepsję (no ale ewidentnie słabsze) i w sumie okazało się że mam nerwicę, nie padaczkę-ale jak widać nawet w dzisiejszych czasach lekarze mogą sie mylić w tak 'banalnej' sprawie... Ja nie miałam skutków ubocznych moich leków, już nie wspominając o takich jak ona miała

ale wierzę w sumie w to, że po końskich dawkach takich leków (bardzo silnych, już o nich słyszałam) mogła mieć jakieś jazdy psychiczne i to wcale nie byłoby dziwne. Niemożliwym raczej jest, że przez branie leków wpędziła sie w schizofrenię, bo żaden rozsądny lekarz nie przepisał by leków mogących wywołać schizofrenię (i też wątpię, aby leki na padaczkę miały wogóle taką 'moc'). O Annelise oglądałam keidyś długi film na religii. Zaciekawił mnie ten temat, troszkę czytałam. Znam pare osób cierpiących na stany schizofreniczne( znam z forum o nerwicy, jedną 'na żywo') i żadna z tych osób nie miała takich objawów jak Annelise. Ci ludzie bardziej węszą spisek, co chwile sprawdzają tętno, nie wypiją napoju w barze, grubsze fazy są ze słyszeniem głosów itp. Annelise wg mnie mogła być opętana. Wielu lekarzy próbowało jej pomóc. Dostawała różne leki, i choć leki ciężko jest dobrać to przy którymś wkońcu się udaje (to nie ejst tak że zmienia się lek 50razy aż sie znajdzie dobry, można trafić odrazu, można zmienić 3 razy). Wg mnie to nie była padaczka, ale wątpie też aby przy schizofrenii miała takie ataki i zmieniała osoby. Skomplikowany problem, ale skłaniam się ku opętaniu z tego co czytałam np jej wypowiedzi, widziałam, słuchałam, i z tego jaką mam wiedzę na temat padaczki, schizofrenii i leków psychotropowych (tak, nerwice też sie tym leczy jak już człowiek nie może sam dać rady

).
''Jako młoda studentka skarży się swojej mamie, że „coś stuka w moim pokoju”. Matka wysyła ją do laryngologa, ten jednak nie stwierdza w jej słuchu żadnych zaburzeń. Jednakże prawdziwy problem pojawił się wówczas, gdy inni w domu zaczęli słyszeć pukanie gdzieś spod połogi, sufitu czy szafy. A kiedy przestraszeni stawali do modlitwy przed figurą Matki Bożej, twarz Anneliese wykrzywiała się na różne sposoby, z jej czarnych oczu zionęła zaś przerażająca nienawiść. Modlitwa rodzinna, częsta Eucharystia i wieczorny różaniec przynosiły coraz mniejszą ulgę dziewczynie, która duchowo i fizycznie czuła się z dnia na dzień gorzej, skarżąc się na osaczające ją zjawy. Taki okropny strach – zwierza się swemu powiernikowi duchowemu, a w przyszłości egzorcyście, o. Arnoldowi Renzowi.''
Osoba cierpiąca na schizofrenię raczej nie ma objawów silnie fizycznych, nie pogarsza sie jej stan zdrowia. No i jej rodzina też słyszała stukania itp, też byli chorzy?
'Miała niewiarygodną siłę fizyczną: gdy siostra usiłowała ją schwycić, to rzuciła ją o podłogę jak lalką'
Schizofrenik nie dostaje nagle super mocy.
' Za wyraźnym pozwoleniem Anneliese o. Arnold nagrywał na magnetofon przebieg egzorcyzmów, których w sumie odbyło się kilkadziesiąt.'
To właśnie te nagrania- z egzorcyzmów, z taśmy.
Przerażające co?
'Któregoś razu diabeł zmuszony był do uczynienia wyznania: Mam wam coś do powiedzenia. Ona się cieszy… ponieważ ciągle się modliliście… Macie modlić się dalej. Rzecz wręcz niewiarygodna: poprzez krzyk demonów Matka Boża dawała znać, że jest nieustannie obecna i panuje nad całą sytuacją. Usłyszawszy to tak niezwykłe i zarazem upragnione pocieszenie, o. Arnold zamierza rozpocząć pieśń maryjną. Jednakże nie daje rady, ponieważ wybucha przeraźliwy i nigdy wcześniej nie słyszany dotąd ryk. Dławiąc się, jakby miał zaraz zwymiotować swoje wnętrzności, diabeł krzyczy: Idzie Ona, idzie Ona! Wielka Pani! Przesłuchując ten fragment taśmy magnetofonowej, prof. Goodman – wytrawna i doświadczona specjalistka z dziedziny religioznawstwa – przeżyła szok. Na marginesie stronicy w swej książce zapisała:
To, co słychać, jest tak przygniatające i tak sugestywne, że musiałam wyłączyć magnetofon, aby się uspokoić i zwalczyć mdłości, które z trudem opanowałam '
I pisze to kobieta, która o egzorcyzmach ma największy zbiór na świecie.
'Anneliese położyła się i spokojnie zasnęła, nie budząc się już nigdy. Umarła z wycieńczenia. Po kilku latach doktor Theo Weber-Arma przestudiował orzeczenia lekarskie, odkrywając fakty, które zostały przemilczane w czasie głośnego procesu nad egzorcystami. Z odkryć tego szwajcarskiego uczonego wynika, że Anneliese Michel trzykrotnie poddawana była badaniom EEG. Każdorazowo wykluczano u niej istnienie epilepsji, a jednak podawano jej przez szereg lat m.in. zentropil i tegretol – środki antyepileptyczne o rujnującym dla organizmu działaniu ubocznym. Doktor nie ma wątpliwości, że wysokie stężenie tych preparatów i ich wieloletnie stosowanie musiało kiedyś doprowadzić organizm Anneliese do wycieńczenia i śmierci. Za błędną diagnozą i leczeniem szła oczywiście odpowiedzialność konkretnych lekarzy, do której jednak nigdy nie zostali oni pociągnięci'
pozdrawiam