bardzo zaciekawił mnie rozwój tego tematu jak i sam temat, myślałem dziś trochę nad tymi mandatami proporcjonalnymi do wynagrodzenia i muszę przyznać że zmieniam swoje zdanie. ale tylko w tym przypadku, inne moje pomysły pozostają bez zmian.
tak więc, mandat ma karać nie "kogoś" a za "coś", prawda? czyli nieważne czy policja złapie emeryta, biznesmena czy posła, wszyscy powinni za takie samo wykroczenie zapłacić tak samo wysoki mandat. bo w sumie mandaty procentowe od dochodu to kara nie za wykroczenie a za to że jesteś bogaty. a dlaczego karać bogatych? bo komuś się udał interes? bo wygrał w totka? to mamy mu rzucać teraz kłody pod nogi? to faktycznie powinno być tak jak ktoś już pisał, zróbmy chleb dla biednych po 2 zł a dla bogatych po 10zł, bo przecież ich stać, a ON zamiast4,5 zróbmy im po 9zł bo maja na to. to jest bez sensu. podatek również powinien być równy dla wszystkich np 10%, ten który ma mało zapłaci mało, ten który ma dużo zapłaci więcej, ale wszyscy po równo.
jeżeli był bym biedny to bym uważał na drodze, jak wiem że mandat może spowodować głód w rodzinie. jak bym był bogaty to systemu nie oleje bo są jeszcze punkty, które przysparzają sporego kłopotu po przekroczeniu limitu.
nie można karać bogatych bardziej jedynie za to że są bogatsi, a kara np 500 zł za przekroczenie o 80km/h jest moim zdaniem sprawiedliwa zarówno dla biednego jak i bogatego.
bo powiedzcie mi, jaka jest różnica, jakim ja autem spowoduje wypadek i ile zarabiam jeżeli w tym wypadku rozbiję auta lub nie daj Boże kogoś skrzywdzę? czy to ma znaczenie że ja jechałem starym W124 czy nowym S600?
pozdrawiam i zachęcam do dalszej dyskusji.
