BMW Sport

Witam -przydarzyla mi taka oto sytuacja -jade w miescie ulica i nagle slysze uderzenie czegos w karoserie - zatrzymuje sie -widze za soba mlodziez wracajaca z nad wody -cofam - myslalem ze ktores dziecko czyms trzeplo - ale w polowie drogi widze ze facet na swojej posesji kosi trawnik -kosiarka -ponadto na drodze posrodku lezy sobie taki maly kamyk ( jajko przepiorcze )-wiec juz wiem - ale on udaje ze nie wie -podchodze i mowie ze mi spod jego kosiarki przydzwonilo po karoserii-proponuje bysmy obejrzeli gdzie - zgodzil sie -przednie lewe drzwi pod listwa lekkie rysy i wgniecenie -ewidentnie od kamyka - proponuje gosciowi 200 zl i po sprawie - on glupa tnie -a moze to bylo on nie wie -na kamyku slady od noza kosiarki no i te drzwi -wolam po dyskusji z gosciem policje - spisuja dane moje jego i proponuja ugode- ale ze ja mowie ze facet nie idzie na to -to oni ze -jesli mam wole moge podjechac do rzeczoznawcy na wycene szkody -potem z papierami do nich i oni z urzedu zakladaja gosciowi sprawe o spowodowanie nieumyslnej szkody -z tym ze robocizna nie wchodzi w sklad wymienionej przez rzeczoznwce szkody -jedynie materialy -od razu tez mi powiedzieli ze z reguly z powodu na to ze szkoda nieumyslna i koszt jej niewielki -sprawa jest umarzana -auto ktorym sie poruszalem nie ma auto casco- czy ktos spotkal sie z czyms podobnym -problem w tym ze moze i szkoda na pierwszy rzut oka mala - ale tylko na oko -dol trzeba szpachlowac -malowac i teraz szkopul bo moze byc tak ze cale drzwi i na blotniku i nastepnych drzwiach robic przejscia -gdyz moze farba swieza roznic sie od reszty - co wedlug was mam zrobic - wlasciwie to ja juz wiem chce uslyszec wasze opinie a napisze jaka decyzje ja podjalem

No ja bym rozważył użycie przyziemnych metod perswazji.

jiGsaw, ale on byl uzbrojony w kamien i kosiarke

A tak powaznie to nie wiem czy jest sens sie z nim szarpac. Dowiedz sie jak to dokladnie wyglada odnosnie robocizny itp. Jesli zwracaja tylko za czesci to nie ma co sobie d... zawracac bo stracisz kupe nerwow za 200zl. Ew jesli to policja ma sie tym zajac to zglos to tak jak ma byc i jak facet zobaczy ze sie za nim to ciagnie moze da te pare stow dla swietego spokoju i tyle.
No albo zastosuj "przyziemne metody perswazji"

Jakaś bzdura, w Polsce działa prawo pełnej rekompensaty z tego co mi wiadomo, czyli jest tak jak mówi policja do momentu w którym idziesz do sądu i chcesz od gościa kasę.
Masz prawo do odszkodowania za materiały, robociznę oraz odszkodowania z tytułu czasu w którym nie miałeś auta a był w naprawie (a np samochodem pracujesz i poniosłeś stratę).

Szkoda musi być w 100% naprawiona.

Mi raz dzieciak zrzucił zabawki na auto... co prawda gość był ubezpieczony, ale wypłacona kwota pokrywała zarówno części jak i robociznę (gdyby mogła nie pokryć robocizny, napewno by nie pokryła, biura ubezpieczeniowe to nie organizacje charytatywne) .

I nie ważne umyślna czy nie, szkoda do szkoda, lakierowanie i klepanie elementu to już pare stów przynajmniej. Weź kosztorys z ASO bmw.

Do tego co koledzy wyzej napisali dodalbym tylko list do sprawcy z wezwaniem do naprawienia/zadoscuczynienia wyrzadzonej szkody z terminem 14dni. Jezeli nie to poprzez policje zakladaj sprawe w sadzie.

Wycene mozesz zrobic u rzeczoznawcy, a takze w ASO BMW.

Facet nie dopuścił sie tu żadnego wykroczenia ani przestępstwa, więc nie będzie ścigany przez policję. Nie "założą" mu sprawy - w PL ścigane jest tylko UMYŚLNE wyrządzenie szkody. Jeśli policję wezwałeś - dobrze dla Ciebie, będziesz miał ślad (notatka służbowa etc), że faktycznie miało miejsce jakieś zdarzenie. Bo pozostaje Ci tylko droga cywilna, czyli idziesz do sądu z pozwem i zakładasz facetowi sprawę (nikt za Ciebie tego nie zrobi, no chyba że sobie kogoś "najmiesz", np. adwokata, radcę prawnego itp ).
W sądzie będziesz musiał udowodnić, że:
1) miała miejsce szkoda (oględziny, fotografie auta, w ostateczności opinia rzeczoznawcy);
2) że szkodę wyrządził facet z kosiarką (tutaj może się przydać właśnie notatka służbowa policji; a nawet kamień ze śladami noży ),
3) że naprawa auta będzie wynosić tyle a tyle (kosztorys z warsztatu, opinia rzeczoznawcy itp).
W pozwie będziesz musiał podać określoną kwotę pieniężną, jakiej sobie życzysz od sprawcy szkody. Może ona obejmować PEŁNĄ REKOMPENSATĘ, jak Kyokushin napisał, czyli zarówno części, jak i robociznę. Jeśli w przyszłości okazałoby się, przyznane przez sąd odszkodowanie nie pokryje całej szkody, możesz wystąpić o odszkodowanie dodatkowe. Bo faktycznie, tak jak wyżej już było - odszkodowanie musi pokryć szkodę w całości.

Oczywiście, najpierw zwróciłbym się do gościa, żeby dobrowolnie szkodę naprawił - najlepiej na piśmie; wyznacz mu odpowiedni termin i poczekaj. Jak nie będzie chciał - pozew.
Poza tym, również już w trakcie sprawy możesz się z nim dogadać i zawrzeć ugodę sądową, która ma moc wyroku.
Roszczenie o naprawienie szkody wyrządzonej czynem niedozwolonym ulega przedawnieniu z upływem lat trzech od dnia, w którym poszkodowany dowiedział się o szkodzie i o osobie obowiązanej do jej naprawienia. Jednakże termin ten nie może być dłuższy niż dziesięć lat od dnia, w którym nastąpiło zdarzenie wywołujące szkodę.

Podepne sie pod to chociaz inna sytuacja. W srode mialem kolizje ze swojej winy . Cofalem z parkingu i przez opieprzenie swojej dziewczyny za grzebanie przy radiu nie zauwazylem seicento zaparkowanego z tylu i wgniotlem mu drzwi. Od razu chcialem zostawic kartek z numerem ale akurat przyszla wlascicielka z pytaniem jak to zalatwimy. Chwile pozniej przyszedl jej brat i doszlismy do porozumienia ze zostawimy to u mojego tescia ktorego oni tez znaja i drzwi beda ogarniete (wypchanie tego wgniecenia + ewentualne malowanie) ale dopiero nastepnego dnia bo dzis ona zostawic samochodu nie moze. Nastepnego dnia mechanik juz na nia czeka a jej facet do mnie dzwoni i mowi ze oni chca jednak z ubezpieczenia bo z autopsji znaja taki przypadek i nic dobrego z tego nie wyszlo . Mowie ze niechce ubezpieczenia bo i tak duzo place bo jestem mlodym kierowca a czy ode mnie czy od ubezpieczyciela i tak dostanie kase na zrobienie tego wiec co za roznica to stwierdzil ze dowie sie i zadzwoni. Wieczorem jak juz sie upomnialem to juz rozmawialem z ta dziewczyna i po zaprowadzeniu do mechanika krzyknal im 500zl. Mowilem ze chce ubezpieczenie a oni ciagle zwlekaja. Nie wzywalem Policji ani tez nie robilem zadnych zdjec. Dzis mam ostatni dzien na zgloszenie tego do swojego ubezpieczyciela i nie wiem czy nie chca wsadzic mnie na mine. Czy lepiej byloby jechac do rzeczoznawcy i wycenic?

- no coz sytuacje bywaja w zyciu rozne - raz mozna sie dogadac raz nie - w swoim przypadku - tym z kosiarka - odpuscilem - gdyby gosciu sie nie sadzil nie wolalbym nawet policji a potem pomyslalem -pies cie tracal !!!!!! spolerowalem i nie patrze w tamta strone !!! szkoda byla mala ale zawsze szkda - mysle , ze nauczke dostal tez wlasciciel posesji bo jak sie ksi mto tez nalezy czynic to z glowa- pozdrawiam wszystkich !!!!!!!

W moim przypadku chyba sie rozejdzie po kosciach bo dzwonilem do ubezpieczyciela i wyjdzie na to, ze ta szkoda nie bedzie uznana w tym roku rozliczeniowym a w nastepnym bo szkody wpisywane sa okolo miesiaca a za niecaly miesiac podpisze nowa umowe. A w nastepnym roku gdy bedzie szkoda brana pod uwage juz bede mial znizki wiec wszystko sie zrownowazy