Dzwoń po policję i powiedz, że stawiają samochód tak, że zagrażają bezpieczeństwu ruchu (o ile dobrze pamietam, są nawet orzeczenia sądów, zgodnie z którymi ciulowe stawianie auta właśnie stanowi takie zagrożenie). Policja nie ma prawa odmówić interwencji nawet, jeśli to droga wewnętrzna.
Druga opcja - ustalasz, kto jest zarzadcą drogi, po czym zwracasz sie do niego z prośbą o ustawienie ślicznego znaku B-36, czyli zakaz zatrzymywania się. Jeśli Ci się powiedzie - znak taki stanie, a wtedy gdy sąsiad z kolei stanie - wiadomo, co robić
Oczywiście przychylam się tez do wszystkich chamskich sposobów - z hołotą trzeba ostro
Edit
Patrz, nawet udało mi się znaleźć taki wyrok
Oto fragment jego sentencji:
Nie ma żadnych podstaw, by przyjąć, że w ustalonych w sprawie okolicznościach nie obowiązywał oskarżonego przepis art. 49 ust. 2 pkt 2 ustawy z dnia 20 czerwca 1997 r. Prawo o ruchu drogowym (Dz. U. 1997 r. Nr 98 poz. 602), zakazujący postoju w miejscu utrudniającym dostęp do innego prawidłowo zaparkowanego pojazdu lub wyjazd tego pojazdu. Zakaz ów, jako regulujący sposób korzystania z miejsc przeznaczonych do parkowania pojazdów, chroni bezpieczeństwo uczestników ruchu w szerokim pojęciu, i jako taki, z mocy art. 1 ust. 2 powołanej ustawy, stosuje się również do ruchu odbywającego się poza drogami publicznymi.
Co prawda nie dotyczy on stricte Twojej sytuacji i nie gwarantuję, że dałoby się pod to podciągnąć, bo nie wiem, jak to wygląda. No ale w prawie o ruchu drogowym są przepisy regulujące zatrzymywanie pojazdu i postój. M. in. jest art. 46, który w ust. 1 stanowi, że:
Zatrzymanie i postój pojazdu są dozwolone tylko w miejscu i w warunkach, w których jest on z dostatecznej odległości widoczny dla innych kierujących i nie powoduje zagrożenia bezpieczeństwa ruchu drogowego lub jego utrudnienia.
Jeśli powoduje - wiadomo
