BMW Sport

Forum dyskusyjne fanów marki BMW

Teraz jest 6 maja 2025, 17:43

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1




Utwórz nowy temat Ten temat jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 125 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5 ... 7  Następna strona
Autor Wiadomość
 Tytuł: moja historia Sylwestrowa[tylko dla dorosłych]JA [cenzura]
PostNapisane: 9 stycznia 2010, 18:40 
Offline
Częsty bywalec
Avatar użytkownika

Posty: 957
Lokalizacja: Lublin
Moje BMW: E61 / F11
Kod silnika: M57D30 / N57D30
Witam Wszystkich Serdecznie,

Na początku trochę słów wyjaśnienia dlaczego taki tytuł.
Mimo, iż upłynęło trochę czasu od nowego roku we mnie pozostał dalej niesmak, kupa emocji i żalu.
Które postanowiłem swawolnie wyrażać wulgaryzmami, nieskładniowymi zdaniami i emotikonami.

Historia poniżej opowiada mój wyjazd na Sylwestra w Bieszczady,
Opisuje przygody, sytuacje, anegdoty - złe i dobre chwile.


Historia LU3710M (Tomek) wyjazdu sylwestrowego w Bieszczady
pt. " Ja [cenzura].... "


miejsce: Lublin
czas: 22.12.2009 godz. 16:00

Dzwoni do mnie mój Serdeczny Kolega Przyjaciel Bartek. ;)
z informacją, że z jego ekipy ktoś się wykruszył i jest wolne miejsce na wyjazd w Bieszczady na tydzień. :ok:
Po kilku minutach zastanowienia - oczywiście z odpowiedzią na tak pojechałem do niego i zaczęliśmy na ten temat dyskutować. Po kilku chwilach postanowiliśmy spotkać się z częścią ekipy abym zasięgnął kilku ważnych dla mnie informacji i ustalił pewne sprawy.

Wówczas, jeszcze nie myślałem, że mój Sylwester będzie tak wyglądał... :(
To było jak lekki powiew wiatru przed huraganem nad morzem - ja go poczułem, ale nie zrozumiałem, że to wielka przestroga i znak abym się nigdzie nie ruszał...

godz. 19:00
Usatysfakcjonowany wyszedłem przed dom znajomych kolegi przyjaciela Bartka i w ciszy oddaliliśmy się z miejsca rozmów.

godz. 19:30
z papierosem w ręku i zadowoloną miną opowiadam Bartkowi jak to będzie fajnie na tym wyjeździe i jeszcze obgadujemy sprawy związane z osobami, z którymi pojedziemy w moim samochodzie...

no właśnie !
Postanowiłem, że pojadę swoim BMW e-38 i zabiorę 3 osoby na pokład.
Myśl raczej logiczna. 2.8 z LPG - niskie koszty. komfort jazdy - spory bagażnik.
No generalnie - raczej nie podlegało to dyskusji.
Nie chce robić przykrości swojego koledze przyjacielowi Bartkowi, wiec nie będę wspominał co mieliśmy w zamian do wybory.

Po wszystkich ustaleniach rozjechaliśmy się do swoich domów z niecierpliwością oczekując 28 Grudnia - czyli dnia wyjazdu.

miejsce: Lublin
Czas: 28.12.2009 godz: 5:00

Obudziłem się. właściwie obudził mnie mój koguci dzwonek.
Oczywiście ogólne przygotowanie w toku.
Oszczędzę Wam etap w którym myję zęby, lub brałem prysznic bo i tak jeszcze MOCNE przed nami.

godz. 6:00

Wyglądam przez okno... i... ?
Lublin zawalony śniegiem - masakrycznie. mega biało. sąsiedzi próbują odpalać samochody itd.

Dlatego, że jestem naprawdę przewidującym człowiekiem zapakowałem "zestaw małego ratownika zimowego" do swojego BMW. mianowicie zaopatrzyłem się i spakowałem:
-2 x lina holownicza
- szpadel
- rękawice robocze zimowe
- rękawice robocze zwykłe
- piach w worku
- koc (w razie potrzeby położenia się pod samochód)
- 2x latarkę
o gaśnicy, apteczce i podnośniku nic nie pisze bo to standardowe wyposażenie.

godz. 7:00

W DROGĘ ! :)

pojechałem po mojego kolegę przyjaciela Bartka.
Oczywiście zaspał - nic dziwnego. (to był już 3 znak abym się wycofał. wiatr, śnieg i jego zaspanie - a ja głupi nie widziałem)

skracając ile można tę historię Bartek prędzej czy później wyszedł.
Pojechaliśmy po 2 kolejne osoby, których nie znałem, ale słyszałem, że ma być podobno SPOKO.

podjeżdżam pod dom, Bartek po nie wychodzi.
Za chwile moim oczom ukazują się dwie kobiety... - przepraszam. dziewcza. (oglądaliście Klony atakują?)
Bliźniaczki, jednojajowe, czy coś - może ćwierćjajowe - cholera wie.
generalnie strasznie podobne. Jak sie zamykało oczy i coś mówiły to jedna mogła mówić pierwszą część zdania, a druga dokończyć i byś nie odgadł która co powiedziała.

i UWAGA !
pierwszy poważniejszy problem.

Dziewczynom pomylił się wyjazd 5 dniowy w góry z miesięcznym wyjazdem na wczasy. Każda z nich po wielkiej walizie i z uśmiechem słodkich (...) wpieprzyły się do samochodu i czekały aż odjedziemy.
Po szybkim ogarnięciu się z Bartek wyszło, że nie mam mocnych i 1 walizki nie zmieścimy.
Na szczęście - jechało nas 15 osób w 4 samochodach, wiec 1 walizkę spakowaliśmy do samochodu Pawła (Paweł - serdecznie pozdrawiam Cię z tego miejsca).

Aha, -generalnie przez ten naprawdę wówczas ciężki śnieg wszyscy się spóźnili.

Ja miałem jechać w parze z Pawłem w białym Peugeocie 307sw.


Miejsce: Lublin - stacja paliw Orlen na Kraśnickiej/Roztocze
godz. 8:00

Przyjeżdża Paweł.
Szybka pogawędka.
ustawienia radia cb
papieros.
wsiadamy.
JEDZIEMY !

słuchajcie dalej...

godz. 8:05

Dochodzą mnie dźwięki, których wcześniej nie znałem.
skrzypienie, jęczenie umierającego zwierzęcia, dyszenie. :suchy:

Myślę sobie - WTF ?! :cisza:
Okazało się, że to dwie dziewice (haha - "dziewice - sam się z tego uśmiałem jak pisałem) miałem na myśli dziewcza.
piszczały i dyszały, ponieważ chciały wyrazić swoje niezadowolenie faktem, iż autem dość mocno zarzuca.
:cool:
Próbowaliśmy to w najbardziej prosty sposób wytłumaczyć niewiastom, dlaczego się tak dzieje.
Ale okazało się, że ten prosty sposób i tak był za trudny.
No nic - musieliśmy wysłuchać swego.
i tutaj uwaga - zapliła mi się lampeczka i myślę sobie - kolejny sygnał, że to niedobry pomysł tam jechać...
głupio było się wycofać - jedziemy dalej.

godz. 8:20
Nagle, zza mojego fotela słyszę kolejne sygnały rodem z Idiana Jones. :niepewny:
Dyszenie, dyszenie... przez chwile się przestraszyłem. Okazało się, że dziewczynom nie podoba się muzyka w samochodzie.

(wyobraźcie sobie jak wyglądały moje nerwy wtedy. my to tak sobie czytamy i się śmiejemy, a postawcie się w mojej sytuacji to było tak na maksa [cenzura]ące, że...)

Dobra. zmieniliśmy muzykę na taką jak im odpowiadała.
Śnieg nawala. 60km/h -80km/h to max co mogliśmy pojechać.

A TERAZ ZACZYNA SIĘ MOCNE !!! :cenzura:

Miejsce: Jeżowo (miejscowość między Niskiem na Rzeszowem - ok 40 km do Rzeszowa)(stacja paliw Orlen)
godz. 11:00
mój stan psychiczny: kiepski

Pytanie, dlaczego się zatrzymaliśmy.
No, raczej prosta odpowiedź.
połowa "siku"
połowa "kawa"

itd itd....

Wszyscy wiec się napoili i wysikali.
podchodzimy do samochodów i.... ?

(teraz wkraczam ja i moja gł. rola)

Podchodzę do swojego pięknego e-38 i na kluczyku naciskam otwieranie klapy bagażnika (samochód zamknięty)
w celu oczywiście schowania kurtki i wyciągnięcia picia do auta.

wyciągnąłem picie, schowałem kurtke
zamykam klape...

i...

JA [cenzura] !!!! :cenzura: :wsciekly: :mur:

[cenzura] - ZAMKNĄŁEM KLUCZYKI W BAGAŻNIKU !. :mur:

Mniej więcej kilka sekund nikt nic nie powiedział i staliśmy w bezruchu - dla mnie to było jak wieczność...

(oczywiście otworzyłem samą klape- schowałem kluczyki do kurtki i zamknąłem kurtkę w bagażniku)

bez słowa oddaliłem się z miejsca zdarzenia i czym prędzej udałem się do środka stacji/do obsługi
Opisałem zaistniałą sytuację i poprosiłem o pomoc.
Jeden z kolegów z obsługi znał jakiegoś "magika" który otwiera samochody w okolicy.
zadzwoniliśmy, ale okazało się, że nie odbiera...
naprawdę się zdołowałem. nie wiedziałem co robić.
Kolega z obsługi wymyślił, że zadzwoni do jakiegoś innego, co też podobno ogarnia.

po 40 min przyjeżdża koleś. Opel Astra I.
pocieszny wyraz twarzy, wyglądał na mechanika.
mało mówił - wziął się od razu do roboty.

Odgiął przy rancie drzwi, aby mieć miejsce na "wpuszczenie" do środka kawałka drutu i pociągnięcie za klamkę.
Okazało się, że drut jest za krótki.

ok... pojechał po następny.
Zostawił kombinerki - wiec mamy pewność, że wróci.
JA - czuję się fatalnie. Wstyd i głupio mi przed wszystkimi (w sumie 7 osób z 2 aut)
Wszyscy niby mówili, że spoko spoko, ale mi było na maksa głupio.
po 30 min wrócił koleś - kolejna próba z innym drutem.
wszyscy na maksa wyczuleni na sukces.
Facetowi udaje się złapać za klamkę, ale okazuje się, że drut za miękki i się ugina - nie daje się pociągnąć za klamkę.
(nam już kończą się fajki...)

wszyscy na maksa zdołowani. :looka:
zaczynami myśleć, jak dotrzeć nad Solinę wpierw rozwiązując nasz problem.

dobra - myślę sobie.
wybijam szybę - do Rzeszowa 40km - od razu może uda nam się tam zamontować nową.
JEDNAK coś mnie tknęło i dzwonie do Jacka z lubelskiego klubu bmw (pozdrowienia dla Was)
i Jacek mnie uświadamia, że wybicie szyby nic nie da.
jeżeli zamknięte auto jest z pilota, to od środku nie da się otworzyć.
Ja na maksa dół.
Nie powiedziałem tego od razu swoim kompanom z podróży, bo żyła we mnie iskierka nadziei, że ten magik otworzy te drzwi tym cholernym drutem.
Niestety - sytuacja nie rozwijała się na dobrze.
Magik pojechał i przysłał swojego jakiegoś przydupasa, który tą samą metodą próbował otworzyć drzwi, lecz miał najlepszego druta jakiego widziałem...
tym swoim wielkim drutem wymachiwał będąc w środku.
udało się złapać za klamkę i kilka razy pociągnąć.
Dla mnie widok jak wyrocznia - nie można otworzyć drzwi od środka = zabijmy go i zakopmy.

nie poddawaliśmy się !
wszyscy uruchomili swoje kontakty bardziej lub mniej legalne (co mnie trochę zdziwiło [z kim ja jade?!])
w końcu dostałem nr od swojego Ojca (z tego miejsca mu za to dziękuje serdecznie)
do jakiegoś magika z Rzeszowa, który otwiera zatrzaśnięte kluczyki.
Miałem nadzieje, że tym razem będzie to "magik-magik" a nie "magik-druciarz"
Zadzwoniłem do tego magika-magika i przebieg rozmowy był dość interesujący.

wybieram numer...
sygnał...
-Halo (usłyszane)
- Witam, Tomek z tej strony. Czy dodzwoniłem się do człowieka, który otwiera zamki samochodowe ?
- tak. jakie to auto ?
- BMW e38 (odpowiadam grzecznie...)
- niedobrze, - ciężko otworzyć to auto,
- wiem, już jeden próbował drutem (przerywając)
- haha - śmiech. - nie da się w tej sposób otworzyć tego auta proszę Pana,
ale mój syn potrafi otwierać takie beemki.- jest teraz na uczelni, muszę do niego zadzwonić.
jak odbierze i będzie mógł - to pomożemy.
proszę czekać na mój telefon.
- dziękuje (odparłem cichym głosem...)
cisza... :luka:

podzieliłem się tą nowiną z resztą ekipy.
nie wierzyli za bardzo, że przyjedzie ktoś kto będzie umiał otworzyć to auto
(byli zrezygnowani po ostatnich 2 próbach)

(ja tę historie i tak skracam - nie opisałem jeszcze moich 2 innych telefonów do przeróżnych magików, albo jak przypadkiem pojechaliśmy do tego od druta ;p)

Dzwoni telefon !
cisza...
odbieram.
- Witam, syn może wyjść z uczelni. Gdzie Pan jest. możemy przyjechać...
- Witam, jestem w Jeżowie miedzy Niskiem a Rzeszowem na stacji Orlenu.
- proszę szykować 250 zł i jesteśmy w drodze...
- dobrze, dziękuje - czekamy...

Wszedłem do środku i dziele się dobrą nowiną.
nagle zaczęła się dyskusja o "specjalistach"
stwierdziliśmy, że powinni przyjechać autem równie dobrym jak e-38 albo lepszym
w garniturach i białych rękawiczkach - bo druciarze nie mają tu czego szukać.
Prawie zrobiliśmy zakłady o to, jakim autem przyjedzie.
Najbliżej był właśnie Bartek który stwierdził, że przyjadą Golfem III.
Czekamy, czekamy.
Nagle telefon.
-Słucham
-my już dojeżdżamy na stacje. - czerwony golf.
-dobrze, dziękuje.

wjeżdża czerwony golf ale IV.
(pomyślałem, że całkiem spoko, dobrze, że to nie golf I albo polonez)
podjeżdżają pod moje srebrne 7er a ja na ich drzwiach czytam:
"licencjonowany włamywacz"
zabrzmiało nieźle.
Ale moja nadzieja się obudziła kiedy wyciągnęli z bagażnika naprawdę dużo sprzętu
super popakowanego w profesjonalne walizeczki.

No i rzeczywiście.
2 gości jestem starszej daty i jego młody syn.
Bez zbędnego gadania wzięli się do roboty.
zdemotywowani trochę faktem, iż kluczyki są w bagażniku.
Młodszy z nich zabrał się do roboty.
Chciał otworzyć zamkiem w drzwiach kierowcy.
a tu -DÓŁ ! zapomniałem, że ten zamek nie działa.
powiedziałem im o tym - no i nadzieja umarła.
oprócz chyba tego młodego, który nic nie powiedział, tylko robił swoje.
i słuchajcie... naprawił zamek jakimiś micro-chirurgicznymi sztuczkami.
i zabrał się za otwieranie.
atmosfera gorąca, mimo, że na dworze minusowa temperatura i spore opady śniegu.
po 2, momentami 3 urządzenia włożone do wkładki zamka.
Ja, Bartek i Paweł stoimy obok auta i z niecierpliwością czekamy na rozwój akcji.
po 3-4 minutach nagle młody osobnik ubrany na czarno w kapturze z Ojcem przekręca CAŁY zamek w odwrotną stronę niż powinien. Ja mina zaskoczenia, Bartek mina smutku. a Starszy Pan ze stoickim spokojem stwierdził zamachując się ręką:
"już otwarte - spokojnie". Zza mojego prawe ramienia wydobył się okrzyk zwycięstwa lub czegoś innego :P - oczywiście to był Bartek. :hurra:
no i stało się, przekręcili zamek w drugą stronę.
Alarm się włączył, wszystkie szyby zjechały w dół i drzwi się otworzyły.
podbiegłem do bagażnika - otworzyłem i wyciągnąłem kluczyki.
Ogólnie wielka euforia i zadowolenie. :hurra: :)

godz. 14:30 otwarcie auta

Pytam się Starszego Pana ile za usługę płace. Stwierdził, że 250 zł + 50 zł za naprawę zamka, ale niech będzie już 250 zł.
Zapytałem czy są jakieś zniżki dla biednych studentów. w odpowiedzi usłyszałem, że biedny student "siódemką" nie jeździ.
bez gadania wypłaciłem 250 zł i pojechali. :/

JEDZIEMY DALEJ ....

Jakoś 60 km przed naszym celem (czyli Berezka-Pończyk-Solina)
postanowiliśmy zatrzymać się przy sklepie...

zatrzymaliśmy się.
standardowo.
Sikanie, batonik, picie, fajka...
wsiadamy, wyjeżdżamy z parkingu
i co się okazuje ?

NIE DZIAŁA MI SKRZYNIA BIEGÓW - JA [cenzura] !!!! :mur:
załączyłem "D" i działał mi tylko 1 bieg.
R nie działał....
PO kilkuset metrach zatrzymaliśmy się na poboczu i poinformowaliśmy 2 ekipę, że mamy problem z furą.
zjechali gdzieś w boczną drogę.
Ja zgasiłem i odpaliłem od nowa auta z nadzieją, że to coś pomoże.
NIC - podjechaliśmy na 1 biegu do nich i staneliśmy na awaryjkach.
Dzwonie do Jacka (mastera-mechanika od bmw)
Stwierdził po przekazanych mu przeze mnie objawach, że skrzynia padła i daje 1% szansy, że jak odłączymy akumulator, to MOŻE to coś poprawi.
Okazało się, że jak jestem tak dobrze przygotowany (czyli ten cały szpadel, piach itd.) ale NIE MAM klucza aby odkręcić klemę.

DÓŁ na maksa.

zatrzymywaliśmy jakiś ludzi... w końcu zatrzymała się jakaś kobieta ze starej vectry, która miała klucze (ciekawe po co jej klucze) i odkręciliśmy aku.
Odczekaliśmy swoje (czyli minute) pełni nadziei, podłączyliśmy wszystko z powrotem i sprawdzamy...

Oczywiście nic to nie dało i nie mogliśmy jechać dalej.
no to szybki pomysł - chyba trzeba się holować.
ALE co się okazuje ?!
u Pawła w samochodzie jest uszkodzony wkrętach i nie ma za co pociągnąć (nie było też haka)
no mega mega dół.
(pomyślcie jak się musiały zachowywać te dwie niewiasty co wiozłem z tyłu)
Dobra, dzwonie do Jaca - szybkie pytanie co robić.
Stwierdził, że moje kawałek przejechać na tej 1, ale żeby nie przeginać pały.
Myślę sobie - 50 km do końca. No trzeba jakoś dojechać (już się robiło ciemno)
wsiadamy i jedziemy.
jechaliśmy ok 40km/h...
za 3-4 km stwierdziliśmy (dogadując się przez cb), że to wszystko nie ma sensu i niech Paweł zabierze ode mnie z auta te dwie istoty.
tak też się stało. bliźniaczki wysiadły - w zamian dostaliśmy Karola. (jak się później okazało - niezły survivalowiec. (chłopaki jak będziecie to czytać, to miałem na myśli ten moment, co Karol wręcz wbiegł po linie w Jaworze:P)

no i dobra - oni pojechali, my po fajce i jazda.
jedziemy tą 1 te 40km/h...
po jakiś 8 km nagle skrzynia zaczęła zmieniać biegi :P
Wszyscy w aucie w szoku.
Zaczęliśmy się śmiać, że jak dobrze pojedziemy to dogonimy Pawła.
Ja miałem też myśl, że póki działa to jadę tak dobrze, jak się tylko da.
Pojechaliśmy jeszcze skrótem, który znałem i można powiedzieć, że dojechaliśmy niemalże w tym samym momencie z lekką przewagą Pawła :P.

zadowoleni, ale zmęczeni, a raczej wkurwieni.
Wszyscy przestraszeni, głodni, zadymieni dojechaliśmy do Berezki - miejsca snu.
2 ekipy były już ok 13:00 ;p wiec najlepsze pokoje teoretycznie pozajmowane.
strasznie się o nas martwili - nawet dostaliśmy zjebe, dlaczego tak długo, co się stało,
dlaczego bliźniaczki u Pawła itd itd...(pozdrowienia dla Beatki)

tam minął 28.12.2009


Miejsce: Berezka-Polańczyk woj. podkarpackie
Czas: 29.12.2009 godz. 11:00

Wstaliśmy.
Mega zmęczeni jeszcze po wczorajszym dniu.
Ja od rana za telefon. Ojciec, Jacek, Mechanik, Holownik itd itd.
W końcu decyzja.
że jak się udało przełączyć na chwile to, żeby spróbować wracać 2 stycznia "na kołach"


29 Grudnia minął pod znakiem nabijania się ze mnie, że taką mieliśmy przeze mnie podróż.
(przeżyłem)


Miejsce: Berezka-Polańczyk
Czas: 30.12.2009

Myślałem, że to będzie zwyczajny-kolejny dzień w Berezce...
ale nie. [cenzura] - jakby było normalnie to by się świat zawalił.
Ale do rzeczy.

Omijam już historie bez sensownej podróży do tesco na Słowacje (nie miałem autorytetu w sobie, aby ich przekonać, że to pomysł do dupy)
pół dnia zmarnowane. wkurwieni ludzie itd itd.

Ale do rzeczy.
Później postanowiliśmy ruszyć auto z Bartkiem.
Tak wiec pomyśleliśmy, że pojedziemy nad Soline.
Ja, Bartek i Karol wpakowaliśmy się do 7er i pojechaliśmy do naszego celu.

Dojechaliśmy nad Soline i z powrotem bez problemów.
Biegi się zmieniały - wszystko działało poprawnie.
Tylko po odpaleniu biegi załapywały po jakiś 100 metrach.
ale bezpiecznie wróciliśmy - wiec luzik.

30 Grudnia zaczęła się tak zwana historia w historii.
Oczywiście też kiepsko się kończąca.
Mianowicie.
30 Grudnia to był dzień, w którym Gospodarz ośrodka wypoczynkowego postanowił zrobić dla wszystkich ognisko integracyjne.
Brzmiało nieźle. ale myślałem od razu, że będzie sztywno i tak będzie podział na swoich i nie swoich itd itd.
3 czy 4 domki na ośrodku w sumie 35 osób.
i co się okazuje po chwili ?
WSZYSCY Z LUBLINA ! :P
Całkiem przypadkiem do tego samego gościa zjechało 35 osób z Lublina.
Jak już wszyscy zeszli do wielkiej altany i mogliśmy na siebie spojrzeć - wyszło, że nikt się nie zna (z tych 3 różnych obozów)
czym prędzej się przywitaliśmy, dwa słowa o sobie. Przysiadka, papieros, piwko i smażalnia...
Niby spoko spoko.
no i tutaj zaczyna się mój kolejny smutny epizod sylwestrowy (wówczas jeszcze nie wiedziałem, że tak to wyjdzie)
Poznaje pewną Panią, całkiem przypadkiem siedliśmy obok siebe...)

(chłopaki, mam nadzieje, że tego jej nie wyślecie, dlatego postanowiłem nie zmieniać jej imienia, tak jak i naszych nie zmieniałem).

no wiec poznałem Justynę. Sympatyczną, miłą dziewczynę. :serce:
Wówczas w mojej głowie nic nie świtało, mimo kilku cech, które mi się spodobały.
takich jak głos i włosy
(dobra chłopaki - tutaj podchodzić będzie trochę romantykiem - no ale taki jestem i chciałem dokładnie opisać tę historie "ja [cenzura]...")

nic wielkiego się nie wydarzyło w sumie. Poznaliśmy się - pogadaliśmy.
w międzyczasie z ekipy Justyny poznałem Adama (z tego miejsca serdecznie Cię pozdrawiam)
super koleś, który później jak się okazało, jest bardzo dobrym pilotem.

Dość dobrze się z nimi dogadywałem co zaowocowało zaproszeniem do nich do domku.
Ognisko się skończyło.
wszyscy się rozeszli
My jak zwykle ze swoją ekipą poszliśmy grać w tysiaka (turnieje, naprawdę na niezłym poziomie - pozdrawiam Jarka)

Miejsce: Berezka
Czas: 31 Grudnia 2009 roku (Sylwester)
godz. 21:30

KOSZMAR MINIONEGO ROKU (i przyszłego)
miesce dokładne: altanka.

Wszyscy się zeszli.
Ognisko się pali.
Vodka się leje.
A ja dalej trzymam się swojej ekipy:
Pawła, Bartka, Karola
i nowo poznanego Adama i później Justyny.

(Omijam ten fragment w którym siada dwóch dobrych kumpli czyli ja i Bartek i obgadujemy po kolei każdą laską bo będą to może czytać kobiety i pozostanie niesmak).

Sylwester.
Muzyka.
Tańce
Rozmowy
vodka

Ja niestety jakoś nie wpadłem w ten wielki tryb imprezowania tylko wciągnął mnie strasznie kontakt z Justyną.
Dziwne - bo pierwsza myśl była taka, że dziewczyna nie w moim typie.
Urocza, ale nie w moim typie.

ale niestety. dałem się zauroczyć.
wpadłem jak śliwka w kompot.
wyłożyłem się jak marmolada na naleśniku.
(zgłodniałem...- sorry)
generalnie rzecz ujmując - wpadła mi w oko
co najgorsza - charakterem.
wiem wiem co powiecie, ale kurcze - naprawdę. zaimponowała mi swoją osobą.
kompletnie zapomniałem o swoim BMW.
Jakby moje serce zmieniło podejście do życia i świata.
Okazało się, że jest w nim jeszcze troszeczkę miejsca na kobietę.
Cieszyłem się każdą chwilą z nią.
Czułem się jak na OS'ie pokonując kolejne kilometry.
Strasznie podekscytowany, podniecony.
Świat się skurczył tylko do nas. - to tak jakbym widział przed sobą tylko tę drogę odcinka specjalnego i nic wiecej
Nic dla mnie nie istniało innego. :serce: :serce: :serce:

Godz. 24:00
Północ
NOWY ROK

My petardy - miejscowi zimne ognie
każdy uśmiech na twarzy.
Szampany się leją
(dzięki Paweł za partie tysiaka o 23:51) :P
Składamy sobie życzenia itd itd.

Generalnie bardzo fajnie.
ale ja...
Ja myślałem tylko o tym, aby wrócić do rozmowy z Justyną
składałem te życzenia i myślałem o niej.
W końcu ona. NASZA KOLEI na składanie sobie życzeń.
mówiłem to, co mi przychodziło do głowy, szczerze życzyłem jej dobrze.
bez "dużo zdrowia i bez dużo szczęścia"
Mówiłem "dużo miłości" - myśląc o sobie...

Początek nowego Roku minął mi super.
wróciliśmy do rozmowy.
Super miła atmosfera.
spacer.

Później 4:45 graliśmy w tysiąca z nową ekipą.
O ! I przepraszam w "kenta" też
z tego miejsca pozdrawiam Mariolke (albo nie pozdrawiam)
Bartek, Paweł, Karol, Weronika, Adam, Mariolka, .... Ja i Justyna.
było super.
później w tysiąca - ja oczywiście z Justyną w parze...
Bartek - mój serdeczny kolega przyjaciel niestety się zmył ale mu wybaczam, bo miał ważny temat wówczas do ogarnięcia (HAHA)
Unosiłem sie 2 cm nad łóżkiem - a Justyna wraz ze mną. :serce:

Nie pamiętam już o której ale poszliśmy spać.
ładnie się pożegnaliśmy i było wszystko OK.

Teraz powinienem opisać dlaczego nie było Bartka (bo już wiem)
ale myślę, że jakbym napisał to by się przestał do mnie odzywać :P

Miejsce: Berezka
Czas: 01.01.2010 - NOWY ROK
Godz. jakoś po 11:00

Poszedłem do domu nowej ekipy (do ekipy Adama i Justyny)

Skróce Wam tę historie.
Przychodziłem do nich 4 czy 5 razy w ciągu tego dnia.
przed ostatnim razem udało mi się wyciągnąć mój obiekt westchnień na spacer.
Znów było super.
Jej głos, i to co o sobie mówiła.
Czułem się ... właściwie nie do opisania.
Czułem się tak jakbym chciał się czuć - swobodnie. luźno.
Słuchałem - z każdym wypowiadanym słowem, z każdą historią poznawałem jej kolejny procent.
i budował się we mnie obraz czegoś wspaniałego.
I czułem się Jak Adaś Miauczyńśki w Dniu Świra, który siedzi na plaży ze swoją ukochaną.
Czułem się, tak jak on. nie musiałem nic mówić. Wszystko było jasne. rozumieliśmy się bez słów.
Wystarczyło, że była i na mnie patrzyła. skupiała na mnie swoją uwagę.
Byliśmy jak niebo i ziemia łączące się na horyzoncie...
Patrząc na nią już myślałem o następnym spotkaniu.
Czułem i wiedziałem, że każda chwila jest ważna
Nie mogłem dopuścić do tego, aby po spotkaniu ze mną nie odchodziła trochę szczęśliwsza. :serce:

ehh...

późna nastała pora.
Rozeszliśmy się do swoich domków z uśmiechem na twarzy.


moja fascynacja rosła z minuty na minute.
Tak podekscytowany poszedłem spać i oczekiwaniem następnego spotkania i nowego kolejnego dnia 2 stycznia.


Miejsce: Berezka
Czas: 02.01.2010
Misja: Powrót do domu.

Zdążyłem dosłownie ułamkami sekund.
Wychodziłem spod prysznica, kiedy przyszła...

to była ona.
uśmiechnięta, przywitałem ją w drzwiach z Adasiem.
Oni już jechali do Lublina...
My niestety byliśmy w tyle w porządkowaniu domku.
Pożegnaliśmy się. (mieliśmy już do siebie nr telefonów - jak to się stało, że dostałem ten nr to oddzielna historia)
umówiliśmy się na telefon.

Szkoda, pomyślałem, bo chciałem wracać z tamtą ekipą - zawsze raźniej.
plus możliwość porozmawiania z Justyną.


no nic - spakowaliśmy się. posprzątaliśmy.
pakujemy się do fur itd.
Nagle mnie olśniło, że przecież nie działa u mnie skrzynia biegów.
Kompletnie o niej zapomniałem.
Jednak nie chciałem pogarszać i tak już smutnej atmosfery związanej z wyjazdem i powrotem do Lublina, że postanowiłem nic nie mówić w temacie i żyć nadzieją, że będzie OK.

Chyba Bóg wysłuchał mych modlitw i nie musiałem już wracać z bliźniaczkami.
w zamian dał Sylwię.
Nie odezwała się słowem przez całą drogę, a od połowy zasnęła.

(Bartek tez mało mówił - HAHA)

no, ale do rzeczy.
Wyruszyliśmy - w sumie sami.
bo 2 ekipy musiały jechać inną drogą.
A z kolegi Adrian, którym tym razem miał być ze mną "w parze" do powrotu spieszył się ze względu na chorobę swojej Beatki - jasna sprawa.

tak czy siak - fura działała.
Zmieniały się biegi, wszystko ok.
ostatecznie trochę podgoniłem i spotkaliśmy się w Lesku
Na stacji benzynowej.
Ostatnie pożegnanie nowo poznanych ludzi.
Uściski, podziękowania (podziękowania napisze na końcu)

w drogę - skrzynia dalej działa.

kontaktują się z nami ludzie z drugiej ekipy - Adaś i Justyna, że byli nad Soliną i w sumie wyjechali dopiero teraz.
Stwierdziliśmy, że jak szybko pojada, to nas dogonią i będzie wracać razem.

no i TERAZ NAJLEPSZE.

RZESZÓW.
Bartek wpada na pomysł, żeby zatrzymać się na kawę.
Nauczony doświadczeniem, żeby nie gasić silnika, bo przestanie działać (jak już się załączało, to działało do końca)
siedziałem w aucie i czekałem na nich.
Sylwia i Bartek wrócili (oddzielnie:P) i chcemy jechać.
NAGLE - nie działa. znowu tylko 1 bieg.
myślę sobie - JA [cenzura] !!!!.

na maksa wkurwieni i przerażeni perspektywą wracania na 1 biegu do Lublina wyjechaliśmy ze stacji.

15km za Rzeszowem zatrzymaliśmy się w Restauracji Dwa Trabanty,
a właściwie, we włoskiej knajpie a konkretnie pizzeri, z polskim włascicielem, sprzedającym egipskie kebaby, pierogi ruskie a to wszystko rozwozili niemieckimi trabantami. paradoks - no ale to polska.
(knajpa nie nazywała się dwa trabanty jakby co - pozdrawiam Adasia :P)

zdołowani, ale najedzeni poczekaliśmy chwile na drugą ekipę.
Przyjechali. 2 auta z czego w jednym ona - dziewczyna na którą czekałem.
Justyna.
przez chwile mogłem zapomnieć o skrzyni i pocieszyć swe serce i dusze Justyną.

Nie trwało to niestety zbyt długo, bo wszyscy już chcieli wracać.

wsiadamy - odpalamy.
Lekka nadzieja, że może będzie dobrze...
NIE - jednak nie.

Tylko 1 bieg.

155 km do Lublina.
ruszamy.

Przez kolejne 155km cisza w samochodzie z nadzieją, że bieg się zmieni.

Jechałem najszybciej jak się dało.
Zrobiłem straszne zamieszanie na drodze wolną jazdą.
Było mi bardzo wstyd, że tak [cenzura]łem innych - wiadomo, niespecjalnie.
Kiedy mogłem - informowałem wszystkich na CB, że mam problem i żeby mnie wyprzedzali.
no i tak jeżdżąc między 40km/h przyspieszając na maksa do 65km/h minęła nam droga. (nie zwymiotowaliśmy)

Co do mojej przyszłej/byłej wielkiej miłości życia.
Na drodze spotkaliśmy się jeszcze 2 razy zatrzymując się na fajkę.
krótkie rozmowy i jazda dalej.
oni pojechali swoim tempem.
By ciśneliśmy na 1 biegu między 50-65km/h do odcinki.

Wieczór.
Dojechaliśmy.

aby zapomnieć o tych strasznych przygodach (wtedy jeszcze historia Justyny nie była straszna) poszliśmy z Pawłem i Bartkiem na bilard.

a teraz ?
teraz jest tak, że ja [cenzura].
Auto poszło do serwisu.
Koszt skrzyni 1400 zł + robocizna, plus olej. w 2000 zł się zamykam.

ale teraz NAJGORSZE.

dzisiaj jest 9 stycznia.
Mija równo tydzień od kiedy ostatni raz widziałem Justyne i... slyszałem.

zero kontaktu. nic a nic.
zero odpowiedzi na moje wiadomości.
i kurcze wiecie....

i znów czuje się jak Adaś Miauczyński.
że to jednak sen, pierdolony sen z którego się obudziłem. i znów jest nie tak.
znów napierdalają młoty, psy srają pod nogi, chodniki zajebane...
[cenzura] - co to za kraj co za ludzie.
czy kiedyś będzie normalnie ?
Czy u mnie będzie kiedyś normalnie ?

pojechałem na 5 dni w Bieszczady odpocząć.
pojechałem jako zwykły prosty facet.
a wróciłem i jestem gołym przestraszonym chłopcem z wojny.
zmęczonym, zmarźniętym, przestraszonym.
straciłem wszystko.
straciłem miłość swojego życia,
straciłem auto,
czas i pozytywne emocje

i tak sobie teraz myślę...

Czy świat umrze trochę, kiedy ja umrę... ?



....

Podziękowania:
Bartek - dzięki Stary, że ze mną wytrzymałeś i wspierałeś przy tych trudnych chwilach.
Paweł - dzięki, że Cię poznałem i spędziliśmy super świetnie czas nie tylko przy kartach.
Adaś - dzięki, że Cię poznałem i wysłuchiwałeś plątaninę moich emocji związku z Justyną i dawałeś dobre rady.
Jarek - dzięki, że pokazałeś mi jak się naprawdę wygrywa w tę grę
Karol - dzięki, że wytrzymałeś moje: "no [cenzura], graj" wtedy gdy myślałeś, co rzucić.
Sylwia - dzięki, że siedziałaś cicho w samochodzie :P

grupowo dziękuję;
Bartkowi, Pawłowi i Adamowi - że dzięki Wam wytrzymałem z tą resztą ekipy. za wsparcie duchowe,
za dobre słowo.

Domyślam się, że Paweł mi dziękuje, za to, że go w czymś uświadomiłem - nie ma sprawy Stary :P
Domyślam się, że Bartek mi dziękuje, że wysłuchałem go i zrozumiałem to co zrobił i nie wygoniłem go z pokoju i dalej się przyjaśnimy - spoko ziom. zrozumiałem.
z tego miejsca dziękuje też Bartkowi, że mimo jednego celu wyciągnął rękę - wiesz oco chodzi Stary - dzięki.
Domyślam się, że Adam mi dziękuje, że zdobył nowego super kumpla, że w końcu się przy nim uśmiecham :P.


Dziękuje Justynie, za wspólnie spędzone chwile.
za spacery, za jej spojrzenia, słowa... ehh - trzymaj się ciepło !.

PS.

Dziękuje sobie samemu, że jeszcze jestem i odważyłem się wszystko opisać.
Dziękuje, sobie za kolejne doświadczenie. opłakuje złamane serce i walczę, aby trwać dalej !
trzymajcie się - hej...

_________________
jestem wielkim fanem car detailingu :P
"Gdy mężczyzna utrzymuje kilka samochodów, to jest to dla niego uczuciowy odpowiednik haremu."


Góra
 Zobacz profil Wyślij e-mail  
 
 Tytuł: Re: moja historia Sylwestrowa[tylko dla dorosłych]JA [cenzura]
PostNapisane: 9 stycznia 2010, 19:01 
Offline
Przyjaciel forum
Avatar użytkownika

Wiek: 49
Posty: 1855
Lokalizacja: Krk - Bobrza Góra :P
Moje BMW: e39 525d
Kod silnika: m57
LU3710M, urzekła mnie twoja historia :padam:


p.s. jedna rzecz mnie b.zaintrygowała:
jaki
LU3710M napisał(a):
ważny temat wówczas do ogarnięcia
miał Bartek??? :niepewny:

_________________
ex - e36 320i


Góra
 Zobacz profil Wyślij e-mail  
 
 Tytuł: Re: moja historia Sylwestrowa[tylko dla dorosłych]JA [cenzura]
PostNapisane: 9 stycznia 2010, 19:06 
Offline
Przyjaciel forum
Avatar użytkownika

Posty: 10112
Lokalizacja: Warszawa
Moje BMW: M4 M6
a kto mi podziękuje że chciało mi się to wszystko przyczytać :znudzony:

_________________
http://www.andrew-performance.pl


Góra
 Zobacz profil Wyślij e-mail  
 
 Tytuł: Re: moja historia Sylwestrowa[tylko dla dorosłych]JA [cenzura]
PostNapisane: 9 stycznia 2010, 19:10 
Offline
Uzależniony od forum :)
Avatar użytkownika

Posty: 15986
Lokalizacja: Los Santos
Moje BMW: E30 E46 E83
Kod silnika: M20B25 FTMW!!!
Garaż: ᶘ ᵒᴥᵒᶅ
Dzięki za zmarnowanie kilku minut na przeczytanie historyjki bez zakończenia!!!!

_________________
BMW z duszą skończyły się na Kill 'em All.
Obrazek
Było: '92 E36 320i 2d diamantschwarz/stoff anthrazit; '98 E46 323i 4d farngruen/leder hellbeige, '97 E36 323i->328i 2d arktissilber/leder montana schwarz
Jest: '90 E30 325i 2d diamantschwarz/leder bison schwarz (M3), '05 E46 330ci stahlblau/leder schwarz, '08 E83 X3 3.0si alpinweiss 3/leder nevada tabak


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł: Re: moja historia Sylwestrowa[tylko dla dorosłych]JA [cenzura]
PostNapisane: 9 stycznia 2010, 19:11 
Offline
Przyjaciel forum
Avatar użytkownika

Posty: 10112
Lokalizacja: Warszawa
Moje BMW: M4 M6
TomekB napisał(a):
Dzięki za zmarnowanie kilku minut na przeczytanie historyjki bez zakończenia!!!!



ty przynajmniej szybko czytasz. . . mniej życia straciłeś niż ja :cisza: :rotfl:

_________________
http://www.andrew-performance.pl


Góra
 Zobacz profil Wyślij e-mail  
 
 Tytuł: Re: moja historia Sylwestrowa[tylko dla dorosłych]JA [cenzura]
PostNapisane: 9 stycznia 2010, 19:19 
Offline
Przyjaciel forum
Avatar użytkownika

Wiek: 42
Posty: 3235
Lokalizacja: Zabrze/Ludwigshafen
Moje BMW: Było E39. Jest E88
Kod silnika: N52B30
Garaż: viewtopic.php?f=6&t=171542
Warto czytać?

_________________
---->>>https://www.bmw-sport.pl/viewtopic.php?f=6&t=171542<<<----


Góra
 Zobacz profil Wyślij e-mail  
 
 Tytuł: Re: moja historia Sylwestrowa[tylko dla dorosłych]JA [cenzura]
PostNapisane: 9 stycznia 2010, 19:20 
Offline
Zacna persona forum

Posty: 1927
Lokalizacja: a stund :)
:przestraszony: ze tez Ci sie chciało :) a moglbys tak 1 zdaniem napisac punkt kulminacyjny :P ?

_________________
Obrazek
GeRmAn STyLe~~NiSko i SZeRoKo


Góra
 Zobacz profil Wyślij e-mail  
 
 Tytuł: Re: moja historia Sylwestrowa[tylko dla dorosłych]JA [cenzura]
PostNapisane: 9 stycznia 2010, 19:24 
Offline
Przyjaciel forum
Avatar użytkownika

Wiek: 36
Posty: 15835
Lokalizacja: Gdynia
Moje BMW: M3
Kod silnika: S65B40
Spoko historyjka, mogę Cię pocieszyć, że ten rok również dla mnie zaczął się NIEZMIERNIE chujowo, najgorzej ze wszystkich lat, jakie pamiętam. Po 3 latach rzuciła mnie dziewczyna, jestem w szarej dupie z uczelnią, a sesja i terminy projektów tuż tuż, do tego rozchorowałem się i nie mam na nic siły, ani chęci, na domiar złego zaprzestałem treningów aby właśnie mieć więcej czasu na uczelnię, ehh. No, ale cóż, życie toczy się dalej, chyba byłem już w gorszym gównie i się z niego wyczołgałem, teraz też dam radę, podobnie jak i Ty.

_________________
Piszę jak jest.

Bezpośredni link do galerii Audi S4 Łepka —> viewtopic.php?f=55&t=173434

Jeszcze nie witom, a już żegnom.:
WitoM napisał(a):
Ja póki co galerii M4 nie planuje bo jestem zajęty słuchaniem dziwieku silnika z głośników


Argumentum ad maiorem:
DamianTra napisał(a):
Kolego jestem inzynierem. Naukowcem. Nie bazuje na sci-fi, autobiografiach czy jakiejkolwiek nie naukowej literaturze w celu wyksztalcenia swiatopogladu...


Góra
 Zobacz profil Wyślij e-mail  
 
 Tytuł: Re: moja historia Sylwestrowa[tylko dla dorosłych]JA [cenzura]
PostNapisane: 9 stycznia 2010, 19:25 
Offline
Uzależniony od forum :)
Avatar użytkownika

Posty: 15986
Lokalizacja: Los Santos
Moje BMW: E30 E46 E83
Kod silnika: M20B25 FTMW!!!
Garaż: ᶘ ᵒᴥᵒᶅ
GP-T1000 napisał(a):
Warto czytać?


Niewarto. Ja cały czas miałem nadzieje na jakieś wstrząsające zakończenie, nie wiem, że może laska się okaże "strażaka" mieć albocoś.
A tu nawet zwykłego zakończenia pod pierzyną nie było :(

_________________
BMW z duszą skończyły się na Kill 'em All.
Obrazek
Było: '92 E36 320i 2d diamantschwarz/stoff anthrazit; '98 E46 323i 4d farngruen/leder hellbeige, '97 E36 323i->328i 2d arktissilber/leder montana schwarz
Jest: '90 E30 325i 2d diamantschwarz/leder bison schwarz (M3), '05 E46 330ci stahlblau/leder schwarz, '08 E83 X3 3.0si alpinweiss 3/leder nevada tabak


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł: Re: moja historia Sylwestrowa[tylko dla dorosłych]JA [cenzura]
PostNapisane: 9 stycznia 2010, 19:25 
Offline
Uzależniony od forum :)
Avatar użytkownika

Posty: 17755
Lokalizacja: Ciućkowo
Moje BMW: E46 325 CiA
Garaż: https://bmw-sport.pl/viewtopic.php?f=6&t=170039&start=0
Ty no ale wyruchałeś bliźniaczki czy Justynę bo się pogubiłem ?

_________________
I Don`t Suffer From Insanity... I Enjoy Every Minute Of It..
Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij e-mail  
 
 Tytuł: Re: moja historia Sylwestrowa[tylko dla dorosłych]JA [cenzura]
PostNapisane: 9 stycznia 2010, 19:26 
Offline
Przyjaciel forum
Avatar użytkownika

Wiek: 34
Posty: 8590
Lokalizacja: Lublin
Garaż: 93' E36 Sedan Calypsorot
http://bmw-sport.pl/viewtopic.php?f=6&t=107879

99' E46 Coupe Topasblau
http://bmw-sport.pl/viewtopic.php?f=6&t=119679

07' CLS W219 7G-Tronic
http://bmw-sport.pl/viewtopic.php?f=55&t=151028

04' C200 Kompressor Polift
Mi zeszło nieco dłuuuuuużej niż jak w/w kilka minut... ;)
LU3710M, Ziomek... + Za to, że miejsca zdarzeń działy się w moich okolicach (czyt. "Ogarniam nie musząc tam być") (znam te ulice W Lublinie, wspomniane stacje benzynowe, i miejscowości na trasie) Więc fajnie się czytało...
drugi + za to, że chciało Ci się w ogóle to pisać :!:
A tak w ogóle to ile Ci paliła ta e38 jadąc taką trasę katując ją na 1 biegu? :dobani:
Wniosek: nie masz szczęścia do kobiet, ponadto zraniłeś swoją 7-er zapominając o niej i jej problemie ze skrzynią.

_________________
"Nie sztuką jest zwrócić uwagę swoim autem spojlerami i laminatami, sztuką jest zrobić to bez nich"
Obrazek
Był: 93' E36 Sedan 316i Calypsorot Metallic - Bimbrowóz (2009-2012)
Był: 99' E46 Coupe 320Ci Topasblau - Smerfeta (2012-2015)
Jest: 07' Mercedes-Benz CLS W219 320CDI 7G-Tronic - Czarna Locha (2015-Obecnie)


Góra
 Zobacz profil Wyślij e-mail  
 
 Tytuł: Re: moja historia Sylwestrowa[tylko dla dorosłych]JA [cenzura]
PostNapisane: 9 stycznia 2010, 20:13 
Offline
Forumowicz

Posty: 318
Lokalizacja: m-w
sie czepiacie a ja się niesamowicie uśmiałem :rotfl: :rotfl:
sorry LU3710M, że mi tak wesoło ,ale rewelacja się czyta :super:


Góra
 Zobacz profil Wyślij e-mail  
 
 Tytuł: Re: moja historia Sylwestrowa[tylko dla dorosłych]JA [cenzura]
PostNapisane: 9 stycznia 2010, 20:26 
Offline
Forumowicz
Avatar użytkownika

Posty: 192
Lokalizacja: Darłowo
Moje BMW: E21, E36, E38
Kod silnika: m10
A ja lubię czytać takie historie i napiszę, że jak ktoś się zastanawia czytac czy nie to polecam.
W pewnym momencie nawet poczułem ciarki na plecach, nie pamietam już w którym ale było to coś o siódemce biednej :)
pozdrawiam i czekam na dalszy przebieg akcji bo nie wierze ze to sie tak skonczy

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij e-mail  
 
 Tytuł: Re: moja historia Sylwestrowa[tylko dla dorosłych]JA [cenzura]
PostNapisane: 9 stycznia 2010, 20:27 
Offline
Przyjaciel forum
Avatar użytkownika

Wiek: 41
Posty: 13607
Lokalizacja: WWY
Moje BMW: E38
Kod silnika: M57
Garaż: http://www.bmw-sport.pl/viewtopic.php?f ... 08&start=0
Zawiodłem się zakończeniem, aczkolwiek rozumiem Twoje rozczarowanie rozwojem sytuacji z Justyną..

Historia (poza zakończeniem) faktycznie niespecjalnie wesoła, dobrze że chociaż noc sylwestrowa spokojna (choć liczyłem na jakąś ostrzejszą akcję, mając w pamięci tytuł "tylko dla dorosłych" ). Z drugiej jednak strony to tylko zatrzasnąłeś kluczyki, padła Ci skrzyni i posłuchałeś jęków dwóch bliźniaczek :hyhy:

_________________
"Ja to chętnie napiłbym się kawy, ale wszyscy myślą, że ja tylko tą wódę, no i stawiają, a ja nie mam śmiałości, żeby im odmówić"-Jan Himilsbach


Góra
 Zobacz profil Wyślij e-mail  
 
 Tytuł: Re: moja historia Sylwestrowa[tylko dla dorosłych]JA [cenzura]
PostNapisane: 9 stycznia 2010, 20:32 
Offline
Zacna persona forum
Avatar użytkownika

Posty: 1436
Lokalizacja: Augustów
Moje BMW: e30,e36
Kod silnika: m40,m41,m43,m62
ANDREW E36 napisał(a):
TomekB napisał(a):
Dzięki za zmarnowanie kilku minut na przeczytanie historyjki bez zakończenia!!!!

ty przynajmniej szybko czytasz. . . mniej życia straciłeś niż ja :cisza: :rotfl:


DanyU napisał(a):
padła Ci skrzyni i posłuchałeś jęków dwóch bliźniaczek :hyhy:


Bobby_Valentino napisał(a):
Ty no ale wyruchałeś bliźniaczki czy Justynę bo się pogubiłem ?


:rotfl:

Historia jak to historia bez zakończenia :znudzony:

Ale komentarze :hyhy:

P.S. Pewnie ma jakiegoś strażaka :hyhy:


Góra
 Zobacz profil Wyślij e-mail  
 
 Tytuł: Re: moja historia Sylwestrowa[tylko dla dorosłych]JA [cenzura]
PostNapisane: 9 stycznia 2010, 20:34 
Offline
Częsty bywalec
Avatar użytkownika

Wiek: 114
Posty: 929
Lokalizacja: ..::RaDoM::..
Moje BMW: E36
siet....

tyle czytania :)

a myślałem że na końcu Justyna sie okaże kobiętą z siusiakiem :)


Góra
 Zobacz profil Wyślij e-mail  
 
 Tytuł: Re: moja historia Sylwestrowa[tylko dla dorosłych]JA [cenzura]
PostNapisane: 9 stycznia 2010, 20:35 
Offline
Administrator
Avatar użytkownika

Posty: 16994
Moje BMW: mityczne
Kod silnika: tłuste konie
Garaż: Było: E36 318i sedan, E36 316i Compact, E39 528i sedan, E46 328Ci, E92 325Xi
Jest: F32 420i, F32 428i
Następnym razem jedź w jakieś ciepłe miejsce.

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij e-mail  
 
 Tytuł: Re: moja historia Sylwestrowa[tylko dla dorosłych]JA [cenzura]
PostNapisane: 9 stycznia 2010, 20:43 
kto napiszse streszczenie w 3. zdaniach? :D


Góra
  
 
 Tytuł: Re: moja historia Sylwestrowa[tylko dla dorosłych]JA [cenzura]
PostNapisane: 9 stycznia 2010, 21:14 
Offline
Zacna persona forum
Avatar użytkownika

Posty: 1349
Lokalizacja: Elbląg
Moje BMW: e34, e39
Kod silnika: m50b25, m51b25
Garaż: e34 m50b25
e39 m51b25
Jeden z najdłuższych postów jakie w życiu widziałem, tylko takie ze zdjęciami są dłuższe :hyhy:

A tak poważnie to gratuluje odwagi do podzielenia się własnymi prywatnymi przeżyciami z nami :padam:
Historia niesamowita, począwszy od twins przez bagażnik i skrzynie po tą laskę,

Baby już takie są, najpierw człowieka opęta a potem się nawet nie odezwie.

Koko dżambo i do przodu, bedzie dobrze ;)

_________________
Drift the way to free my soul,
Another day, another way,
Fading into the air,
Just to stay alive...


Góra
 Zobacz profil Wyślij e-mail  
 
 Tytuł: Re: moja historia Sylwestrowa[tylko dla dorosłych]JA [cenzura]
PostNapisane: 9 stycznia 2010, 21:24 
Offline
Uzależniony od forum :)
Avatar użytkownika

Wiek: 34
Posty: 5029
Lokalizacja: DLU / dolnośląskie
Moje BMW: E36 Touring
Kod silnika: M43B18
Czyżby Bartek pokłócił się z Sylwią... :looka: :looka:

P.S Fajnie się czytało :ok:

_________________
Obrazek
Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij e-mail  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy temat Ten temat jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 125 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5 ... 7  Następna strona


Wszystkie czasy w strefie UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zalogowanych użytkowników i 66 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Skocz do:  
Powered by phpBB © phpBB Group
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL