BMW Sport

O LOL. Nie ma to jak porównać utratę pracy do komety czy wulkanu.

ciekawe czy bylbys taki madry jakby Cie to dotknelo

Co do utraty pracy to jest rozsądny argument. Nie jest konieczne żeby 30lat nie być miesiąca bez pracy, natomiast jest jeszcze małżonka/małżonek. Chyba że ktoś planuje być singlem do końca życia. Jak będzie 5 miechów bez pracy... może sprzedać auto i kupić poloneza za 1000zł na okres przejściowy. Sam się nad tym zastanawiam. Sprzedałem właśnie Nissana i na 99% nie uda mi się znaleźć drugiego auta w tym miesiącu... a może kupie dopiero w kwietniu. Zastanawiam się co robić? Przeboleć się komunikacją czy kupić Poldka/Cieniasa/Golfa2 za 1000-1500zł na 3 miechy. ŻYCIE.

Brać 335i Jak weźmiesz mniejsze, później będzie 'szkoda ze nie 306KM'.

Zainwetuj w komunikacje miejska jak to tylko 2-3miesiace. Przezyjesz.

ja jak sprzedalem auto tez mialem podobny dylemat.

JEsli autobusy , tramwaje ci pasuja to jest to do przezycia

Jak ma się dobry dojazd i nie dużą odległość do przystanków to jak najbardziej da się jeździć komunikacją miejską, powiem więcej, jak miałem lepszy dojazd to sam tym jeździłem bo autem bym jechał raz że dłużej, dwa nie miałbym gdzie to postawić.

A propos utraty pracy czy meteorytu. A co za różnica?
Powiem więcej, lepiej jak spadnie meteor. Może nie trafi w robotę.

Przy grubym kredycie na dom/mieszkanie nie ma się oszczędności bo nie ma jak ich mieć. Utrata pracy=brak płynności finansowej, jak trwa dłużej niż miesiąc to lina.

nie kazdy ma mozliwosc zycia bez samochodu

jest takie slowo ironia czy jakos tak
mozliwosc utraty pracy-nie bierz kredytu
mozliwosc zepsucia samochodu-nie kupuj go
mozliwosc ze zona zdradzi -nie zen sie
mozliwosc polamnia nog-nie uprawiaj sportu
mozliwosc............
panowie klasc sie do grobu a nie na forum siedziec
jak bym mial wasze podejscie do zycia to bym sie powiesil bo nie wiadomo co by mnie moglo spotkac złego

Upatrzone auto ma 326KM i silnik V8 a także nie ma dachu



Jedyny minus 15min z buta z domu na peron. a raczej ta odległość RANO.

No to sprawa jasna



Miesiąc można się i 635 przebujać

Kyo prosze nie załamuj mnie ,chociaz Ty...
dom/mieszkanie mozna sprzedac splacajac kredyt
mialem juz rozne kredyty , wtym slynna alicje pkobp ,ktora mnie zarzynala....pozbylem sie jej razem z mieszkaniem
z bankiem idzie sie dogadac tylko trzeba chciec

No i nie mając pracy, zobacz jak dostaje się finansowo po dupie na tym. Kilka lat finansowo w plecy patrząc po średnich danych. W dodatku mieszkać gdzieś trzeba.

dostaje ale lina???
teraz mam kredyt tylko dlatego ze mam...gotowke
ktora wole inwestowac/uzywac a kredyt splacam..zrobi sie kiepsko splace kredyt i tyle

No tak, ale masz gotówkę - czyli plan B.

Mówimy o sytuacji, gdy zarabiasz tyle że spłacisz kredyt, przeżyjesz i nic nie odłożysz i nie masz planu B w postaci gotówki.
Wtedy, lepiej jak spadnie meteor.

Bez przesady jaka lina... Z bankiem można się dogadać. Zawiesić spłatę na miesiąc to nie problem ale przy dzisiejszym kryzysie sensownej pracy można i przez pół roku nie znaleźć



Jeżeli się bierze kredyt szczególnie hipoteczny to trzeba mieć zabezpieczenie na jakimś koncie w postaci gotówki na 5-6 rat w razie czego. To wszystko kwestia planowania.

Są jeszcze ubezpieczenia kredytów. Ale tak wogóle to kto wie co będzie za 10 lat ?? może będzie wojna, może powódź, może nie będzie nic...

W sytuacji gdy stracimy płynnośc finansową, będziemy musieli sprzedać dom, żeby spłacić kredyt, to co wtedy ?? no przeciez są rodzice do których możemy wrócić, rodzice u których byśmy mieszkali gdybyśmy postawili na oszczędzanie a nie na kredyt. Wziąłem kredyt, zaryzykowałem, nie udało się.. lipa jak ch... ale wracam do opcji mieszkania z rodzicami i jakoś żyję dalej. Pozatym tak jak piszecie, to kwestia planowania oraz wzajemnej pomocy współmałżonka, bo singiel nie bierze kredytu bo po co

Piszecie że rodzice powinni pomóc dzieciom podczas studiów.. oczywiście że tak, jeżeli mają taką możliwość, ale o ile pamiętam to była mowa o oszczędzaniu i studiowaniu do wieku około 30 lat (inż, mgr, dr). Mi było by głupio w wieku 30 lat prosić rodziców o kasę na opłacenie akademika, i na kanapki

Ale temat rozwinęliście
Ok - siedzę w kredytach (jedna z większych firm doradczych) to się wypowiem.
Ubezpieczenie kredytu nie obejmuje wielu problemów - nawet urlopu wychowawczego popartego ciężką chorobą dziecka (poparte zaświadczeniem z Centrum Zdrowia Dziecka i kilku innych lekarzy) - co było w moim przypadku. Nie obejmuje rozwiązania umowy za porozumieniem stron...itp. I musiałam spłacać ubezpieczenie i kredyt. HA!
Nawet gdybym miała pracę to nie brałabym kredytu. Tyle razy go brałam i zawsze coś się z robotą działo lub z chorobą starszaka - nie dziękuję! Poza tym jak mawiał mój kumpel - kredyty są dla bogatych
Nie wiem jak bym wybrnęła z sytuacji chcąc mieszkać samodzielnie, pewnie bym wynajmowała od kogoś mieszkanie i pchała kasę komuś w kieszeń, ale co za tym idzie, w razie niepowodzenia z robotą miałabym gdzie wrócić Do rodziców - nawet z dziećmi .
Z bankiem zawsze papierologia, telefony w razie problemów. A u wynajemcy - dziękujesz i się wyprowadzasz najczęściej bez konsekwencji finansowych o ile dzieci nie wydrapay ścian z tynku
Póki co jestem szczęściarą - mam mieszkanie od babci! Własne!!!!!!

d0nTtOuChm3, to mamy podobną sytuację. Gorzej jakby babcia też wynajmowała....

kolego BECEK zauważ , że zyjemy w PL i wiadomo jakie są zarobki oraz jakie bezrobocie.

Z tego co mi wiadomo jestes policjantem i mozna powiedziec , ze masz naprawde pewna robote i nikt Cie z niej raczej nigdy nie wyrzuci chyba ze sobie cos przeskrobiesz. Jeszcze nie slyszalem ani nie czytalem " masowe zwolnienia z policji" Praca panstwowa jest duzo bardziej pewniejsza niz praca u szarego Kowalskiego w jakiejs firmie badź fabryce. Z dnia na dzień moze sie cos wydarzyc i firma upada. Bierzesz kredyt na 30 lat. Pracujesz super 10 lat splacasz . Nagle bach zwalniaja Cie bo firma ma ciecia. Zostajesz z rodzina i zostaje ci do splacenia 200tysiecy. I co teraz ? W pl realiach znaleźć dobra prace jest ciezko a raty za dom rosna i rosna... Sprzedajesz dom jesli sie uda i co dalej? zostajesz bez pracy i dachu nad glowa... no i rodzina na karku......

Mowisz ze nie wiadomo co bedzie jutro allbo ze moze byc wojna itp... OK ale nie mozna traktowac wszystkiego na luzno i powiedziec "co tam 30 lat i sie splaci"

A coraz to wiecej ludzi nie radzi sobie z kredytami ktore mialy im pomoc a okazaly sie zabojcze i ludzie nie wytrzymuja stresow i calej tej sytuacji ktora ich dotknela i popelniaja samobojstwa....


NIe patrz ze swojej perspektywy tylko wez pod uwage , ze kazdy ma w zyciu inaczej. Ja np mialbym od kogo pewnie pozyczyc pieniadze jakby mnie cos takiego dotknelo ale sasiad np nie. Wiec nie mierz wszystkich jedną-swoją skalą i nie mow mi "co ty wiesz o zyciu" jak wogole mnie nie znasz ok ?

Przemoo, jakie więc proponujesz rozwiązanie?