BMW Sport

witam

zakład pracy organizuje wycieczke dla pracowników. prawdopodobnie komus puszczą nerwy i moze dojść do bójki.
zastanawiam się czy taka wyciecka to tak jak w pracy? czy po bójce na takiej wycieczce pracodawca moze zwolnić pracownika??
przerabiał ktoś taki temat?

a co masz z kimś na pieńku i szykuje się okazja??

no to widzę, że omłot to raczej plan a nie przypadek...

z punktu widzenia prawa pracy nie są "w pracy", ale reakcja pracodawcy wynikająca z obserwacji może być różna... i wcale nie musi kogoś zwalniać za wszczęcie bójki na imprezie integracyjnej a za byle przewinienie...

Miałem podobną sytuację u mnie, ale to pracownik wyskoczył do szefa... Problem sam się rozwiązał, bo za dwa tygodnie kończyła mu się umowa na czas określony... Założe się, że w innej sytuacji i tak zostałby zwolniony. Pamiętaj, że pracodawcy nie chcą w zespole osób konfliktowych... Więc albo wylecą obydwaj, albo ten który sprowokował bójkę...

Jeżeli wycieczka odbyła się w godzinach pracy,to pracodawca może choć nie musi wyciagnąć konsekwencje wobec uczestników bójki,pomimo że bójka nie miała miejsca na terenie zakładu pracy.

Inną sprawą jest ustalenie winnego.Jest to zazwyczaj dość trudne.

Nota bene dziwne wydaje się założenie odgórne , iż do takiej bójki w ogóle dojdzie.

jest gość, wsza, no nawet szkoda gadać. miałem golfa który szedł 5 cm nad ziemią, spadł śnieg i nie dałem rady wjechać na pracowniczy parking. zaparkowałem przed salonem na miejscu dla gości. za 10 min przychodzi ta wsza z prezesem i pokazuje palcem na mnie że ja tam zaparkowałem i nie chce odjechać (wchodząc do pracy kazał mi odjechać stamtąd). taki tylko przykład sprzed lat, ale gościu nie luzuje.
teraz mamy w pracy kilku harpaganów i wiem że gość będzie przyduszony.
ja nie jade na wycieczke bo mam za słabe nerwy.
ps. dyrektor miał nie jechac na tą wycieczke - on też nie jedzie. okazało się że dyr jedzue - on też nagle jedzie (pupil dyrektora)

tak to mniej więcej wygląda

...cóż, takich spraw się nie załatwia przy świadkach.

Niemniej generalnie jak dochodzi do bójki pomiędzy dwoma osobami to pół biedy.ALe jeżeli dwie osoby tłuką jednocześnie jednego gościa, to jest to już pobicie,co jest karane i podstawa prawna jest inna.(w przypadku zgłoszenia poszkodowanego sprawy na policję).Wystarczy , że będzie miał świadka i najlepiej obdukcję ze szpitala.

Niemniej szef i tak się dowie, czy będzie przy tym czy nie.

Obicie mu mordy na firmowym wyjeździe to najgłupsza rzecz którą możecie zrobić.
Jak gość wsza, to może pomyślcie i zróbcie coś aby na samą myśl o pójściu do pracy robiła mu się gęsia skórka.

nikt nie jedzie z myślą bić się, ale będzie wódka i nikt nie odpowiada za siebie bo z historii wiadomo że wsza będzie skakać. myśli że jak jest z dyr na "ty" to jest jego zastępcą, czy to w pracy czy po pracy...
ja na takie wycieczki nie jeżdże przez niego bo już w pracy złapałem go za szyje a co dopiero po wódce...
grzebe w googlach i raczej taka wycieczka brana jest pod uwage jakby to było w pracy...

jedzie w jedną strone ale nie powiedziane, że wróci razem z ekipą
mając poparcie kolegów można bardzo uprzykszyć mu ten wyjazd, no i życie
powodzenia

Zawsze mozna 'dorwac' go gdzies po za godzinami pracy

Dokladnie Kurde w kazdej pracy trafi sie jedna menda

Halo Panowie,toć to normalnie podżeganie się robi tutaj

Są tez inne formy dania komuś nauczki/uprzykrzenia pracy/dania do zrozumienia,że jest wszą,niż tylko "lanie po mordzie"

O komedia, a to sąsiada ktoś chce tłuc, a to kolesia z pracy

Krewkie towarzystwo

Co do traktowania wyjazdu firmowego jako czasu spędzonego w pracy, to z tego co pamiętam interpretacje są bardzo różne i różne są też orzeczenia w zależności od tego, o jaki zakres zastosowania prawa pracy chodzi.

Ze 2 tygodnie temu był na żółtych stronach rzepy duży artykuł obwieszczający, że wyjazd firmowy jest jak pobyt w pracy. Napisali tak po jakimś wyroku, ale prawo pracy mnie interesuje średnio, więc się nie wczytywałem zupełnie.
Ale tak mi się wydaje, że jeśli nie jesteś w niepełnosprawny, chory ani w ciąży, to pracodawca może Cię zwolnić niezależnie od tego czy pobijesz jego kolegę w pracy, na wycieczce, czy w krzakach na osiedlu.


Ciekawe, że ilekroć na forum pojawia się jakiś problem z drugim człowiekiem, to większość porad sprowadza się do obicia mordy, skopania tyłka, połamania nosa, postraszenia kijem itp

niektorych jak nie trzepniesz przez łeb to nigdy nic nie zrozumieja....
a potem i tak mysla ze to nieznani sprawcy:)

Ale to zawsze w ostatecznosci,jesli metody po dobroci zawodza

no tak,ale jak to będą nieznani sprawcy,to skąd wsza będzie wiedziała,że ma się poprawić w pracy?

Będzie potem chodził nabuzowany,a jako,że jest wszą,to zacznie sie wyżywać na pracownikach.
No,chyba,że nieznani sprawcy poinformują go co/za co muszą mu dać coś do zrozumienia.

Tak czy siak,ja bym tu raczej obstawiał za inną,zbiorową(pracowników) forme dania mu nauczki.

Też mieliśmy w pracy takiego delikwenta, wykończyliśmy go psychicznie i sam się zwolnił, ale u nas jest prościej bo to praca zespołowa, samemu nikt nic nie zdziała, więc długo nie wytrzymał .

Tez uwazam ze bojka to glupi pomysl. Nawet jesli dojdzie do niej to szef wyciagnie konsekwencje ale nie koniecznie musi go zwolnic. Jesli jest pupilkiem szefa to moze sie to obrocic przeciw innym pracownikom. Generalnie to jesli wszyscy sie zjednocza i zaczna zatruwac mu zycie drobiazgami to moze sam zrezygnowac.

Kiedys pracowalem w ASO i byla taka dziewczyna ktora nic nie umiala (miala problem z zaadresowaniem maila) a byla na dosc wysokim stanowisku bo wszyskto kablowala szefowi. Juz tam nie pracuje ale wiem ze duzo trudniej walczy sie z pupilkiem szefa niz z nowym ktory wykazuje zle sklonnosci

Smutne to i żałosne, no ale czego tu wymagać...

Fryderyk, wlasnie. To forum BMW.