Kyokushin napisał(a):
becek napisał(a):
sry ale jakos zupelnie nie zal mi tego kolesia, niech teraz otworzy agencje towarzyska, najlatwiej sie dorabiac na czyims nieszczesciu

Dokładnie.
Jak się w wała tnie, to nie ma co mieć pretensji do tego że w końcu ktoś utnie łeb.
A że dopalacze to był wałek, to wątpliwości do tego chyba nie miał nikt.
Ej, ludziska. Nie widzicie o co kaman?
Tu nie chodzi o ocenę moralną kolesia, czy ocenę sprzedawania dopalaczy. Chodzi o to, że koleś czyta ustawę, pyta urzędnika i rozpoczyna legalną działalność. Tu nagle ktoś mu robi wjazd na biznes i najpierw przez pół roku nęka kontrolami i zastrasza, a potem zamyka.
Bez kitu nie widzicie, że takie działanie państwa jest po stokroć większym złem niż sprzedaż choćby najgorszego gówna?
Nie jest to ułatwianie idiotom szkodzenia sobie, ale zaprzeczanie i tak skromnej dziś wolności oraz pewnym fundamentom państwa prawa. Dobrymi chęciami droga do piekieł.
Cenzurę internetu też można świetnie uzasadnić szczytnym celem
Gratuluję wszystkim oklaskiwaczom zasady, że cel uświęca środki dobrego samopoczucia

anya napisał(a):
Ciekawe co by było, gdyby to TWOJE - powiedzmy 12-letnie dziecko taka "frajda" spotkała? Co wtedy? Tez powiesz, że masz na to wyje**ne, bo młode i durne było???
Nie mam pojęcia, jak mozna załatwić temat dopalaczy, żeby to było zgodne z prawem, ale chyba nie ja jedna.
Natomiast w tym momencie akurat ja mam wyje**ne na to, że właścicielom tych sklepów dzieje się - w myśl obowiązującego prawa - krzywda.
Niepomiernie większym złem jest pozwolenie na bandyckie działania państwa wobec obywateli. Dzisiaj zamkną kolesi od dopalaczy, a jutro stwierdzą, że może Ty źle wychowujesz dziecko i Ci je zabiorą albo Ciebie zamkną. W imię zbożnego celu i czyjejś tam oceny moralnej.
anya napisał(a):
Patrzę z perspektywy rodzica, i nie pierniczcie o tym, że wszystko od wychowania zależy bla bla bla (zauwazyłam, że w takich mądrościach jakoś dziwnym trafem przeważają, ci którzy dzieci się jeszcze nie dorobili, a pojęcie o wychowaniu mają czysto teoretyczne). Jeśli bierze się za ten syf osiemnasto- czy dwudziestoparolatek - to faktycznie jego problem - mozna zakładać, że powinien mieć w głowie poukładane i świadomy jest tego, co czyni.
Ale od dwunasto- czy czternastolatków trudno wymagać rozwagi. A rozmowy, uswiadamianie, nauczanie - wszystko fajnie, ale prawda jest taka, że dzieci są ciekawe, do tego presja otoczenia, zajefajne pomysły kolegów i o nieszczęście nietrudno.
Wiadomo, że całkiem od takich świństw i durnych prób się dzieciaków nie uchroni, ale jesli można im to w jakikolwiek sposób utrudnić, to jestem za!
Trochę też takie pitolenie.
A nie zależy od wychowania? Nie zależy od przykładu rodziców? Nie zależy od więzi rodzic - dziecko?
Spora część rodziców ma faktycznie parcie na uniknięcie odpowiedzialności za dzieci i wymaga od państwa, aby ją przejęło. To nie znaczy, że trzeba budować totalitaryzm albo zrywać z fundamentami państwa prawa.
Faktycznie nie patrzę z perspektywy rodzica, ale całkiem nie tak dawno miałem naście lat i nie wąchałem kleju i nie używałem innych wynalazków. I sklep z dopalaczami raczej nic by tu nie zmienił. Kwestia jest jedynie taka, czy pewien margines młodzieży kupi farbę w sklepie, weźmie trawę od starszego kolegi, kupi klej czy dopalacz.