BMW Sport

Ostatni o naszła mnie myśl o zmianie zawodu. Wiele lat spędziłem w Niemczech. Od 4go do 12 roku życia. Język niemiecki znam praktycznie tak samo jak polski. Aktualnie na nudnym jak flaki z olejem etacie mam +- 3,5-4 tys.

Zacząłem zastanawiać się nad sprowadzaniem aut z Niemiec, Szwajcarii, Austrii. Stąd też moje pytanie czy to się opłaca. Na autach znam się trochę więcej niż Kowalski. Czasami nawet znajomi mnie biorą na oględziny. Saaba sprowadziłem sam. Jeszcze nikt nie ukrył przede mną jakiegoś parchacza.

Moje pytanie kieruje głównie do 3ech zawodowych handlarzy z forum (wiadomo, o kogo chodzi). Oprócz tego chyle przed mini czoła, że w tych trudnych czasach są uczciwi i nie zamydlają oczu.. Sam się o tym przekonałem. Postawa ta mi imponuje i ja tak samo chciałbym zająć się sprowadzaniem zdrowych nie felernych aut. Po prostu zacząć uczciwie zarabiać a przy okazji zajmować się tym, co jest moją pasją: motoryzacja.

i chodzą w dresach

w skorach i jeansach tez OT
Swoja droga ciekawy temat - rozumiem autora bo sam jestem na podobnym etapie w zyciu i zastanawiam sie nad zmiana branzy Ale handel zostawie innym

Jeżeli masz stały dochód w okolicach 4000zł to siedź na tyłku, że tak nieładnie napiszę.

Ewentualnie raz na jakiś czas sprowadź samochód i zobacz czy się odnajdziesz/poradzisz.


Handel zmienia się z roku na rok. Jeżeli chcesz jechać z ciemno i coś kupić - będzie ciężko. Trzeba znać miejsca/ludzi i wtedy zarobisz.

Ideał samochodu:
- niski przebieg potwierdzony książką serwisową
- zadbany
- niewymagający wkładu finansowego
- oryginalny lakier

Jeżeli będziesz miał dojście do takich samochodów w dobrych cenach to sprowadzaj i handluj.

O handlu mogę książkę napisać, więc jak będziesz miał konkretne pytania to zapraszam.

@UP Ja mam zamiar kupować tylko z ogłoszeń indywidualnych. Żadnych giełd, autohausów etc. Po prostu np. jadę do Austrii na tydzień. Wydzwaniam spotkania oglądam. Zabieram. Na tej zasadzie. Co o tym myślisz?

Jako że też trochę mam pojęcia o handlowaniu samochodami to powiem Ci że taki biznes jest bez sensu przy Twoich zarobkach. Wystarczy śledzić uważnie mobile, autoscouta i w weekend pojechać po auto. Ostatnio razem z ojcem udało nam się znaleźć 5 sztuk nowego Berlingo i praktycznie nie ruszając się z miejsca przywoził nam je znajomy co jeździ na pusto ciężarówką z Belgii, samochody kupowane przez telefon, bez oglądania. Utrzymywanie się z tego to bardzo ryzykowny biznes ponieważ można zostać na lodzie bez pieniędzy z placem aut.

Tak jak koledzy piszą. Umów się na weekend bierz kolegę i ściągnijcie dwa auta od razu. Pamiętaj o negocjacjach bo nie raz właśnie ten upust może być podstawą całego zarobku. Pracy nie rzucaj.

Zainwestuj od razu w tester lakieru i interfejs diagnostyczny. Działa na psychikę na zachodzie.

Właśnie tego boję się najbardziej. Nie za bardzo wiem jakie auta "schodzą". Sprowadzanie starych passatów i a4 wykluczam, bo allegro już się tym dławi. Gdybym teraz miał jechać kupił bym próbnie saaba 9-3 aero. Obawiam się też konkurencji ze strony pazdzierzy. Jak ktoś będzie mi mówił, że taki sam saab z mniejszym przebiegiem jest 5tys. zł taniej. Generalnie nie planuje sprowadzania masowego a jakościowego. Tylko czy rodacy są już uświadomieni, że za dobre auto trzeba zapłacić słono...

Bez rozpisywania się, proponuję pozostać przy tym. Moim zdaniem, lepszy pewny zarobek (najmniejszego zresztą nie masz) i pewne oraz spokojne życie, a wiadomo jak to przy sprzedaży większej ilości samochodów. Zawsze coś może pójść nie tak, zawsze coś komuś może się nie spodobać, nigdy nie wiesz na kogo trafisz itd. itd. Wymieniać można by było sporo

Moim skromnym zdaniem, zostań przy tym co masz

Tylko który z handlujących forumowiczów zamienił, by soją pracę nawet na bardzo dobry etat? Chyba nikt. Niestety wiem, że początki mogą być bardzo trudne i mnie przerosnąć. Tylko co może być lepszego od zmian auta raz na trzy miesiące. Generalnie mam spór serca z rozumiem

Myślę, że każdy.

Np. dobry sex

Chcąc sprzedać auto, zawsze patrz najtańsze z allegro porównywalne stanem i wyposażeniem z najdroższym. To są dwa kryteria żeby sprzedać w Polsce auto.

Uważam, że na "dzień dobry" strzał samobójczy.

Też chcę tego sprobować.. dlaczego? Dlatego, że do Wiednia mam 650km, mogę jeździć cały czas taką trasę, nie ma kontroli, wagę można ominąć innym przejściem i ogólnie bez większych komplikacji.

Możemy jechać razem .






Ja z chęcią. Handel samochodami bardzo fajnie wygląda z okna sąsiada.. "Żona popatrz, Rybik znowu przywiózł kolejne auta".

Problemy na każdy kroku, nie jest tak kolorowo jak to wygląda.




Potwierdzam.

Dokładnie. Trzeba się liczyć z tym że możesz dostać mandat, coś się zepsuje, coś wyjdzie po przywiezieniu auta i milion innych rzeczy po drodze do podpisania umowy o sprzedaży samochodu.

Tak na szybko:
- ciężko znaleźć odpowiednie egzemplarze do handlu (np. Bułgarzy, Rumuni, Litwini przebijają nawet ceny wyjściowe, żeby tylko kupić samochód, zamiast negocjować cenę, to ją podbijają).
- podczas wyjazdu (w moim przypadku od 2500km do 5000km) może stać się wiele, wypadek, kolizja, kradzież, awaria, mandat itd.
Trzy tygodnie temu miałem awarię samochodu i dostałem dwa mandaty- suma 5000zł i zabrane prawo jazdy (już odebrane).
Kolegę okradli dwa razy, raz we Włoszech na ok 12 000zł, raz w Belgii na ok 40 000zł.
3 czy 4 lata temu jechałem osobówką do Włoch, 40km przed "metą" otarłem się o barierkę- szczęście, że jechałem BMW (mocna blacha), a nie jakimś japońcem czy francuzem. I plus, że asfalt wylany był do końca barierki.
- jak już zakupisz auto.. pójdziesz wyrejestrować i okażę się, że nie ma takiej możliwości, bo sprzedający zagubił jeden dokument/ agencja nie wyrobi się wyrejestrować auto/ popsuł się komputer i trzeba czekać na kolejny dzień roboczy, jest piątek, więc czekasz do poniedziałku, w poniedziałek jest święto i czekasz do wtorku, a we wtorek okazuje się, że podczas wyrejestrowania auta wyszło na jaw, że nie był płacony podatek drogowy i nie można auta wyrejestrować, więc włączasz komputer i od nowa przeglądasz ogłoszenia
- ok, auto kupione no i jedziemy na Polskę np włosi czepiają się bardzo o tachograf ostatnio.. nie masz? No to 800euro i zabrane prawo jazdy.. no nic, pech, jedziemy dalej.. w Austrii waga, kolega jedzie pierwszy na próbę, waga się zgadza, ale przecież Polak nie może wyjechać z wagi bez mandatu, więc poprosimy Pana na "kombajn", czyli sprawdzenie świateł, wycieków, zawieszenia itd, nie ma jednego stopu i jeden obrysówki, a półoś lekko się poci? 110 euro mandat. Z drugim kolegą omijamy wagę landówką i lecimy dalej.. najpierw kilka godzin na parkingu, w końcu brat poszedł osobówką sprawdzić czy na landówce nie ma policji..
Jeszcze.. kilometr i będziemy w Czechach.. no tak, ale już siedzi policjant austriacki z lorenetką w samochodzie i czeka na samochody z lawetą/autolawety na polskich rejestracjach i na bok.. znowu ważymy.. akurat tą wagę można objechać innym przejściem, 50km dalej, ale można...
- no nic, dojechaliśmy do Polski, samochód opłacony, ale w celnym twierdzą, że za mało zapłaciłeś akcyzy i chcą więcej!
- auto opłacone, wyszykowane do sprzedaży no i czekamy.. dzień, miesiąc.. rok... sprzedane...

to było tak po łebkach....

Ostatnio mnie tak naleciało i stwierdziłem że oprócz dobrej pracy którą posiadam, po handluję sobie samochodami, trochę dla zysków trochę dla przyjemności. Kontakty mam, zaplecze blacharsko-mechaniczne też, wiedza całkiem całkiem
Po pół roku moje wnioski: ani zysku, ani przyjemności

Rybik w życiu bym nie powiedział, że to tak wygląda Najbardziej mnie zszokowała kradzież na takie kwoty. W sumie to co napisałeś zatkało mnie. Ja sobie wyobrażałem to tak, że jadę spokojnie sprinterem na gps nie patrząc na wagi czy cokolwiek podobnego. Kupuje auto w świetnym stanie które w PL jest nisza np. saab, alfa 159 albo nawet bmw 328ci,330ci. Sprzedaje w PL jadę po następne.

Kamil Puławy możesz opisać jak to było w twoim przypadku? Jakie auta jakie przebitki cenowe?

Nikt, kto stoi z boku nie wie jak wygląda sprowadzanie aut i tym bardziej transport we własnym zakresie do kraju.

Fajnie się mówi.. pojadę, kupię, przywiozę i sprzedam.... w życiu jednak wygląda to inaczej.

Witam,

Mam kumpla który zajmuję się ściąganiem aut z Belgii...
I muszę Ci powiedzieć, że nie jest to lekki i łatwy kawałek chleba.
Raz - Jesteś rzadkim gościem w domu. Czasami nawet trzeba "Dołożyć do interesu" Tak jak rybik wspomniał różne są sytuacje... to dwa.
Znajomość języka Angielskiego podstawa. Warto też znać język w kraju w którym się dane auta nabywa.
Trzeba mieć wiedzę, orientację w cenach i trochę gotówki na start - ale to akurat chyba wiadomo.

Moim zdaniem jak wybierasz się po 1 auto za granicę to najszybszy sposób do dołożenia, a nie do uzyskania dochodu. Tak jak Rybik napisał, po drodze może się wiele wydarzyć- awarie mandaty itp.. Przywozisz auto, przyjeżdza kupujący i mówi ze takie to 5tysięcy taniej może kupić Polskie realia.
Wg mnie,jeśli już to min kilka aut.Choć bez "dobrych miejsc" ciężko będzie sensownego trafić.

Może spróbuj na początek tak jak mój znajomy na rynku lokalnym. Generalnie skupuje auta b.tanie np tico(od ludzi którzy chcą się ich pozbyć- krótko mówiąc żeruje na tym że potrzebna im jest gotówka). Skupuje w miesiącu powiedzmy po 5-8sztuk każdy poniżej 1k.Przeprowadza SPA, wystawia w mediach,czasem giełda. Takie auta ludzie kupują bez zastanowienia. Na każdym ma zarobku powiedzmy kilka stów(przy dobrym wietrze). Generalnie traktuje to jako dodatkowe zajęcie,gdyż z tego co ma na pewno by nie wyżył. Zobacz w ogóle czy specyfika tego zajęcia Ci będzie odpowiadać bo z różnymi ludźmi będziesz miał do czynienia.

Od siebie tylko dodam,że tez próbowałem się trochę w to pobawić i rodziny bym nie wykarmił z tego zajęcia

Podsumowując myśle że ciepła ale nudna posada jest lepsza, mimo wszystko -stały dochód. Na forum fajnie wygląda jak ktoś wystawia furę sprowadzoną, ale realia wyjazdów, kawy na parkingu i kimania w furze, czy co niedzielnych zjazdów do słomczyna i oglądania tej tandety w najgorszym wydaniu, może Ci się szybko znudzić i wtedy zatęsknisz za "nudną " posadą.

Pomysł z tym tico to

Jak trzecia osoba z kolei mówi ci, że jesteś pijany to znaczy, że jesteś.
Jak tyle osób na forum mówi, że lepiej za to się nie brać to coś znaczy. "To wiedz, że coś złego się dzieje"