Witam wszystkim. Chcialbym opisac moj problem z ktorym borykam sie juz prawie pol roku

Problem moj polega na tym, ze do ukladu paliwowego wchodzi gdzies powietrze.
Po dluzszym postoju nie tyle jest trudno go odpalic co nie da sie.
Nie jest to raczej problem mrozu bo przy odpalaniu kazdym jest tak:
- podgrzewam 2x moze 3x swiece
- odpalam - silnik lapie ale.. jest na bardzo niskich obrotach cos kolo 500 i wogole nie reaguje na pedal gazu
- pochodzi tak z 3 - 4 sekundy i gasnie.
Potem krecenie i krecenie.. Wiem ze VP44 nie lubi powietrza ale jezdzic musze.
Napisze co zrobilem :
- wymienilem przewody przelewow ( dziwnie lekko weszly na te tuleki ? )
- wymienilem filtr paliwa
- podkladki miedziane przy pompie na zasileniu paliwem i powrocie ( uprzedniu wyzarzone )
- zalozylem dodatkowy filtr taki z pompka co by go podpompowac jak sie zapowietrzy ( pomaga przy odpaleniu )
- zalozylem bezbarwne przewody paliwowe zeby widziec gdzie moze dochodzic powietrze
- wymienilem oringi przy zlaczce filtr - pompa
- dolalem do paliwa specyfiku do czyszczenia wtryskow
- zalozylem zaworek kierunkowy na doplywie zaraz za bakiem
- wymienilem swiece
- zmienilem aku
W przewodach paliwowych powietrza nie widze. Jedynie po zgaszeniu wskakuje banka ale to na powrocie przed chlodniczka.
A po odpaleniu juz na powrocie jest normalnie piana.
Dodam jeszcze, ze przy mocniejszym dodaniu gazu jak silnik wchodzi na obroty to przy ~ 1700 rpm dlawi sie chwilowo i puszcza chmure dymu ;/ moze to wina lewego powietrza ? Ale znow czasem jest tak ze wogole sie nie przytnie przy gazowaniu WTF?!
Nie wiem co dalej moge zrobic. A natura nie pozwoli mi oddac go poprostu do mechanika bo lubie grzebac.
Gdzie on moze lapac to powietrze?
Podkladki pod wtryskami ? VP44 moze sama z siebie lapac powietrze ?
POZDRAWIAM i licze na pomoc