Sytuacja na rynku chyba faktycznie się zmieniła i wydaje mi się, że najchętniej kupowane są samochody benzynowe z instalacją LPG.
Dorzucę swoje kilka groszy do tematu, chociaż raczej nie będzie to zbyt fachowa opinia. W swoim życiu miałem trzy diesle (Golf IV 1.9TDI, E39 525TDS i A6 2,5TDI). Spalanie Golfa powodowało, że w dieslu widać było sens. Około 6 litrów w mieście to w tamtym czasie - jako osoby jeszcze wtedy na utrzymaniu rodziców - było dla mnie rewelacyjne spalanie (tym bardziej, że cena ropy była wtedy znacząco niższa niż teraz). To tak na potwierdzenie teorii, że diesel opłacalny jest poniżej 2.0. Niestety źle postawiona diagnoza i wymiana pompy spowodowała, że brakło mi całych swoich zgromadzonych oszczędności na tamtą naprawę. Ale tutaj niestety mówię o błędzie mechaników, w rzeczywistości naprawa powinna kosztować kilka razy mniej. Spalanie TDS na poziomie 10 litrów też jak najbardziej do przyjęcia, jednak nagminne problemy z pompą były chyba nieuniknione przy jeździe na krótkich, miejskich odcinkach. 2.5TDI w automacie to natomiast dla mnie nieporozumienie, bo spalanie w mieście 13-14 litrów jak na takiego "muła" samo mówi za siebie. Trochę jeździłem jeszcze brata Laguną 2.2dci i ten samochód przypadł mi do gustu, bo podróżowało się całkiem fajnie, a spalanie rewelacyjne (mowa o trasie, bo akurat tym autem jeździłem głównie w trasach). Niestety lubi się pojawiać komunikat sugerujący odwiedzenie serwisu i wtedy każda drobnostka to 500zł z portfela, nie wspominając o poważniejszych naprawach.
Wracając bardziej do tematu, czytałem ten post BARNABY i na początku trochę mnie zdziwił (tym bardziej, że pisał go właśnie posiadacz bardzo mocnego diesla), ale skoro tak mówi to nie pozostaje mi nic innego, jak wierzyć. W mojej opinii zakup kilku- lub kilkunastoletniego diesla niesie zbyt duże ryzyko związane z drogimi naprawami. 528i to mój pierwszy samochód w benzynie i z pewnością do diesla nie wrócę. Robię przebiegi roczne 15-20tys. i w 90% jest to miasto. Niemniej jednak, gdybym jeździł dużo w trasy, pewnie rozważałbym zakup 530d jako mniej paliwożernego, a zarazem bardziej elastycznego samochodu. Z drugiej strony 528i pali w trasie tak zaskakująco mało, że pewnie połowa osób i tak by nie uwierzyła. Nie wspominam już o tym, że można dołożyć LPG i obniżyć te koszty znacznie. Sam co prawda nie jestem zwolennikiem gazu, ale prawdę mówiąc nie mam na to żadnych racjonalnych powodów.
Warto byłoby się przyjrzeć jakiemuś porównaniu 528i vs 530d, ja takiej okazji nie mam, jednak na przykładzie dwóch E39, jakimi jeździłem, tj. 525TDS i 528i mogę śmiało powiedzieć, że eksploatacja tego drugiego jest tańsza, pomimo większego o jakieś 3 litry spalania w mieście. O przewadze w mocy i przyjemności z jazdy nie muszę nikogo chyba przekonywać.
Ogólnie jest to temat rzeka, bo słusznie tutaj stwierdzono, że większość używanych diesli swoje już "zarobiła" i najlepsze lata ma już za sobą, a przecież powinniśmy rozmawiać o samochodzie w zdrowej kondycji. Jestem jeszcze w stanie zrozumieć zakup 335d czy 535d z niskim przebiegiem, ale za kilka lat może to być proszenie się o problemy. Szczęście mają Ci, którzy mogą sobie pozwolić na potężne i nowe lub w miarę nowe diesle, ale nie wróżę nic dobrego tym, którzy kupią je w bardziej odległej przyszłości. Kiedyś przecież E60 będzie na forach wysyp podobny do E39, a benzynowych wersji chyba nie starczy dla każdego, bo na rynku zdecydowana przewaga diesli
