--==Mały==-- napisał(a):
więc żaden problem zrobić,żeby nie gasło jak olej jest gorący skoro tego nie zrobili musieli to inaczej rozwiązać.
Masz racje, zaden, ale czy tak jest nie wiem. Logicznie rozumujac powinno tak byc.
WhiteCarbon napisał(a):
Dojeżdżając do świateł na pełnym ogniu i gasząc auto turbo musiałoby kiedyś kleknąć a masa ludzi tak robi, dlatego nie wierze żeby nie było to jakoś rozwiązane udało mi się jeszcze znaleźć jeszcze na zagranicznej stronie informacje o tym ze jest tam jakiś zawór który zatrzymuje olej w wewnątrz na czas wylaczenia silnika.
To, ze zatrzymasz olej nic nie da, bo bez recyrkulacji (a tym samym chlodzenia) olej sie przegrzeje, dokladnie to o czym pisal wczesniej Andrew.
WhiteCarbon napisał(a):
Vermilion chodzilo mi o pozycje

stacyjki ktorej w sumie tez w e9x nie ma
Wiem dlatego byly usmiechy

WhiteCarbon napisał(a):
W linku kolegi soolek tez jest mowa o podtrzymaniu cisnienia oleju.
Podtrzymanie cisnienia nie ma znaczenia, to obieg jest wazny.
deejeys napisał(a):
soolek, artykuł z WP.pl , żaden specjalny autorytet ale :
Cytuj:
Unieruchamianie gorącej jednostki oznacza stres termiczny nie tylko dla turbosprężarki, lecz także dla głowicy i innych elementów. Akumulator - nawet najlepszy - po 3-4 latach, a czasem wcześniej, musi odmówić posłuszeństwa. Ale czy to problem? Zadaniem konstruktorów jest zbudować takie auto, które będzie absolutnie bezawaryjne przez 2-3 lata. Potem powinno stać się kosztowne w utrzymaniu, by zachęcić do wymiany na nowe. Najlepiej, aby po 6-7 latach zostało oddane na złom, do czego powinny skłonić gigantyczne koszty serwisu i brak części zamiennych.
To miałem na myśli wyżej właśnie, tutaj kompletnie wyolbrzymione i ogólnie napisane z brzozy, no ale zamysł 2-3 lata i ma się psuć, żeby zarabiali ten sam.
Lubie ten artykul

Autor wylacza pewnie tylko zimny silnik, ciekaw jestem jak tego dokonuje

Duzy stres termiczny jest gdy silnik jest uruchamiany na zimno.
A powaznie, to troche zbyt duzy skrot myslowy, a dalsza informacja o konstruowaniu czegos tak aby sie psulo mnie zawsze rozsmiesza, to, ze dane czesci silnika sie psuja to efekt trzech rzeczy:
- zbyt krotkiego okresu testowego danego rozwiazania
- oszczednosci na materialach/kosztach produkcji
- coraz bardziej wysrubowanych norm ekologicznych, ktore przekladaja sie na wprowadzanie coraz dziwniejszych rozwiazan aby ograniczyc tylko koncowa emisje, bez szerszego spojrzenia na problem - czy produkcja 2-3 silnikow, ktore pozyja 3-5 lat jest bardziej ekonomiczna od takiego, ktory wytrzyma 10-15 lat? (oczywiscie przesadzam z tymi okresami).