nuhi napisał(a):
Ja myślę przede wszystkim, że on (a przede wszystkim ten, komu oddał w ręce samochód) wie co robi, skoro podjął się takiego zadania. Oczywiście trudno się nie zgodzić z Tobą ///david, że auto "nie będzie takie samo jak fabryczne", ale czy to musi oznaczać, że będzie dużo gorsze lub niebezpieczne do jazdy? (z tego co czytam chodzi tutaj nie o codzienne użytkowanie nawet) Niestety, jak wspomniałem na początku, to nie jest do mnie pytanie. Jestem w temacie blacharstwa laikiem, więc pozostaje mi wierzyć, że skoro ktoś podejmuje się takiej naprawy, to wie o co w tym chodzi. A jeśli tak to... trzymam kciuki.
To, ze ktos sie podejmuje naprawy nie oznacza, ze do konca wie co robi

Nikt nie da Ci juz gwarancji na to jak po tak kompleksowej naprawie zachowa sie taki samochod.
trollu napisał(a):
co do pękania na pół to słyszałem kiedyś historię, że facet nieświadomie kupił furę składaną z 2, podczas normalnej jazdy od wstrząsów buda po prostu się rozleciał i tyle

Zwykle takie rzeczy dzieja sie gdy samochod jest laczony w inny miejscu niz fabryczne i jakosc spawow pozostawia wiele do zyczenia. Dochodzi jeszcze kwestia korozji w takich miejscach.
--==Mały==-- napisał(a):
Wszystko brednie i auta składana u kowala a nie blacharza.
Dobrze naprawione w ten sposób auto ma idealną geometrię i gwarantuje,że nic się nie rozleci.
Znajomy świadomie jeździ tak naprawioną 645i E63 zrobił już dobre z 70tyś km po naszych dziurach i nic się z autem nie dzieje. To się składa w identyczny sposób jak fabrycznie.
Rozwiercasz fabryczne łączenia wyciągasz stary element wkładasz drugi i robisz nowe spawy nity itd. jak ktoś wie co robi nie ma szans,że coś będzie nie na swoim miejscu bo tam się nie da pomylić. Zazwyczaj najwięcej mają do powiedzenia ludzie,którzy nigdy nie widzieli w jaki sposób naprawia się takie auta i nie dziwne,że mają obawy.
Na pewno bym nie chciał takiego auta ale jeździć będzie normalnie tak jak wcześniej nie będzie żadnej różnicy.
Nie do konca, fabrycznie laczenia sa zgrzewane, to troche inna forma polaczenia niz spaw - w zaleznosci od tego jak laczysz dwa elementy mozesz spowodowac powstanie zupelnie innych wlasciwosci nadwozia - moze stac sie sztywniejsze - tym samym zbyt sztywne w jednym miejscu. Poza tym zawsze gdy otwierasz profile zamkniete pojawia sie problem z ponownym zabezpieczeniem ich przed korozja, ktore ciezko bedzie odtworzyc do jakosci fabrycznej.
///david napisał(a):
--==Mały==-- nie masz bladego pojęcia jak takie auto zachowa się w poważniejszym wypadku. Nikt tego nie zagwarantuje. Przy takim strzale jak u
Raadmana na karoserii powstają ogromne naprężenia co z tego,że naciągniesz karoserię i wymienisz element jak osłabiasz konstrukcję w innych miejscach...nie chce mi się zagłębiać w szczegóły ale pracowałem u dealera, w serwisie autoryzowanym bardzo popularnej marki samochodów w Polsce i wiem co mówię.
![Kwadratowy :]](./images/smilies/splash.gif)
Naciaganie karoserii to wogole zludna metoda, bo to tak jakby wyprostowac wczesniej zgnieciona kartke czy zagiety arkusz blachy - podczas podobnie dzialajacych sil zegnie sie dokladnie w ten sam sposob przy duzo mniejszej wartosci.
Co prawda jest tez druga strona medalu, nie wiem czy widziales jak budowalo sie kiedys auta WRC? Zawsze do firmy zajmujacej sie budowa trafialo gotowe nadwozie zdjete z linii montazowej (teraz sie to zmienilo), ktore nastepnie rozkladano na elementy pierwsze (ale tez nie przypadkowo i nie w przypadkowej kolejnosci) i skladano ponownie na klatce przygotowanej wczesniej - tyle, ze w tym wypadku nadwozie nie pelnilo juz funkcji nosnej.
--==Mały==-- napisał(a):
Przy mocnych strzałach np w przód fala uderzeniowa idzie po całym aucie i zniekształcić potrafią się nawet tylne elementy nadwozia mimo,że tego nie widać ale drzwi będą gorzej pasowały lub ciężej się zamykały jakieś plastiki będą trzeszczeć itd.
Dokladnie, nadwozie jest tak zaprojektowane, zeby przeniesc sile czolowego zderzenia przez dach na tylna czesc nadwozia - zeby rozlozyc sile na jak najwiekszej powierzchnii.
--==Mały==-- napisał(a):
Trochę aut się w życiu na oglądałem to coś tam wiem jednak tu jestem dobrej myśli bo nie było mocnego uderzania jednak przy poważniejszym wypadku nie wiadomo jak to się zachowa.
To tez prawda, ale spore naprezenia powstaja tez gdy odcinasz poszczegolne elementy bez rozbierania calego samochodu - zobacz w jaki sposob budowane jest nadwozie, zawsze jest to scisle okreslona kolejnosc, tak aby naprezenia dzialajace na poszczegolne polaczone ze soba elementy byly jak najmniejsze.
raadman napisał(a):
Nie wiem jakiego dzwona auto musiałoby mieć, żeby pęknąć na pół, piszecie że podczas wypadku złoży się inaczej niż nie robione auto, w sumie nie widze powodu dla jakiego tak by miało być. Plan... a właściwie cel jest taki, żeby tam wylądowała klatka bezpieczeństwa, przy okazji chciałbym obspawać budę, tak więc naprawdę nie widzę tu zagrożenia...
Nie mówie, że compi będzie jeździł tylko na tor i spowrotem na lawecie... phi.. na lawete mam nadzieje, że już nigdy nie będzie musiał wjechać, ale nie będzie to samochod służący do przemieszczania się na codzień.
Pomimo tych uwag wyzej, jestem dobrej mysli i sadze, ze jako zabawka sie sprawdzi, co prawda na Twoim miejscu rozgladalbym sie za nowym nadwoziem, bo drobne detale moga w jakis sposob wplynac na zachowanie na torze - a to jest w tym wypadku najwieksze ryzyko, ktore podejmujesz. Klatka wyeliminuje na pewno problem bezpieczenstwa.