Wszystko mam najpierw świadek zdarzenia ją złapał potem dojechałem ja na kapciu jak widać, czekałem prawie 4 godziny na policje (w telewizji ostatnio słyszałem że średnio zajmuje im to około 15 minut

) przyjechali pospisywali zeznania moje i jej świadek ma być wezwany na przesłuchanie był z małym dzieckiem i tak długie oczekiwanie nie wchodziło w grę także myślę że sprawa jest już wygrana przynajmniej tak powiedział mi policjant, chociaż kobieta nie poczuwa się do winy stwierdziła że stała na poboczu a ja jechałem jak wariat (180 pokazał radar w jej oczach) nie zauważyła żadnego wypadku, dlatego spokojnie sobie odjechała

chyba była głucha jak nie usłyszała jak auto przestawia zbrojony słup

Auto ma dla mnie wartość sentymentalną wsadziłem w nią kupę pieniędzy do tego jest to mój pierwszy samochód, szkoda mi jej ale nie chce za bardzo ryzykować obawiam się o wytrzymałość konstrukcji przy następnym wypadku a od roku mam szczególnego pecha dwa najazdy w dupę i te nieszczęsne wymuszenie.
Mógłby ktoś na oko ocenić ile trzeba było by w to wsadzić pieniędzy żeby to jeździło?