Kyokushin napisał(a):
Raport to raport a rekomendacja to rekomendacja.
To że robisz zestawienie to jedno a to czy masz przedstawić rekomendację to drugie.
Rekomendacje nazwałem troche z angielska, chodziło mi o ZALECENIA.
Każdy raport badający wypadki, wypadek, poważny raport, poważnego ciała, które ma w statucie realne dochodzenie do prawdy, i przeciwdziałanie wypadkom w przyszłości MUSI zawierać zalecenia. To jest po prostu reguła sztuki.
Takie excelowskie łączenie ze sobą różnych danych jest puste i nic nie daje.
Skoro robi to Policja, w sposób powiedzmy delikatnie tępy, to niech nie mają prawa wypowiadać się, decydować, doradzać, odnośnie bezpieczeństwa na drogach, bo twierdze że zupełnie nie mają oni o tym pojęcia.
A nawet jeśli ktoś u nich ma, to statut i formuła tej formacji służącej do karania i ścigania, nie zawiera w sobie narzędzi do analiz i wyciągania wniosków.
Swego czasu zbierałem wypowiedzi prasowe policji odnośnie różnych sytuacji wypadkowych i drogowych, które jasno pokazywały, że ci ludzie nie powinni brac żadnego udziału w analizowaniu bezpieczenstwa drogowego.
Kyokushin napisał(a):
Boogie napisał(a):
Żeby kierowcy zwiekszyli szczególną ostrozność przy przejsciach ? Dobre żarty.
Nie żarty.
Jadę, widze pieszego przy przejściu, zatrzymuję się i w tym momencie wyprzedza mnie jakiś cymbał, a pieszy musi odskakiwać.
Albo zatrzymuję się, pieszy idzie, a z naprzeciwka gość nakurwia i ani mysli zwolnić.
Przypadki? Nie, codzienność.
Wiem że codzienność, bo sam to widze i klne jak szewc.
Ale tu chodzi o konstruktywne zrobienie coś z tą sytuacją, bo swoją powstawą tylko tupiesz nogami, a nic sie nie dzieje.
Gdybym premier zrobił Cie ministrem od dróg, z zadaniem uregulowania sytuacji, to po roku dostałbyś dymisje, bo tym sposobem nie posuwasz sie do przodu, i nic bys nie zdziałał.
Wspomniałem o raporcie lotniczym, i starcie samolotu z drogi kołowania, bo tam nie było żadnych zaleceń odnośnie zwiekszenia uwagi, bo to nie ma sensu po prostu.
Zalecenie odnośnie przejśc dla pieszych powinny być następujące:
wprowadzić przepis z UK - pieszy przy krawedzi jezdni, na oznakowanym przejściu ma pierwszeństwo.
W nowych lokalizacjach odsunąć przejścia dla pieszych od skrzyżowań o minimum 15 do 20 (?) metrów, w starych dokonać rewizji lokalizacji celem przesuniecia.
Rozpocząć proces montażu dodatkowego dedykowanego oświetlenia przejść w miejscach o zwiekszonym ruchu.
Zlikwidować obowiązek jazdy 24h na światłach mijania.
Co nam to daje ?
Ano to, że ponieważ nie ma możliwości wpłyniecia na zwiekszenie ostrożności kierowcy kiedy on jest sam w aucie, bo on zachowuje ostrożnośc na ile jest w stanie w danej sytuacji, to tworzymy warunki bezpieczniejsze systemowo.
Reszta to zrobienie porządek z całą infrastruktura, i pokazanie kierowcom, że ktoś o nich myśli pod kątem zapewnienie bezpieczenstwa. W odpowiedzi powinno byc z drugiej strony zaufanie.
Mniemam sobie, że to co napisałem, o pokazaniu zwiekszenia zaufania i bezpieczenstwa na drogach i do dróg, może sie niektórym kojarzyć z jakąś akcją plakatowania, reklam, przemów, głaskania dzieci i happeningów.
To zupełnie nie o to biega, i cała sprawa rozgrywa się na płaszczyźnie nie dostrzeganej przez 99,9% kierowców. Ale skutecznej.
Pisałem juz o tym kilka razy,że kierowcy sami nie wiedzą, czemu sie głupio zachowują, ale dam teraz konkretny przykład:
Ponad 20% wszytskich ofiar z wypadków kolejowych w UE ma miejsce w Polsce.
Szok, nie ?!
POmine juz, ze nie słyszałem zadnej dyskusji nigdzie odnosnie tego zagadnienia.
Przy czym, nie są to zderzenia pociągów. Ofiar ze zderzeń pociągów jest kilka procent. Reszta to piesi, i najwieksza część kierowcy.
Kierowcy wjeżdżający na przejazd bez sprawdzenia.
Pytanie więc, dlaczego nie zatrzymują się oni przed krzyżem Św. Andrzeja, który jest również znakiem STOP?
Ponieważ podświadomie wiedzą, że ten znak jest traktowany niepoważnie, bez pomyślunku, nieodpowiedzialnie.
Przez kogo? Przez kogoś kto odpowiadać powinien, za ustawienie znaków, bo to one regulują ruch i to one są jedyną informacją od organizatora drogi ku kierowcy.
O co chodzi ?
Zaobserwujcie jak będzie jechać, ile znaków oznaczających przejazd kolejowy stoi przez nieczynnymi od 30-40 lat torowiskami ! Ja sprawdzam i zwracam uwage, totalna wiekszość.
I te znaki są odnawiane na dodatek.
Nie dość ze w Polsce sie na znaki nie patrzy, i nie robi tego nikt, bo jest to niemozliwe jesli nie chce sie w cos walnąć, bo znaków jest najwiecej na 1 km w calej UE - bo znaki są traktowane NIEPOWAŻNIE przez tych co powinni sie tymi znakami zajmować, to jeszcze znak ostrzegajacy przed kolizją z pociagiem jest robieniem w jajo. Kierowca zwalnia, patrzy w bok a tam trawa i haszcze, brak torow, doły, pociąg nie jechał od 20 lat.
Wynik jest taki, jak powyżej, ludzie nie przejmują sie tym znakiem, bo 80% z nich zrobiło ich kiedys w jajo, zatrzymali sie, zatrąbił ktoś na nich, sprawdzili tory, a tam nieczynne torowisko. Dalej juz wiemy co sie dzieje.
Tylko że nikt z kierowców praktycznie, nie wyartykuuje Wam, dlaczego przed tym znakiem sie nie zatrzymał. Na tym polega urok zarządzania ludźmi. Dostaniemy skutek, bez mozliwości sprawdzenia wprost w trakcie, co sie naprawde dzieje.
Inne znaki robiące w jajo kierowce znamy, tereny zabudowane, ograniczenia predkosci z kosmosu (nowa S8 do Piotrkowa, co jakis czas jest ograniczenie do 100 na prostym odcinku....), oznaczenia zakretow niebezpiecznych i kupa kupa innych.
To całe zamieszanie "uczy" kierowców poważnego i zaufaniem traktowania przepisów i znaków. Dołózmy do tego afery z GITD, z ich wozami, łamaniem przepisów homologacyjnych, afery z fotoradarami, jaja ze SM i jej kaskadowymi pomiarami, tajniackimi radiowozami ITD, i mamy piekny krajobraz , gdzie jedna strona, czyli kierowcy, "ma hiper giga jak szlag" zaufanie, poważanie, do systemu, do służb drogowych. I teraz niech Ci wszyscy kierowcy przestrzegają przepisów......
ok, dla mnie koniec juz tematu, napisałem sie ostro.
Po prostu do zrozumienia zagadnienie ruchu drogowego, należy zrozumieć, ze to nie jest excel, gdzie zmienimy cos w jednym okienku, to nam przeskoczy w innym na dole o tyle samo.
Ruch drogowy jest przejawem zjawiska społecznego, i jesli chcemy cos w nim naprawic, a mamy co u nas, to trzeba podejść do tego ta metodyką.
Owczy pęd do karania, ścigania, w którym to pedzie wszyscy staja sie ekspertami bezpieczenstwa - polecam wypowiedz rzeczniczki SM w W-wie która publicznie w TV twierdziła, ze skończył sie juz czas edukowania kierowców, teraz będą represje - jest cholernie destrukcyjny, i po prostu ie prowadzi do nikąd.
Te sposoby oddziaływania na społeczeństwo, które funkcjonują w innych krajach, u nas dalej są jakąś czarną magią.
U nas dalej minister sie dziwi, że jak obniżył podatek na wodke, to mu wzrosły wpływu do budżetu.
I tu sie zgodze, ze jestesmy poza cywilizacją w aspekcie tego, jak kierujący państwem znają sie na swojej robocie.
Dzieki za dyskusję.