Koleżanka w dzień zakupu samochodu potrąciła pod domem rowerzystkę. Nic się wielkiego nie stało, ale ciężko było koleżankę uspokoić. Powiedziała, że nie chce już samochodu, że będzie autobusem jeździć. Tego dnia już nie wsiadła za kółko. Ale następnego dnia jak zwykle pojechała do pracy i jest ok.
Gdy wpakowałem się przy 80km/h do rowu jadąc wcześniej na czołówkę z Mondeo, to nie myślałem o tym, że już nie będę chciał jeździć. Myślałem nadal, że muszę szybko auto wyciągnąć, bo nadal mam 45km na uczelnię. Inna sprawa, że po wyciągnięciu okazało się, iż nie bardzo da się jechać taki kawałek. Trzeba było wrócić do domu.
Dlatego Ilonko nie daj się strachowi, bo strach to ma tylko wielkie oczy. Poćwicz i będzie dobrze. Żebyś tylko nie popadała w skrajność i zbyt często nie bawiła się na normalnej śliskiej drodze w ten sposób, jak to robią niektórzy na forum.
