Ja przynajmniej raz na tydzień widzę czarną Wołgę jak jadę do pracy. Nawet jeśli ktoś nie wie co to za samochód, to i tak obraca głowę...
Jeśli zaś chodzi o rocznik.. ktoś wyżej napisał, że przejmuje się nim 90% ludzi kupujących samochody. A co z pozostałymi 10%? Oni wiedzą że jeździ się samochodem, a nie rocznikiem.
Rozumiem kupowanie np E36 z '92 zamiast '91, aby mieć Vanos w silniku. Ale kupowanie '95 zamiast '92 już nie rozumiem. No chyba że dla kontroli trakcji. Natomiast kupienie nowszego auta z gorszym wyposażeniem tylko dlatego, że jest nowsze, jest dla mnie wielkim nieporozumieniem. Ktoś powie, że nowsze się mniej psuje. Bzdura! Stan auta zależy od jego właścicieli, a nie rocznika. Inaczej samochodów starszych niż 25 lat nie byłoby już na naszych drogach.
Żeby zobaczyć, iż rocznik nie gra roli, wystarczy spojrzeć na serie 6 tutaj na forum. Wiele osób ma samochody nowsze o 5 czy 10 lat nawet, ale myślę że gdyby mieli kaprys/możliwość, to chętnie by zamienili swoje autka na te serie 6.
Mój wujek ma zielone Polo Classic. Gdy on i ciocia usłyszeli, z którego roku jest moje BMW, to się za głowy złapali. Jednak pewnego wieczoru pojechałem odwieźć kuzynkę do domu. Był wieczór, latarnie świeciły, umyte auto stało pod ich domem. Nagle do pokoju wchodzi ciocia i mówi "zastanawiałam się, kto tu przyjechał takim ładnym autem". Podobnie zareagowała kuzynka godzinę wcześniej, gdy podeszliśmy do samochodu, które stało na rynku miasta.
Co do samej marki, to kwestia tego, czy ktoś jechał BMW, czy nie. Jeździłem ostatnio koleżanki Astrą II i w szoku byłem, iż moje E30 prowadzi się o niebo lepiej.
Jeśli zaś chodzi o tuning wizualny, to jałowa dyskusja. Każdy ma swój gust, a o gustach się nie dyskutuje. Kwestia tego, jak ktoś przerabia swój samochód jest podobna do tego, jak się ktoś ubiera. Jedni ubierają się zwyczajnie bez zwracania szczególnej uwagi na firmę czy kolor ubrania. Inni ubierają się tylko w markowe ciuchy - czasami dla jakości, czasami żeby się pokazać. Osobiście mam wstręt do markowych ciuchów, które manifestują się wielkim logo.
Dlatego też podoba się mi fakt, iż moje autko fabrycznie nie miało oznaczeń i obecnie nie ma żadnych poza zaślepką na środku kierownicy. Są osoby, które nie odróżniają samochodów i z powodu panującej w kraju opinii o marce, może się zdarzyć taka sytuacja:
Ktoś podchodzi do samochodu i mówi do mnie, że ładne autko, ładny kolor. Wsiada do środka, widzi logo BMW i nagle na jego twarzy pojawia się niesmak, bo to BMW - "marka dla dresów i wieśniaków".
Kiedyś powiedziałem innej koleżance, że mam BMW a ona na to, że to auto dla wieśniaków. Doszedłem więc do wniosku, że bardzo mi przykro iż ludzi mieszkających w większych miastach nie stać na BMW - że muszą kupować nowe, plastikowe samochodziki z silnikami od kosiarek, bo ich skąpstwo przeważa nad chęcią spełniania marzeń i cieszenia się z życia. Że to, co sądzą zupełnie obcy ludzie jest ważniejsze dla nich, niż to czego sami mogli by chcieć.
Wydaję 400 PLN miesięcznie na gaz+benzynę do samochodu. Owszem, jeżdżę BMW na gazie. Ale żal mi się robi ludzi, którzy mają samochody warte nawet 10 razy tyle co moje E30, pod maską 1.2 lub 1.4 i gadają, jakie to paliwo jest drogie. Podobnie z ludźmi, którzy mówią, że 2.0 to duży silnik i dużo pali, a ich super ekonomiczne 1.6 pali 8-10L na 100km. Tacy ludzie będą mieli Lupo 3L, które prawie nie zużywa paliwa, a i tak nadal nie będą szczęśliwi. Najlepiej by chyba było, jak by ich samochód produkował paliwo zamiast je zużywać..
