Cytuj:
w mieście jest ograniczenie do 50km/h i ma ogromny sens dla pieszego jak go potrącisz - do 50km/h szansa na przeżycie jest ZNACZNIE większa niż powyżej i co?renoraines, jeździsz 50tką? Nie sądzę...
Nadmierna prędkość jest głównym powodem większej ilości wypadków drogowych i włączone światła auta nie pohamują. Niestety kierowcy wychodzą z założenia, że skoro mają włączone światła i uważają, że są widoczni na drodze przez pozostałych użytkowników dróg to prędkość 70km/h lub większa na ograniczeniu do 50 km/h jest niewiele większa......dla pieszego lub rowerzysty te 20 km/h i więcej to brak szansy na przeżycie w sytuacji, kiedy doszłoby do wypadku.
Pieszy jest pieszym i nie zawsze jest także kierowcą. Wchodząc na jezdnię w ruchu miejskim jest świadom tego, że ograniczenie prędkości na danym odcinku wynosi 50km/h i wcale nie musi umieć oceniać w jak krótkim czasie auto znajdzie przy nim.....nawet pomimo włączonych świateł. Jego szansa na przeżycie ma istnieć nawet gdyby wtargnął na jezdnię a umożliwia mu to ograniczenie prędkości do 50km/h.
Pieszy to jedna kwestia.
Drugą kwestią jest możliwość wyhamowania przed nagle zmieniającą się sygnalizacją świetlną. Z prędkości 50 km/h jest szansa na wyhamowanie nawet z krótkiej odległości natomiast powyżej 70 km/h już nie. Ograniczenie do 70km/h na sygnalizacji świetlnej jest popularne na drogach wyjazdowych z miasta i pozamiejskich. Wyhamowanie przed zmianą sygnalizacji nie jest takie łatwe i w wielu przypadkach kierowcy przejeżdżają na pomarańczowym świetle....tuż przed wskoczeniem czerwonego. Częste są przypadki, kiedy kierowca jeszcze dodaje gazu, by zdążyć. Pomijam nawet fakt, że wielu kierowców nawet nie zwalnia do prędkości 70km/h co jeszcze bardziej wydłuża im drogę hamowania przed zmianą świateł, więc nie hamują.
Cytuj:
Bardzo duzo jezdze po kraju i 2 razy malo co nie polecialem na czolowke z samochodem ktory nie mial zapalonych swiatel. Dodam, ze rzecz dziala sie w lato, przy swietnej widocznosci i 30stC. Poprosty samochod zlewal sie z nawierzchnia a oslepiajace slonce tez nie pomagalo. Jedna z sytuacji dziala sie tak przy 150km\h i 4 osobach na pokladzie jadacych
Więc wina była kierowcy jadącego z przeciwnej strony, który nie miał zapalonych świateł, czy Twoja, bo leciałeś z prędkością 150 km/h.
Twoja wypowiedź jest idealnym przykładem na to, o czym piszę. Podczas jazdy z dużą prędkością wprost idealna jest sytuacja kiedy auta jadące z naprzeciwka mają załączone światła.
Ja nie jestem piratem drogowym, choć czasem pozwalam sobie na szybką jazdę. Brawura jest obecnie niemożliwa, bo nie ma czym. Jednak jeśli już decyduję się na szybką jazdę to robię to z rozwagą. Zawsze w takich sytuacjach załączam światła bo chcę aby inni mogli mnie dostrzec. Kiedy jednak jeżdżę przepisowo, światła pozostają wyłączone. Tego typu praktykę stosowałem od dawna i nie tylko ja. Wielu kierowców na przestrzeni tych kilku lat odkąd mam prawko wychodziło z podobnego wniosku. Jeśli nie światła drogowe to przeciwmgielne. I nie piszcie głupot, że włączone światła dla wielu nie oznaczały większą prędkość nadjeżdżającego auta. Jak ktoś brnie z prędkością 150km/h i więcej to choćby dla własnego bezpieczeństwa korzysta z możliwości włączenia świateł by być widocznym.
Jak już pisałem nie zawsze istnieje możliwość określenia z jaką prędkością jedzie auto nawet pomimo włączonych świateł. Jeśli na danym odcinku drogi jest ograniczenie do 70km/h a ktoś targa z prędkością dwukrotnie większą to o pomyłkę w obliczeniach nie trudno.
Cytuj:
Dodam jeszcze, ze mam bardzo nieciekawy wyjazd z parkingu, multum samochodow parkujacych w osiedlowej uliczce oczywiscie utrudniajacych wyjazd z podworka i zastawiajacych pasy. Na dodatek ulica prosta i dluga, po jednej stronie osiedla a po 2 park. Bylo juz mnostwo wypadkow w tym miejscu z powodu nadniernej predkosci. Do rzeczy. Na nasza prosbe postawiono lustra na slupie (nie wiem jak to sie nazywa), ktore pokazuja wolna badz nie droge. Gdyby glupki ktorzy zapierniczaja ta ulica nie mieli swiatel to dochodziloby do jeszcze wiekszej ilosci wypadkow poniewarz przy tej predkosci ich nie widac a tak swiatla odbijaja sie w lustrze i jest git malina.
Po raz drugi raczyłeś przedstawić przypadek, w którym to włączone światła sprzyjają szybkiej jeżdzie. Czyli, żeby walczyć o niską statystykę wypadków drogowych, w których największym powodem jest nadmierna prędkość należy zakładać dla własnego bezpieczeństwa dodatkowe lustra a szybkojadącym kierowcom pozwolić nadal zapierniczać. Ty i pozostali użytkownicy parkingu jesteście bezpieczni, a 100 metrów dalej na drogę wtargnie pieszy, który zagapił się i wtargnął na jezdnię i jego szansa na przeżycie z góry można założyć, że już nieistnieje.
Teoretycznie....... jazda na światłach powinna wpłynąć na zmniejszenie liczby wypadków drogowych, lecz praktyka pokazuje, że jest wprost przeciwnie i tylko dlatego, że na siłę próbujemy być cywilizowani a niestety na drogach panoszy się od dawna hamstwo, brak respektu do prawa i przepisów, brak myślenia o konsekwencjach.
W krajach, w których istnieje kultura jazdy i społeczeństwo potrafi uszanować przepisy, zmiana dotycząca jazdy całorocznej na włączonych światłach zostałaby przyjęta i odczuwalne byłoby w praktyce teoretyczne założenie takowego przepisu. Nie ma jednak takiej potrzeby, gdyż statystyki wypadkowości na drogach są niskie i przestrzegane są przepisy dotyczące ograniczeniom prędkości. Cały blok zachodni nie ma wdrożonego przepisu o nakazie włączania świateł. Tylko we wschodnim bloku UE wciąż są nakazy i zakazy.
Zadają więc pytanie.....czy obowiązek włączania świateł przyczynił się do zmniejszenia prędkości na drogach ???