Witam serdecznie
Przyszła mi na myśl taka refleksja.
Zauważyć się da, że w Polsce przybywa aut klasy wyższej, z racji niskiego kursu euro i tego, że po prostu te auta tanieją. A ludzie chcą zaznać luksusu, zwłaszcza, że można go mieć za cenę nowej Pandy.
Drugą sprawą wiążącą się z tym, jest to, że spora część ludzi, nie dorosła jeszcze do utrzymania samochodu na poziomie klasy wyższej
Dziś chodząc po komisach, dostrzegłem, że większość aut sprowadzonych, jeżdżonych przez 2-3 lata w naszym kraju to po prostu kible.
Sporo ludzi nie ma pojęcia, że samochód z segmentu E ( pomijając już auta z półki lux) to nie auto dla przeciętnego zjadacza chleba, nawet gdy kosztuje 15% ceny nowego auta.
Często widzę auto pokroju e38, A6 C5 z pękniętymi kloszami, tłukącym przegubem, wyrobioną kolumna kierowniczą. Właściciele takich aut nie robią z tym nic , bo ich na to po prostu nie stać.
A potem stoi pełno szrotów, zazwyczaj 10 - letnich, głownie nie nadających się do niczego.
Pamiętam, że gdy miałem e34 i stwierdziłem, że mnie nie stać na utrzymanie, natychmiast sprzedałem. A było to 525i w idealnym stanie. Kupiłem Renault 19 i bujałem się tym 3 lata.
Ale wiedziałem, że jak mi coś padnie, to to naprawie i będzie to nadal autko sprawne.
Więc chyba nie warto porywać się motyką na słońce, bo nie sztuką jest auto kupić, tylko utrzymać ...
Może nie jest to temat do rozciągłej dyskusji, ale mnie jakoś tak wzięło ...
Pozdrawiam