BMW Sport

jiGsaw dokładnie

Święte słowa.

A ja w swoim życiu jeździłem jedynie skuterem, i to takim, który nie przekraczał 50 km/h. A 3 miesiące temu kupiłem Suzuki GS500e, oddławioną wersję 46KM. Kupiłem to, ponieważ nasłuchałem się,że to najlepszy moto, żeby nauczyć się jeździć - i nie zawiodłem się, bo chociaż umiejętności miałem zero (teraz mam niewiele większe), to ten moto jest spokojnie do opanowania. Dodam,że nie mam prawka na to, więc nie uczyli mnie też niczego na kursie.
A co do skuterów...to nieraz jadę sobie GSikem 80km/h przez miasto..a z lewej wyprzedza mnie 15 latek na stuningowanym skuterze. Młodzi odblokowywują je na potęgę, zakładają kity na 80ccm i spokojnie do 100km/h potrafią się tym rozbujać, a potem są nieszczęścia.

No dobrze, ale Ty masz 98 lat, więc zapewne trochę jesteś już dojrzalszy Tak jak pisałem - dla niektórych nawet Haya na start będzie ok, ale ilu takich jest? generalnie powinno się zaczynać od motorowerów albo czegoś w stylu ETZ. Ten skuter dał Ci więcej niż sądzisz. A co do skuterarzy to nienawidzę ich chyba najbardziej ze wszystkich użytkowników dróg. Niestety, często obrywa się tym pożądnym. Jednak większość z nich to gówniarze bez prawka, którzy śmigają sobie przy prawej krawędzi jezdni, wciskają się, przejeżdżają chodnikiem wykręcają masowo tłumiki i potem takiego gówna nie widać, a słychać (najgłośniejszy pojazd jaki spotkałem na drodze to był właśnie skuter, nie żartuję - prawie ogłuchłem), popisują się. Szczerze mówiąc życzę im wszystkim, żeby się porozbijali na tyle, żeby rozwalili te swoje pierdziawki i przestali siać zagrożenie i wkurwienie na drodze (oczywiście nie życze im śmierci, kalectwa itp.).

Niestety, ale jestem tylko 20 letnim gówniarzem



Ja dość często bywam we Francji....skuterzyści (lub jak mówią na nich prawdziwi motocykliści - PIZDKI) nie wkurzają mnie tak, jak ludzie jeżdżący małymi autkami elektrycznymi, na które nie trzeba mieć prawa jazdy. Zero wiedzy i przepisach, zero kultury na drodze. Często mają właśnie po 98 lat, na oczy nie widzą, ale jeżdżą, bo im państwo pozwala

Egzaminy sa poronione.
Jestem na czasie, przekroczylem punkty i w piatek mialem egzamin. W srode wrocilem z Turcji, a w czwartek wpadlem na pomysl zeby zadzwonic do znajomego instruktora i polatac sobie z dwie godzinki Yarisem. I wiecie co? Prawo jazdy mam juz 12 lat, pewnie okolo miliona kilometrow nabite...i gdyby nie te dwie godziny z instruktorem, pewnie bym polegl.
Pierwsza rzecz - od moich czasow teraz wprowadzono obsluge auta, masz otworzyc maske i wskazac podstawowe zbiorniczki i bagnety. Ogolnie fajnie, wielu kierowcow nie wie co gdzie jest, Panie w szczegolnosci - wydawaloby sie, ze super pomysl. Tak, ale jesli powiesz ze tu jest bagnet do mierzenia poziomu oleju, a tu swiatla przeciwmgielne, a tu postojowe - to wywala Cie z placu. Wg egzaminatorow to nie bagnet a miernik badz wskaznik poziomu oleju, to nie przeciwmgielne tylko przeciwmglowe, nie postojowe tylko pozycyjne. Czepianie sie idiotycznych szczegolow, jesli prezentujac egzaminatorowi oswietlenie zapomnisz o np. podswietleniu tablicy rej, tu konczy sie egzamin. Nastepnie manewry - ruszenie pod gorke o minimalnym kacie najazdu i luk ( ze dwa razy szerszy niz kiedys). Dalej wyjazd na miasto i wleczenie sie 30 km/h przez 45 minut, zadnego wyjazdu na szose, autostrade, tylko jedno parkowanie, w dodatku pod skosem, wiec latwe jak .... no jak wiadomo co.
Taki system egzaminowania, ktory zamiast sprawdzic umiejetnosc plynnej jazdy wypuszcza na ulice lajzy, ktore wleka sie LEWYM pasem 40 km/h, ktore nie potrafia plynnie wyprzedzic, nie potrafia zaparkowac z uzyciem lusterek zewnetrznych. Beznadzieja.
Aha, egzamin zdalem. 19 osob w grupie egzaminacyjnej, zdaly 4.

el Presidente,
gratulacje dla "swiezo upieczonego kierowcy"
niezle bym sie wqr.... jakbym oblał za "bagnet" chyba bym egzaminatrowi krzywde zrobił

moze się to wydac smieszne ale ludzie oblewaja na takich głupotach.ja zdawałem prawko rok temu i widziałem jak np chłopak przez 10 min nie umiał maski podnieść

Sam jednośladami jeżdżę ale z przykrością muszę przyznać Tobie racje

Przeczytałem dopiero temacik....

I tak się zastanawiam...

Może paru słów o "moim" doświadczeniu. Czasy początku studiów, po kolei wszyscy mają już prawko ale nie auta. Mam kolegów, którym rodzice dawali auto chętnie ale i takich co mogli ich tylko odwozić do znajomych o wtedy od święta skoczyć na miasto.

Jakie rezultaty? Nie Ci wariaci mieli kolizje a ci spokojni nie. Rozwalali auta Ci którzy dostawali je sporadycznie. W tym kumpel, który dostawał W124 E220 sporadycznie. Odwoził mnie do domu, zakuwaliśmy na egzamin. Dojechałem do domu 2h później bo skasowaliśmy latarnie... Sporadycznie jeździł to chciał przyszaleć. I to nie jeden taki przypadek. Kolejny kumpel to samo... i w wieku 24lat dostał służbówkę, którą rozbił.. w pierwszej delegacji...

Wiek tu za przeproszeniem gówno zmieni. 21lat to typowy studencki wiek, wiek szaleństwa i robienia głupot.

Ja brałem auto od ojca kiedy chciałem - na działce, jeździłem po Józefowie sam, uczyłem się opanowania auta. Po zrobieniu prawka dostawałem auto od Taty dość często...


Największe problemu to wg. mnie:
-to że na kursie uczą jak zdać a nie jak jeździć. Paulina uczyła się na kursie (poszło prawie na noże jak raz ją ucyzłem). Odebrała prawko, dałem kluczyki od e34 i mowię: Jedź. Odjechała z Urzędu BMW. Włos mi się jeżył na głowie... Na kursie uczyli żeby zakręty brać na sprzęgle i w ogóle żeby ciągle je wciskać... do śiwateł dojeżdżać na sprzęgle,nie hamować biegami, stać na jedynce całe czerwon że nie wolno jeździć po przystankach - nawet jak przystankiem jest rozbiegówka

-to że pa jakimś czasie prawie KAŻDY poczuje się pewnie i... wtedy... rozwali auto. Przykładów mam wiele. Począwszy ode mnie (skasowałem E23) , córki wujków, Szklarza , kumpla z liceum, kumpla od tej służbówki, drugiego kumpla z liceum...


Ja Paulinie powtarzam, sprowadzając ją brtualnie do rzeczywistości, mówiąc że dobrze nie jeździ. BO NIE MOŻE JEŹDZIĆ DOBRZE MAJĄC PRAWKO OD 5 MIESIĘCY. Radzi sobie dobrze, ale choćby prowadziła IDEALNIE (niewiele jej do tego brakuje) to ma ZEROWE doświadczenie. Po 2 latach można mieć jakieś doświadczenie. Po 5 można mieć niezłe doświadczenie. ale nie po 5 miesiącach.

Najlepiej prowadzący kierowca nie wie co na niego czyha za rogiem, bo nie może tego przewidzieć. Ja staram się ją uwrażliwić na pewne rzeczy. Powtarzam ze KAŻDY może nagle zjechać, nagle zahamować, pieszy może Ci spojrzeć w oczy i wyjść pod koła. I milion innych "przypadków" Mi np. przy 150km/h na autostradzie w czechach strzeliła pzednia lewa opona... Można mieć 40lat i zrobić prawko i tego nie przewidzieć...

Najważniejsze wg. mnie to obowiązek jazdy z drugą osobą, to wg.mnie daje najwięcej. Przykład źle nauczonej Pauliny. Jeździła by sama i by to pogłębiła. Wiecie że na kursie nie nauczyli jej parkować tyłem?


Apropos Stanów. Tam nie ma kursów na prawko. Zdajesz własnym autem

Do tego zdania pięknie się komponuje Twój podspis

Prawdę mówiąc, zgadzam się w 100%.

Mam jeszcze swoje teorie na temat wieku ale wynikają one z czego innego, w normalnym świecie, normalny wiek wystarczy, ale to już osobny temat, patrząc po sobie, po kolegach, wydaje mi się że 18 lat to za mało, 21 było by to optimum, człowiek jednak 'inaczej' mysli, jestem bardziej za podniesieniem bariery wiekowej przez polską mentalność niż przez wiek sam w sobie.

No właśnie! I jeździsz z kimś, kto już je ma!



No i właśnie o to chodzi... a im później się czegoś, czegokolwiek od nowa, od podstaw uczyć tym gorzej... zgadzam się z Radkiem w całej rozciągłości

Co do motocykli..... to może powinno być tak samo z samochodami? Pierwsze 2 lata do 1litra, drugie dwa lata do 1,5 litra.... Ciekawe czy by to przeszło.

Natomiast co do chamstwa na drodze to ma się nijak do wieku i ilości czasu posiadania prawka...

Znam takich co mają prawko 20lat, 45lat na karku i... co? I jeżdżą gorzej niż tacy 20 latkowie....

Do tego pierwsze 3 lata max punktów, potem kurs od nowa.

Hehe auta do 1 litra by były nieźle pozajeżdżane

Naprawdę uważacie że jazda z doświadczonym kierowcą byłaby złą drogą?

Myślicie że w Polsce jest strasznie, że tylko u nas jest chamstwo... wszędzie jest. U nas je widzimy...

Ma się o tyle, że osobnik w wieku 21 lat nieco inaczej reaguje na chamstwo, a przynajmniej będzie większy/silniejszy jak wysiądzie, ogólnie wiek ma tutaj wiele do rzeczy.

W wieku 21 lat przynajmniej więkrzość ma pierwszą falę burzy hormonów za sobą...
Wyprzedzając odpowiedź - tak - są przypadki bardziej dorosłych 18 latków niż 25 latków... ale statystycznie jest tak, że jednak 21 latek myśli racjonalniej i reaguje spokojniej od 18 latka.
Ostatnio czytałem artykuł, udowodnione zostało że nastolatki są bardziej skłonne do podejmowania ryzyka, niż np 21 latek. Wbrew pozorom, te 3 lata wiele zmieniają.

Kyokushin, absolutnie się nie zgodzę. Z moich obserwacji wynika że chamstwo nie zależy od wieku. Ja raczej widuję nerwowe osoby w każdym wieku, a szczerze mówiąc nawet małolatów mniej niż innych... przykład jak wysiadł do mnie kiedyś w korku łysiejący 45latek , wyglądający jak urzędnik.. Spokojny normalny koleś... A co słyszę od kolegów z pracy.... 35, 41 i 45 lat... to głowa mała.

Nigdzie nie napisałem że chamstwo zależy od wieku.
Reakcja na chamstwo, jest różna w zależności od wieku.

Tutaj jest jeszcze ciekawy artykuł, nie związany z chamstwem, ale związany z podejmowaniem ryzyka przez nastolatki. Jeszcze gdzieś miałem inny, lepiej uzasadniający całość, ale nie mogę go na szybko znaleść, jak znajdę podam link.
http://hotnews.pl/artnauka-160.html

Reakcja czyli co w takim razie? Rozwiń myśl, noc długa przed nami

21 letni człowiek jest mniejsza szansa że podejmie agresywne zachowania odwetowe. (padłem jak to przeczytałem )
Jak również poprzez fakt wynikający z mojego linku (21 latek ma wiele mniejsze skłonności do podejmowania ryzyka), jego jazda będzie miała charakter mniej ofensywny względem innych użytkowników. (tak, wiem że są wyjątki)